Przejdź do treści

udostępnij:

Moja najbardziej poczuająca transakcja na kontraktach terminowych na WIG20

Udostępnij

Przed opisem "Mojej najbardziej pouczającej transakcji" przeglądnąłem transakcje jakie przeprowadziłem w tym roku albowiem dopiero od nie dawna można powiedzieć, że staram się "inwestować" na giełdzie. Jak większość zacząłem bardziej interesować się giełdą dopiero przy końcu trwającej hossy, gdy o niej było wszędzie głośno, a bilbordy z reklamami TFI i zyskami ponad 100% napotykałem na co dzień będąc w metrze. Oprócz tego co działo się na zewnątrz moją uwagę na giełdę zwrócił kolega z pracy, który posiada naprawdę duże doświadczenie w tym zakresie. Pamiętam teraz jego słowa z początku roku "lepiej przelej te środki z BDM na konto, gdyż zobaczysz, że po paru miesiącach będziesz o 5,0 tys. PLN do tyłu". Wówczas jeszcze moja strata sięgała ok. 1,0 tys. PLN i byłem pewny, że uda mi się to szybko nadrobić. Obecnie mogę tylko potwierdzić, że jego słowa stały się rzeczywistością. Co na to miało wpływ - oczywiście wiele rzeczy. Pierwsza wynika już z próby wyszukania "mojej najbardziej pouczającej transakcji", gdzie nie prowadząc analizy dokonanych transakcji mam problem z jej opisaniem, gdyż do końca nie pamiętam czym wówczas się kierowałem w podjęciu takiej a nie innej decyzji. Oczywiście nie ominęła mnie "gra spekulacyjna" na różnych spółkach np. Toora, Hawe. Gdzie pamiętając o dużych wzrostach w ciągu dnia na tych spółkach, przy których nie uczestniczyłem, a byłem jedynie obserwatorem. Przy kolejnej takiej "szansie" postanowiłem również wziąć w niej udział. Wówczas nie operując jeszcze żadnymi analizami opierałem się głównie na emocjach. "Już wzrosło o 10% to nie możliwe by dalej rosło", "kurcze jest już 15%, no to teraz jest możliwość nawet na 25%". Wówczas widząc ciągły popyt, który skutkował nawet kupnem PKC, postanowiłem wziąć w tym również udział i skubnąć dla siebie parę groszy. Oczywiście ustawiane przez mnie zlecenia kupna po danej cenie nie realizowały się, gdyż od razu znajdował się inny kupiec z większą ceną. Jak już udało mi się kupić, to po dalszych małych wzrostach nastąpiła realizacja zysków przez innych inwestorów, którzy nabyli te akcje dużo wcześniej. Wówczas pomimo spadków jeszcze w człowieku pozostaje nadzieja, że to chwilowe, na pewno chcą w ten sposób mnie przechytrzyć i znów będą wzrosty itp. A czas był nieubłagany i tak samo jak szybko zaczęło rosnąc również tak samo szybko zaczęło spadać. Jednakże transakcja, o której chciałbym napisać dotyczy kontraktów terminowych. Po zdobytym pewnym doświadczeniu postanowiłem kierować się zasadami i wchodzić na rynek tylko w momentach, kiedy będzie dość czytelny sygnał na zajęcie pozycji. W końcu z zgodnie jedną z moich myśli „giełda nie kończy się jutro” bacznie obserwowałem rynek i oczekiwaniu na ten moment, który z dnia na dzień się przedłużał i tak mijały dni. Obserwując rynek, a przede wszystkim dostrzeżenie tylko trafnych transakcji jakie mnie ominęły w związku z moim brakiem uczestnictwa, rosła we mnie chęć zagrania. Kolejne widoczne trafne pozycje i brak ich wykorzystania potęgowały moją determinację brakiem zajęcia pozycji. Wnioski:
  • nie poddawanie się emocjom (potrzeba bycia na rynku cały czas) i konsekwentne trzymanie się przyjętych zasad
  • brak cierpliwości
Z jednej strony:
  • miałem przeświadczenie, że przy tylu braku wykorzystanych okazji, po zajęciu pozycji przeze mnie rynek może zmienić kierunek (zwłaszcza, że korekta wzrostowa, trwała już od 17.07.2008 i w końcu musi być jej koniec).
Z drugiej strony:
  • przekonanie, iż zajmę pozycje tylko na określony czas w ciągu dnia, a na koniec dnia już się jej pozbędę (w końcu było tyle nie wykorzystanych sytuacji i warto zająć pozycję L);
  • ten miesiąc miałem już prawie zamknięty na plusie i wystarczy, że uda mi się zarobić dodatkowo kilkadziesiąt złotych wówczas będę miał piękne zakończenie miesiąc;
  • nasz rynek wydawał się w stosunku do pozostałych (zwłaszcza USA) bardzo silny.

31.07.2008

Spadki trwające na początku sesji traktowałem jako korektę w trwającym krótkoterminowym trendzie wzrostowym, zatem możliwość dogodnego zajęcia pozycji L. Czekałem na pewien sygnał, który w ciągu dnia potwierdzi, iż rzeczywiście realizujemy korektę. Dlatego wybicie poziomu 2460 (po raz drugi w ciągu dnia) uznałem, za wstępny sygnał.

1. Ruch pierwszy:

Widząc ruch wzrostowy zająłem pozycje L po 2765. Jak się niebawem okazało za chwilę nastąpiła mała korekta tego ruchu wzrostowego. W związku z tym, iż staram się przyjąć zasadę szybkiego obcinania strat dokonałem sprzedaży po 2762, w ramach akceptowalnej przeze mnie starty. Odnośnie swojego postępowania nie byłem zły na zamknięcie pozycji, gdyż równie dobrze rynek mógłby pójść w drugim kierunku, a szybkie cięcie strat pozwoliło by mi na uniknięcie większych strat. Wnioski:
  • zbyt krótki SL –w przypadku zajęcia pozycji SL powinien uwzględniać możliwość małej korekty ruchu a ponadto być ustawiony na poziomie nieznacznie niższym od wybicia z danej formacji.

2. Ruch drugi:

Po zamknięciu nastąpiło duże wybicie w górę, co potwierdziło, iż zajęta poprzednio pozycja L była trafna. O godz. 14.30 tego dnia miały zostać podane dane. Z obserwacji wiedziałem, że rynek w zależności od wyników tych danych potrafi zrobić bardzo szybki ruch. Założyłem, iż nawet w przypadku podania złych danych może nastąpić lekki spadek, ale zostanie on od razu zanegowany i w końcu powrócimy do trwającego trendu wzrostowego. W związku z czym ponownie zająłem pozycję L po 2777. Reakcja rynku na dane była inna (początkowo sądziłem, że to tylko chwilowy spadek), ale zjazd w dół był bardzo gwałtowny. Nie czekając na dalszy rozwój sytuacji starałem się jak najszybciej zamknąć nietrafioną pozycję (udało się na poziomie 2756). Wnioski:
  • granie pod dane zawsze wiąże się z bardzo dużym ryzykiem,
  • brak ustawionego SL,
  • zbyt późne zajęcie pozycji względem danych w przypadku możliwości zmiany kierunku ruchu w wyniku podanych danych (brak zachowanego ew. poziomu bezpieczeństwa wypracowanego dzięki uprzednio dobrze zajętej pozycji),
  • chęć posiadania racji,
  • (przyszłościowo) możliwość zagrania pod dane -podczas oczekiwania na wyniki jest duże niezdecydowanie, z czasem emocje są silniejsze i jedna ze stron wygrywa (w zależności od podanych wyników). W związku z tym, przy nagłej zmianie kierunku ruchu można zagrać ustawiając się dość nisko (ew. uda nam się zająć pozycję lub nie) i zagrać w przeciwnym kierunku, gdyż zawsze jest małe wybicie (w końcu emocje opadną, a ci co trafili dobrze zaczną realizować część swoich zysków).

3. Ruch trzeci:

Emocje coraz bardziej mną dyrygowały i postanowiłem się odkuć. W końcu to był gwałtowny ruch w dół, a po takim ruchu nastąpi ponowny ruch w górę i dojdziemy znów do tego poziomu. Ponownie zająłem pozycję L (2740) i rzeczywiście rynek szedł w górę. Przyznam, że emocji jak na ten dzień miałem już wystarczająco dużo. Jak się zdarza w pracy musiałem wykonać niezwłocznie pewne czynności, które uniemożliwiły mi śledzenie sesji od tego momentu. Nawet byłem tym zadowolony, gdyż rynek szedł w kierunku, który oczekiwałem i powinien powoli piąć się ku górze, a mi mały odpoczynek od sesji dobrze zrobi. Oczywiście starałem się w miarę możliwości kontrolować sytuację. Przy osiągnięciu poziomu 2750 byłem już lekko uspokojony i mogłem dalej powrócić do swoich czynności. Cóż długo nie trzeba było czekać na powtórkę z rozrywki ponowny szybki zjazd w dół jaki zastałem po powrocie od razu zmobilizował mnie do realizacji start. Wnioski:
  • nie poddawanie się emocjom w celu odrobienia złego ruchu,
  • rynek ma zawsze rację,
  • brak SL,
  • chciwość.
Jak na razie mogę stwierdzić, iż zdobyte w ten sposób doświadczenie naprawdę nauczyło mnie wiele. Niestety nie udało mi się uchronić przed stratami, jednakże to one pozwoliły mi nabrać większego szacunku do ochrony kapitału i oceny ryzyka wejścia na rynek, którego cały czas się uczę. Na koniec chciałbym jeszcze wspomnieć o dwóch "myślach", o których zawsze pamiętam:
  • Grając na kontraktach w ogólnym rozliczeniu zawsze jesteś na 0, a nawet na minusie, gdyż musisz zapłacić prowizję.
  • Mój znajomy (o którym wcześniej wspominałem) potrafił z 2 kontraktów zrobić 16 i już był blisko pójścia do salonu samochodowego, gdy oczywiście chciwość wzięła górę i z 16 kontraktów powrócił do stanu pierwotnego. Na koniec stwierdził: "Gdybym był dobry w te klocki czy teraz siedziałbym z tobą tutaj w pracy?".
Mariusz Kądziela (malco) --- Masz ciekawe wspomnienia gracza giełdowego? Napisz na adres: admin@StrefaInwestorow.pl. Podziel się swoimi doświadczeniami z innymi członkami StrefaInwestorow.pl. Stwórzmy wspólnie bazę naprawdę wartościowej, praktycznej wiedzy.

Udostępnij