NBP powinien uruchomić narzędzia ułatwiające dostęp do taniego finansowania dla firm
NBP powinna szybko uruchomić niestandardowe narzędzia polityki pieniężnej ułatwiające dostęp do taniego finansowania dla firm, np. w postaci linii TLTRO - uważają pytani przez PAP Biznes ekonomiści. Podjęcia działań zwiększających płynność w systemie finansowy nie wykluczyli członkowie RPP Łukasz Hardt i Eugeniusz Gatnar. Prezes NBP Adam Glapiński zadeklarował, że będzie rekomendować obniżkę stóp.
"RPP powinna uruchomić niestandardowe narzędzia polityki pieniężnej, w szczególności ułatwiając dostęp do tańszego finansowania dla sektora MŚP. Mogłoby się to odbyć na zasadzie węgierskiego funding for growth, czy programu w rodzaju TLTRO EBC przy preferencyjnym oprocentowaniu. Co ważne zasady programu musiałyby być na tyle atrakcyjne, aby co najmniej zrównać koszty jakie banki ponoszą w związku ze wzrostem aktywów płacąc podatek bankowy. W przeciwnym wypadku nie będą one zainteresowane udzielaniem kredytów" - powiedział PAP Biznes Marcin Czaplicki, ekonomista PKO BP.
Czaplicki wskazał, że skuteczność instrumentów niestandardowych mogłaby się potwierdzić dużo szybciej niż obniżki stóp procentowych, pod warunkiem, że zostałyby one tak skalibrowane, aby banki były rzeczywiście chętne, żeby je wykorzystywać, tj. tak, aby minimalizować negatywny wpływ podatku bankowego i wysokich wymogów regulacyjnych na akcję kredytową.
Jego zdaniem, kluczowym czynnikiem, gdzie rola RPP jest ograniczona, jest to, aby banki nie wycofywały kredytów, np. ze względu na złamanie warunków umowy kredytowej, na skutek czynników związanych wyłącznie z epidemią koronawirusa.
W piątek prezes NBP Adam Glapiński zadeklarował, że będzie rekomendować RPP cięcie stóp.
Odnosząc się do akcji kredytowej w obliczu szoku związanego z epidemią, Rafał Benecki, główny ekonomista ING BŚ, ocenił, że zaproponowane przez rząd rozszerzenie program de minimis (do 80 proc. kwoty kredytu vs. 60 proc. obecnie) wydaje się sensowne, ale skala tego programu powinna istotnie wzrosnąć, całość ryzyka kredytowego powinien wziąć na siebie BGK, a banki komercyjne powinny pełnić rolę pośrednika.
"Ewentualnie w dalszej perspektywie, gdy wygaśnie największy szok, można zastanowić się nad programem podobnym do TLTRO. Program ten powinien zakładać, że banki mogłyby mieć dostęp do tańszego niż na rynku finansowania z NBP, które mogłoby zostać udzielone firmom jako krótkoterminowy kredyt, pozwalający przetrwać trudny okres załamania w ich przychodach" - powiedział Benecki.
W wypowiedziach dla PAP Biznes podjęcia działań zwiększających płynność nie wykluczyli członkowie RPP Łukasz Hardt i Eugeniusz Gatnar.
"Polska polityka pieniężna powinna w tym momencie podążać za działaniami Europejskiego Banku Centralnego, a więc nie obniżać stóp, ale wprowadzić działania na gruncie polskim niestandardowe. Chodzi przede wszystkim o zastrzyk płynności do sektora przedsiębiorstw w ścisłej współpracy z bankami komercyjnymi i rządem. Pakiet takich działań mam przygotowany i zgłoszę go na najbliższym posiedzeniu Rady" - napisał w wypowiedzi przesłanej PAP Biznes Hardt.
"W obecnej sytuacji NBP powinien przede wszystkim wykorzystać instrumenty zawarte w Pakiecie Zaufania przygotowanym w 2008 roku, aby stymulować pomoc banków dla sektora polskich przedsiębiorstw. Największe znaczenie będą miały jednak rozwiązania fiskalne, które należy wprowadzić nawet kosztem pojawienia się deficytu budżetowego" - ocenił Eugeniusz Gatnar.
Paweł Radwański, starszy ekonomista BNP Paribas, również uważa, że znacznie bardziej niż obniżki stóp procentowych, potrzebne są obecnie działania niestandardowe, w tym po stronie NBP.
"Naszym zdaniem, wskazane są szczególnie dwa: mechanizm skupu aktywów od sektora NFC bezpośrednio przez NBP (choć może to robić także BGK) tak, aby dostarczyć płynność, oraz zawieszenie rat kredytów, gównie dla firm. To ostatnie wymaga jednak porozumienia z bankami, którym wypadałoby dać coś w zamian, tak aby nie pogorszyć wyników sektora i nie ograniczyć podaży kredytu. Można tu rozważyć obniżenie buforów kapitałowych albo złagodzenie podatku bankowego. Nie należy to wprawdzie do zadań NBP, jednak w tym przypadku polityka gospodarcza zdecydowanie powinna być prowadzona w sposób skoordynowany" - powiedział Radwański.
Ekonomiści BOŚ Banku, którzy prognozują, że Rada obniży stopy procentowe łącznie o 50 pb na posiedzeniach w kwietniu i maju, sądzą iż RPP może zdecydować się na zapowiedź przygotowania operacji dostarczających płynność długoterminową dla sektora bankowego (na kształt LTRO EBC) na wypadek pogłębienia/wydłużenia w czasie sytuacji kryzysowej.
"Choć obecna nadpłynność sektora bankowego nie wydaje się wskazywać na taką potrzebę, to mniej stabilna sytuacja rynkowa oraz potencjalne wyższe ryzyka dla gospodarki i sektora mogą skutkować wyprzedzającą i zabezpieczającą decyzją banku centralnego. Gdyby skala stresu rynkowego wzrosła, skutkując ograniczeniem dostępności dla krajowych banków finansowania w walutach obcych w postaci FX swap, NBP zapewne przypomni o możliwości zawarcia transakcji FX swap przez banki komercyjne z bankiem centralnym" - dodali.
Zdaniem Czaplickiego z PKO BP obniżki stóp mają efektywny wpływ na gospodarkę w horyzoncie 4-5 kwartałów, wobec czego nie ustabilizują obecnej sytuacji.
"Co prawda obniżki stóp mogą potencjalnie zmniejszyć obciążenia przedsiębiorstw (odsetki), ale to zostanie osiągnięte przez wakacje kredytowe. Poza tym bezpośrednim skutkiem obniżek stóp byłby wyraźny spadek rentowności banków, tym większy im kanałowi spadku marży odsetkowej nie przeciwstawiłyby się kanał wzrostu wyceny (w obecnych warunkach rynkowych), spadku kosztu ryzyka (w normalnych czasach spadek stóp ograniczy wysokość odpisów), ani wzrostu innych przychodów operacyjnych (np. z tytułu prowizji). W takiej sytuacji obniżki stóp nie pomogłyby przedsiębiorcom, a jednocześnie zaszkodziły bankom, co potencjalnie mogłoby osłabić odbicie po szokowym spadku aktywności w trakcie epidemii" - powiedział Czaplicki.
"Czynnikami rekompensującymi negatywny wpływ obniżek na rentowność mogłyby się okazać: ograniczenie podatku bankowego lub zmniejszenie wymogów kapitałowych. Ich wprowadzenie zwiększałoby prawdopodobieństwo obniżki stóp przez NBP. Kolejnym negatywnym skutkiem obniżek, zwłaszcza w obliczu już obecnie ujemnych realnych stóp procentowych i dużej rynkowej zmienności, mogłoby być osłabienie złotego. To osłabiałoby sytuację finansową części gospodarstw domowych obciążonej kredytami walutowymi, prowadząc do pogłębienia negatywnego oddziaływania na popyt konsumpcyjny" - dodał Czaplicki.
NIE MA POTRZEBY INTERWENCJI WALUTOWEJ NBP
Zdaniem pytanych przez PAP Biznes ekonomistów, obecnie nie ma potrzeby interwencji walutowej NBP. W ciągu miesiąca złoty osłabił się względem euro o ok. 3 proc. EUR/PLN kwotowany jest w piątek po ok. 4,355.
"Nie tylko nie ma „ryzyka” – ale nie ma potrzeby interwencji walutowej. Jak na skalę niepewności i zmienności światowych rynków finansowych w obliczu wirusa – kurs EUR-PLN zachowuje się nadzwyczaj stabilnie. Osłabienie jest, ale o skali znacznie mniejszej niż analogiczne wydarzenia wywołałyby 10 czy 20 lat temu" - powiedział PAP Biznes Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao.
Zdaniem Czaplickiego, pomimo wzrostu globalnej niepewności, gwałtownego spadku apetytu na ryzyko oraz poszukiwania płynności, kurs polskiego złotego pozostaje stabilny i nie wymaga dokonywania interwencji. Aby było to wskazane, wahania kursu musiałyby by mieć - według niego - wyraźnie większą amplitudę niż miało to miejsce do tej pory.
Rafał Tuszyński (PAP Biznes)
tus/ asa/ tj/
