Przejdź do treści

udostępnij:

Czynnik, który zawsze prowadzi do katastrofy inwestycyjnej

Udostępnij

Czy wiesz co jest najważniejszym czynnikiem w efektywnym inwestowaniu? Dużo na ten temat piszę w artykule pt. "Najważniejsze jest przeżycie". Tutaj jednak wspomnę o innych błędach, które popełniają inwestorzy. Otóż najczęstszym powodem katastrofy inwestycyjnej wbrew pozorom nie są żadne krachy giełdowe, ale nieodpowiednie zarządzanie ryzykiem. W poniższym artykule przytoczę kilka zasad, których powinno się przestrzegać, aby nie zakończyć swojej kariery giełdowej w wielkich bólach. Jeżeli byłeś czytelnikiem mojego bloga inwestorskiego i czytałeś mój artykuł "Fundament inwestycyjnego sukcesu" to na pewno wiesz jaka jest moja zasada inwestycyjna numer jeden. Jest to DYWERSYFIKACJA. Ja po prostu nigdy nie "wkładam wszystkich jajek do jednego worka" i nie wystawiam na ryzyko więcej niż 2% swojego całkowitego kapitału w jednej transakcji. Niezależnie czy jest to zakup akcji, inwestycja w fundusz czy też transakcja na kontraktach terminowych czy opcjach. Nigdy nie ryzykuję więcej niż 2% swojego całkowitego kapitału. Zapytasz się pewnie teraz jak ja to robię? Przykładowo nigdy nie inwestuję w jeden instrument więcej niż jedna piąta mojego całkowitego kapitału. Co przy moim bezwzględnym ucinaniu straty na poziomie 10% w wypadku niekorzystnych zachowań mojej inwestycji daje mi 2% ryzyka na całym portfelu.

Przykład:

Posiadam swój całkowity portfel inwestycyjny w wysokości 10000 zł. Za 20% swojego portfela inwestycyjnego 2000 zł kupuję przykładowo 1000 akcji Biotonu po 2 zł za sztukę. Załóżmy teraz, że mimo moich założeń o wzroście kursu notowania spółki spadają. Ja mimo to wierzę w swoje przeczucie i czekam. Kiedy kurs dochodzi do 1,80 zł zamykam swoją pozycję ze względu na moją złotą zasadę ucinania najpóźniej gdy strata wynosi 10%. Na ten temat nieco więcej piszę w artykule "Im głębiej wpadasz tym bardziej śliski staje się dołek". W związku z tym moje całkowita strata wynosi 200 zł. 1000 akcji x 1,80 zł = 1800 zł 2000 zł - 1800 zł = 200zł a 200 zł to 2% z 10000 zł (kapitału początkowego). Teraz juz wiesz o co mi chodzi? Jeżeli przykładowo odstąpił bym od swojej zasady dywersyfikacji i stwierdziłbym, że jakaś spółka gwarantuje duże wzrosty inwestując w nią 100% kapitału to swój bezwarunkowy poziom wyjścia musiałbym przesunąć na maksymalnie 2% stratę. Oczywiście tak bliskie stopy przy nawet nie wiem jak pewnej inwestycji się zrealizują, ponieważ jest to normalna fluktuacja cen rynkowych. Trzeba mieć spore szczęście, żeby do tego nie doszło. Wróćmy jednak do głównego tematu. Takie zarządzanie swoim portfelem gwarantuje mi przeżycie i psychiczny komfort bezpiecznego inwestowania. Zapamiętaj moje słowa i jeżeli chcesz przeżyć na rynku to wciel je bezwarunkowo w życie: "Nigdy nie ryzykuj więcej niż tyle na ile możesz sobie pozwolić, choćby dla nie wiem jak niebotycznych zysków." Doszliśmy do momentu, w którym zdradzę, co tak naprawdę prowadzi do największych ludzkich katastrof inwestycyjnych, po których inwestorzy przez lata nie mogą się pozbierać. Ludzie mają tendencję po swojej porażce zwalać winę na rynek, tajemniczy układ, a tak naprawdę sami są sobie winni. Ryzykują więcej niż tyle na ile mogą sobie pozwolić. Niewolnictwo zniesiono wieki temu. Nikt nie karze Ci inwestować i ryzykować więcej niż możesz sobie na to pozwolić. Podam tutaj przykład jednego ze znajomych mojej rodziny. Dokładnie na początku 2000 roku wszedł na rynek inwestując w akcje zachęcony niesamowitymi zyskami. Oczywiście to był praktycznie szczyt hossy IT. Mimo to wcale nie to było jego największym błędem. Jego najgorszym błędem było ryzyko, na które się wystawił pożyczając 90% kapitału inwestycyjnego od banku. Kiedy rynek się załamał nie zastosował się do zasady szybkiego cięcia strat i dalej łudził się, że kurs odbije. Dopiero po jakimś czasie pozamykał pozycje z gigantycznymi stratami. Bank chciał zwrotu pieniędzy, które od niego pożyczył. Ponieważ je stracił to nie miał jak ich oddać w związku z tym bank chciał mu odebrać mieszkanie. Najważniejsze jest w tym to, że żądza wielkich zysków, która nim kierowała doprowadziła go do całkowitej utraty ostrożności prowadzącej do tragedii. Takich przykładów jest mnóstwo. Wystarczy poczytać posty na forach Parkietu czy Bankiera. Mnóstwo ludzi pisze o tragediach jakie sprowadziła na nich giełda. Prawda jest jednak taka, że to oni sami sprowadzili na siebie tragedię. Bo jak inaczej można nazwać trzymanie 5 otwartych pozycji na kontrakcie WIG20 przy 10 000 zł depozycie zabezpieczającym. Przecież to jest tykająca bomba z opóźnionym zapłonem. Takie działania prędzej czy później muszą doprowadzić do porażki. Na giełdzie nie ma łatwych pieniędzy! Tylko rozsądek i chłodna kalkulacja dają gwarancję sukcesu w długim terminie. Osoby, które zbyt wiele ryzykują i kierują się przede wszystkim chciwością najczęściej kiepsko kończą. Dlatego Ty dokładnie określ stratę na jaką jesteś sobie w stanie pozwolić i nigdy nie ryzykuj więcej niż posiadasz. Zarządzaj odpowiednio swoim portfelem i nie pożyczaj pieniędzy na inwestycje giełdowe, a na pewno unikniesz tragedii. Dodatkowo kierując się takimi zasadami znacznie bardziej rośnie prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu, ale o tym w kolejnych artykułach. Pozdrawiam i życzę dużych zysków, Paweł Biedrzycki

Udostępnij