TFE, Geometria, VSA, runy inwestycyjne – naukowcy udowodnili, że zmieniające się mody inwestycyjne to wynik samochwalstwa | StrefaInwestorow.pl
Obrazek użytkownika Piotr Rosik
13 lut 2017, 11:48

TFE, Geometria, VSA, runy inwestycyjne – naukowcy udowodnili, że zmieniające się mody inwestycyjne to wynik samochwalstwa

Co jakiś czas na rynku pojawiają się bańki inwestycyjne. Zmieniają się też modne metody inwestycyjne. Popularna kiedyś Teoria Fal Elliotta została w pewnym momencie wyparta przez geometrię rynku. Potem nastała moda na VSA. Dzisiaj prym wiedzie metodologia runów inwestycyjnych. Amerykańscy naukowcy właśnie udowodnili, że te zmieniające się trendy na giełdzie i w podejściu do inwestowania nie są niczym nadzwyczajnym. To efekt samochwalstwa i pokazywania imponujących wyników inwestycyjnych.

Chcesz wywołać bańkę na giełdzie, albo na akcjach jakieś firmy? Pochwal się na Facebooku swoimi wynikami, osiągniętymi na wybranym indeksie czy spółce, a inni inwestorzy prawdopodobnie zaczną lokować w to aktywo swoje środki. Tak wynika z publikacji naukowej pt. “Social Transmission Bias and Active Investing” (“Aktywne inwestowanie a fałszywość przekazu w ramach społeczności”).

Kwestia przekazywania idei inwestycyjnych od osoby do osoby jest nieco lekceważonym tematem. Wielu ekonomistów uważa, że to np. ceny aktywów albo informacje ze spółek mają największy wpływ na to, jak zachowują się inwestorzy indywidualni.

Tymczasem, jak zwracają uwagę w swojej publikacji Bing Han (z Rotman School of Management na University of Toronto) oraz David Hirshleifer (z Merage School of Business przy University of California), to kontakty międzyludzkie (i ich częstotliwość) mają olbrzymie znaczenie w kontekście wybieranych przez inwestorów strategii czy spółek. A konstrukcja psychologiczna inwestorów powoduje, że najłatwiej na popularności zyskują ryzykowne strategie i ryzykowne walory.

Preferowany jest walor, o którym się dużo mówi

Zacznijmy od tego, że drobni inwestorzy bardzo często inwestują na własną rękę i zazwyczaj nie wychodzą na tym zbyt dobrze. Czemu tak postępują? Najczęściej pojawia się następujące wytłumaczenie: bo są przekonani, iż mogą to zrobić dobrze. Są zbyt pewni siebie i przeceniają swoje umiejętności inwestycyjne.

Problem w tym – jak zwracają uwagę Han i Hirshleifer - że historia piramidy Madoffa dowodzi, iż inwestorzy nie są w stanie np. właściwie ocenić umiejętności, doświadczenia i uczciwości zarządzającego.

Czy inwestorzy indywidualni są w stanie właściwie dobrać spółki do portfela? Otóż preferują oni modne walory, o których się dużo mówi, a które cechują się dosyć dużą zmiennością - tak wskazują liczne badania, na które powołują się w swojej pracy Han i Hirshleifer.

Inwestowanie to zajęcie społeczne

W swoim raporcie Han i Hirshleifer przywołali R.J. Shillera, który w pracy „Market Volatility” (Cambridge/MIT Press, 1989) napisał: „Inwestowanie w spekulacyjne aktywa to zajęcie społeczne. Inwestorzy spędzają sporą część swojego czasu na dyskutowaniu o strategiach i spółkach, a także na plotkowaniu o osiągnięciach inwestycyjnych innych inwestorów”.

Okazuje się, że największy wpływ na zakup jakiejś akcji może mieć bezpośredni kontakt z inną osobą (wyniki badania można znaleźć w „Survey evidence on the diffusion of interest and information among investors”, Journal of Economic Behavior and Organization nr 12/1989).

Media społecznościowe dolały oliwy do ognia

Już kilkanaście lat temu okazało się, że członkowie tzw. klubów inwestora selekcjonują walory głównie na podstawie przekonania, że są one popularne i będzie je łatwo sprzedać (patrz: B. Barber, C. Heath i T. Odean, „Good reasons sell: Reason-based choice among individual investors in the stock market”, Management Science, grudzień 2003).

“Zauważmy, że hossa na akcjach spółek internetowych w latach 1998-2000 trwała, gdy równolegle następował wielki rozkwit tzw. klubów inwestora, chatów i forów poświęconych inwestowaniu”

napisali Han i Hirshleifer.

Tymczasem w ciągu ostatnich kilkunastu lat doszło do dynamicznego rozwoju mediów elektronicznych. Dyskusje na temat sytuacji na parkiecie czy na temat kondycji danej spółki toczą się na niezliczonych forach internetowych, na Twitterze, Facebooku i w wielu innych elektronicznych przekaźnikach informacji.

„Zostało udowodnione, że inwestor korzystający z Facebooka kontaktuje się z innymi inwestorami tym częściej, im lepsze stopy zwrotu osiąga”

zwrócili uwagę Han i Hirshleifer, przywołując badanie D. Simona i R. Heimera („Facebook finance: How social interaction propagates active investing”, Brandeis University Working Paper, październik 2015).

“Istnieją liczne dowody na to, że im wyższa częstotliwość kontaktów pomiędzy inwestorami, tym bardziej rośnie zainteresowanie ogółu graczy akcjami charakteryzującymi się dużą zmiennością, akcjami ryzykownymi”

podkreślają Han i Hirshleifer, powołując się np. na badanie A. Kumara („Who gambles in the stock market?”, Journal of Finance, kwiecień 2009).

Samochwała na giełdzie inwestowała

Skoro fakt wzajemnego oddziaływania na siebie inwestorów indywidualnych jest znany, to co nowego dołożyli do tej wiedzy Han i Hirshleifer? Otóż spróbowali oni ustalić dlaczego to właśnie ryzykowne strategie rozprzestrzeniają się wśród inwestorów łatwiej, niż strategie pasywne (bezpieczne).

Po przeprowadzeniu badania okazało się, że dzieje się tak przede wszystkim z dwóch powodów:

  • bo inwestorzy lubią mieć w portfelu akcje, o których mogą podyskutować z innymi;
  • bo inwestorzy lubią się chwalić swoimi wynikami, a tylko strategie aktywne pozwalają na osiąganie imponujących stóp zwrotu.

Han i Hirshleifer wskazali przy tym, że istnieje już bogata literatura psychologiczna udowadniająca, że ludzie dużo wysiłku poświęcają na to, aby być jak najlepiej postrzeganymi przez innych. Aby osiągnąć ten efekt bardzo często posuwają się do kłamst lub pomijania niektórych niewygodnych faktów. Poza tym istnieje mechanizm, który powoduje, że ludzie uwielbiają przypisywać sobie (a nie innym, czy też szczęściu) wszelkie zasługi, a za swoje niepowodzenia winić innych lub pecha. Te wszystkie zjawiska powodują, że ludzie częściej myślą o swoich sukcesach niż porażkach i są oczywiście bardziej skłonni rozmawiać z innymi o sukcesach, niż o porażkach.

“Ten mechanizm prowadzi do tego, że preferowane są spółki o dużej zmienności; że firmy szybko rosnące są przewartościowywane; że zbyt dobrze oceniane są walory, które dopiero co zadebiutowały na giełdzie. I wreszcie, to właśnie ten mechanizm powoduje, że dochodzi do tworzenia się baniek na papierach firm, które są modne, o których się dużo dyskutuje, a takie firmy najczęściej działają w branży sportowej, rozrywkowej, elektronicznej czy medialnej”

stwierdzili autorzy “Social Transmission Bias and Active Investing”.

Han i Hirshleifer ostrzegają, że zjawisko rozprzestrzeniania się mody na aktywne inwestowanie – czy też na inwestowanie w wybrane spółki - będzie tym silniejsze, im więcej społecznych interakcji będzie zachodzić. A przyczyniać się będą do tego takie media, jak Facebook.

Co może wywołać dyskusję, czyli efekt motyla

W obliczu działania takiego mechanizmu, jak zauważają Han i Hirshleifer, różni uczestnicy rynku powinni zastanowić się czy istnieją jakieś „zapalniki” wywołujące socjalne interakcje na temat wybranych aktywów inwestycyjnych.

„Konwersacje często rozpoczynają się w odpowiednich okolicznościach, w wyniku pojawienia się pewnych zdań czy sugestii. To sugeruje, że nawet niewielkie zmiany w środowisku inwestorów mogą przełożyć się na duże zmiany kursu akcji”

napisali w podsumowaniu swojej pracy Han i Hirshleifer.

Przypomina to efekt motyla, czyli przykład ilustrujący teorię chaosu deterministycznego. Istnienie efektu motyla ma powodować, że trzepot jego skrzydeł nad polską łąką wywoła za dwa dni burzę nad Szwecją.

Śledź Strefę Inwestorów w Google News

Sprawdź więcej artykułów i analiz

Więcej praktycznej wiedzy o inwestowaniu na giełdzie, takiej jak analizy, artykuły, czy portfele edukacyjne, znajdziesz w części premium serwisu StrefaInwestorow.pl. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.