Bólem głowy dla polityki pieniężnej jest rynek pracy i jest pytanie, czy 10-proc. realny wzrost wynagrodzeń jest spójny z celem inflacyjnym - uważa członek RPP Ludwik Kotecki. Jego zdaniem PKB Polski w I kw. wzrósł o ok. 2 proc.
"Problemem, który ja widzę i jest to na dziś ból głowy dla polityki pieniężnej - to właśnie rynek pracy. Dwucyfrowa dynamika płac, 12 proc. w sektorze przedsiębiorstw, to jest realnie ok. 10 proc. (...) Choć nie widać tego w popycie, to jednak jeżeli miałoby się to utrzymać, to powstaje pytanie, czy taki rynek pracy pozwoli inflacji, przede wszystkim bazowej, wrócić do poziomu 2,5 proc. (...) Bezrobocie nie jest żadnym problemem i nie będzie przez długi jeszcze czas" - powiedział Kotecki na posiedzeniu Gabinetu Cieni RPP Studenckiego Koła Naukowego Finansów i Makroekonomii warszawskiej SGH.
"Czekamy na PKB za I kw. Mój szacunek to 2 proc. rdr. To jest ciągle słabo (...). Wygląda na to, że wskaźniki o większej częstotliwości, miesięczne, nie kwartalne, wskazują, że ożywienie nie jest tak dynamiczne jak myśleliśmy, że będzie. Ożywienie opóźnia się już od trzech kwartałów" - dodał.
GUS opublikuje dane o PKB za I kw. w środę 15 maja. Wg konsensusu PAP odczyt wyniesie 1,8 proc. rdr, przy wzroście inwestycji o 2,0 proc., konsumpcji prywatnej o 3,1 proc., a popytu krajowego o 1,7 proc.
Według Koteckiego w bieżącym roku głównym silnikiem polskiej gospodarki będzie popyt krajowy. Dodał, że inwestycje na razie nie wracają do szybkiej ścieżki wzrostu, być może to nastąpi, ale na razie tego nie widać.
Z kolei konsumpcja gospodarstw domowych wysyła - wg członka RPP - mieszane sygnały, mimo wzrostu funduszu wynagrodzeń i dwucyfrowego wzrostu płac.
"Presja popytowa na razie jest ciągle ograniczona (...), presja kosztowa też jest dosyć mocno ograniczona - np. ceny producenta spadają o 10 proc. - tutaj koszty nie mają którędy rosnąć. (...) Po stronie presji kosztowej, która wydźwignęła nam inflację w 2022 i 2023 r., tego już nie ma" - powiedział Kotecki.
Członek RPP zwrócił uwagę, że ogłoszenie powrotu inflacji do celu jest bardzo dużym nieporozumieniem.
"Do żadnego celu nie wróciliśmy, na chwilę tylko wpadliśmy, ale już wychodzimy z tego. (...) Warto byłoby się zastanowić, co się stało w Czechach - na zaskoczenie inflacją w kwietniu (2,9 proc. vs 2,4 proc. oczekiwane - PAP). U nas inflacja kwietniowa nie jest miarodajna, bo powrót VAT spowodował dodatkowe podbicie inflacji. Gdyby odseparować VAT (...), to wzrost nie byłby 1 proc. mdm, tylko pewnie 0,3-0,4 proc. mdm. Ale to ciągle nie jest to, co chcielibyśmy widzieć" - powiedział Kotecki.
Dodał, że choć nie jest "fanem" oczekiwań inflacyjnych, to ich spadek też się zatrzymał, podobnie jak w przypadku inflacji bazowej.
"To, co się dzieje z oczekiwaniami, też nie wskazuje na to, że inflacja miałaby dynamicznie dochodzić do celu" - powiedział.
Kotecki zaznaczył, że wycofanie części działań osłonowych w ramach cen energii podbije inflację od lipca, ale po 12 miesiącach przez efekt bazy będzie oddziaływać w kierunku niższej inflacji.
Dodał, że jednym z czynników odpowiadających za wolne tempo ożywienia i popytu w kraju jest sytuacja w otoczeniu polskiej gospodarki, szczególnie sytuacja w Niemczech i strefie euro.
Wskazał, że w ramach sfery nominalnej, inflacji w szczególności sprzyja poziom kursu walutowego. (PAP Biznes)
tus/ osz/