Nie wiem czy wiesz, ale dokładnie dzisiaj mija pięć lat, odkąd rynek ustanowił dołek bessy lat 2007 - 2009. Minimum ówczesnych spadków na indeksie WIG zostało wyznaczone dokładnie 18 lutego 2009 roku. Warto w takim razie sprawdzić, który z polskich indeksów zyskał od tamtego czasu najwięcej na wartości i znajduje się obecnie najbliżej historycznych maksimów.
Wykres 1: Indeks WIG, lata 2007 - 2014, interwał tygodniowy.
Dołek sprzed pięciu lat został wyznaczony przez rynek po przeszło 70% wyprzedaży (Wykres 1). W tym momencie od tamtych minimów rynek zyskał na wartości 160%. Jest nieźle, ale wciąż indeks najszerszy znajduje się ponad 20% poniżej szczytu z 2007 roku. Dla porównania większość indeksów w USA czy Niemczech już dawno temu pokonało analogiczne poziomy.
Szczyt z 2007 roku to "trudny orzech do zgryzienia"
Nie wiem jak wielu inwestorów zdaje sobie z tego sprawę, ale w tym momencie żaden z indeksów podstawowych, ani branżowych, który był notowany w 2007 roku, nie wyszedł powyżej swoich szczytów z tamtego czasu.
Wykres 2: Indeks WIG-spożywczy (góra), WIG-paliwa (dół) , lata 2006 - 2014, interwał tygodniowy.
Do tej pory mieliśmy dwie próby, obydwie zakończone niepowodzeniem. Na początku 2011 roku powyżej swoje szczyty z 2007 roku, nieznacznie, na dwa miesiące wyszedł indeks WIG-spożywczy. Niestety, ostatecznie doszło do złapania byków w pułapkę i popyt do tego sektora do dzisiaj nie powrócił (Wykres 2, góra).
Druga próba miała miejsce na początku 2013 roku. Tym razem indeks WIG-paliwa zbliżył się do swoich ekstremów z 2007 roku, po czym znowu branża całkowicie straciła impet (Wykres 2, dół).
Historyczna chwila dla GPW
Kolejnym indeksem z grona notowanych na GPW, który próbuje zneutralizować całą wyprzedaż z lat 2007 - 2009 jest WIG-banki.
Wykres 3: Indeks WIG-banki, lata 2006 - 2014, interwał tygodniowy.
Od minimów z 2009 roku zyskał na wartości już 280%. Do maksimów z 2007 roku brakuje mu w tym momencie około 3%. To jest obecnie kluczowa rozgrywka, jeśli chodzi o przyszłość GPW. Albo banki pokażą siłę i jako pierwsze wyjdą na historyczne maksima, albo zawiodą i będą z racji swojej wagi ciążyć całemu rynkowi. Ten drugi wariant jest bardzo pesymistyczny, a pierwszy bardzo optymistyczny. Najprawdopodobniej już wkrótce przekonamy się, który zostanie zrealizowany. Stare powiedzenie mówi, że "do trzech razy sztuka" i miejmy nadzieję, że tym razem się to sprawdzi.
Pozdrawiam i życzę dużych zysków,
Paweł Biedrzycki