Akcjonariusze Inno-Gene, spółki z branży badań genetycznych, mogą ostatnio odczuwać pewien dysonans. Z jednej strony spółka w połowie września 2015 roku zaprezentowała nową strategię na lata 2015 - 2018, która zakładała dynamiczny rozwój, ale z drugiej strony od wrześniowych maksimów kurs akcji spółki został przeceniony o ponad 60%. O to, skąd taki rozdźwięk, pomiędzy strategią, a wyceną giełdową i co aktualnie dzieje się w spółce, zapytaliśmy jej prezesa zarządu, Jacka Wojciechowicza.
Paweł Biedrzycki: Od emisji akcji Inno-Gene z października 2015 r. minęło już trochę czasu, a kurs spadł o ponad 60%.
Jacek Wojciechowicz, Prezes Zarządu Inno-Gene: Z zasady nie komentujemy kursu akcji spółki, który jest wynikiem suwerennych decyzji inwestorów. Jest on jednak w mojej ocenie istotnie poniżej poziomu, odpowiadającego wartości i potencjałowi Inno-Gene.
PB: Dlaczego instytucje nie objęły akcji w ramach zeszłorocznej emisji?
JW: Zainteresowanie inwestorów instytucjonalnych ofertą było bardzo duże. Odbyliśmy ponad 40 spotkań. Ostatecznie jednak niewystarczająca liczba instytucji finansowych miała jednakowe oczekiwania odnośnie parametrów transakcji, co spółka.
PB: Z czego wynikały problemy z przydziałem akcji?
JW: Opóźnienie wynikało przede wszystkim z komplikacji powstałych na etapie rejestracji podwyższenia kapitału w KRS. W trakcie procedury, z przyczyn obiektywnych, zmianie uległa osoba odpowiedzialna za naszą – prawdopodobnie nie jako jedyną – sprawę. Po drodze były jeszcze święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. Sprawa przyspieszyła dopiero na początku stycznia i wówczas wszystko już poszło sprawnie.
PB: Dlaczego nie udało się przenieść spółki na parkiet główny i czy są plany, aby to zrobić?
JW: Plany przeniesienia na główny rynek są nadal aktualne. Można powiedzieć, że jesteśmy gotowi, by przejść na międzynarodowe standardy rachunkowości. Podstawową przeszkodą jest jednak obecna kapitalizacja. Dlatego musimy poczekać do momentu, w którym realizacja niektórych planów biznesowych poprawi sentyment inwestorów.
PB: Kiedy spółka spodziewa się pierwszych rezultatów swoich działań, które zapowiadała podczas IPO?
JW: Wprowadziliśmy do sprzedaży dwa nowe rodzaje badań, które zapowiadaliśmy w IPO – terapię celowaną (jako jedyni w Polsce jesteśmy w tej chwili w stanie wykonywać badania genetyczne, będące wstępem do indywidualnej terapii stosowanej m.in. w onkologii) oraz pierwszy BCT (Basic Cancer Test), służący do kompleksowego badania predyspozycji do nowotworów piersi i jajników. Ten drugi stanowi rewolucję, bo do tej pory tego typu testy kosztowały kilka tysięcy złotych, tymczasem cena BCT oscyluje wokół tysiąca. Jednocześnie wciąż prowadzimy rozmowy, których celem jest wprowadzenie naszych produktów do zewnętrznych sieci sprzedaży. Efekty finansowe tych działań powinny być coraz bardziej widoczne w kolejnych okresach.
PB: Jak wygląda aktualna sytuacja w branży firm badań genetycznych?
JW: Rynek badań genetycznych rośnie dynamicznie na całym świecie. W naszym regionie, w którym nie jest jeszcze tak dojrzały jak w państwach zachodnich, dynamika wzrostu powinna być istotnie wyższa od średniej. Cały świat nie ma jednak żadnych wątpliwości, że genetyka to przyszłość dla branży ochrony zdrowia. Z roku na rok będą pojawiały się nowe, coraz bardziej zaawansowane zastosowania dla badań genetycznych. W mojej ocenie jesteśmy w tym obszarze u progu rewolucji.
PB: Czy jest jakaś szansa na zmiany regulacyjne, które ułatwią Inno-Gene konkurowanie z zagranicznymi spółkami?
JW: Naszą bezpośrednią konkurencją nie są spółki zagraniczne. Większość polskiego rynku tworzy kilku krajowych graczy. Wszelkie zmiany regulacyjne, które determinowałyby wzrost wydatków publicznych na badania genetyczne przyjmiemy oczywiście z satysfakcją, natomiast nie uwzględniamy tego typu czynników w naszych biznesowych projekcjach. Poza wszystkim jednak wydaje nam się, że klimat wokół nowoczesnych technologii w Polsce jest coraz lepszy. Być może skorzystają na tym również firmy z naszej branży.
