Spadek PKB Polski w '20 nie powinien przekroczyć 5 proc., bezrobocie 7-8 proc. - Hardt, RPP (aktl.)
Spadek PKB Polski w 2020 r. nie powinien przekroczyć 5 proc., a stopa bezrobocia nie powinna wzrosnąć do wartości dwucyfrowych, wyniesie raczej 7-8 proc. - powiedział we wtorek członek RPP Łukasz Hardt, w trakcie debaty online zorganizowanej przez Instytut Sobieskiego.
"Oczywistym jest, że recesja w Polsce w tym roku jest nieunikniona. Choć wydaje mi się osobiście, że spadek PKB nie powinien przekroczyć 5 proc.,(...) choć to dużo mniej niż w wielu gospodarkach europejskich. (...) Recesja w Polsce nie powinna prowadzić do dramatycznego wzrostu bezrobocia, nie spodziewałbym się by bezrobocie osiągnęło wartości dwucyfrowe, myślę że wzrośnie do 7-8 proc" - powiedział Hardt.
Dodał, że moment najgłębszego spowolnienia gospodarczego jest już za nami, ale powrót do normalności – jeśli w ogóle możliwy do czasu opracowania skutecznej szczepionki na koronawirusa, będzie długotrwały.
"Nawet jeśli epidemia wygaśnie, to niepewność pozostanie, co będzie trwale obniżało poziom konsumpcji i inwestycji prywatnych" - powiedział.
Według Harda, z jednej strony dynamika inflacji będzie hamowana recesyjną sytuacją gospodarczą, pogarszającą się sytuacją na rynku pracy, a także niskim cenami paliw.
Z drugiej strony - zdaniem członka PRP - w kierunku wyższej inflacji mogą oddziaływać utrzymujące się na wysokim poziomie oczekiwania inflacyjne konsumentów, rosnące ceny żywności, wzmożony popyt na artykuły pierwszej potrzeby, a także wzrost barier w handlu zagranicznym i dosyć luźna polityka pieniężna w Polsce.
Zdaniem Hardta, dla pomiaru inflacji "niesamowicie" ważne są zmiany w strukturze konsumpcji, co obecnie może prowadzić do wyższej inflacji w porównaniu do odczytów GUS.
"Jeśli konsumenci mniej kupują usług, a więcej kupują drożejącej żywności, a jej udział jeszcze rośnie w koszyku, to rzeczywista inflacja może być już teraz wyższa od tej raportowanej przez GUS, ponieważ rewizja koszyka inflacyjnego dokonywana jest przez GUS raz w roku" - powiedział Hardt.
Jak dodał, taka sytuacja ma swój wymiar redystrybucyjny.
"Inflacja zawsze mocniej uderza w osoby mniej zamożne, co w przypadku Polski wzmacniane jest w dużej mierze degresywnym podatkiem dochodowym" - dodał.
DOBRZE, ŻE PAŃSTWO ZWIĘKSZA WYDATKI DLA FIRM, WARTO PRZEMYŚLEĆ REGUŁĘ WYDATKOWĄ
Zdaniem Hardta, zwiększenie przez państwo wydatków i wprowadzenie mechanizmów wsparcia dla firm w ramach programu Tarczy Antykryzysowej to słuszny kierunek działania, a wzrost długu publicznego jest konieczny.
"Dobrze, że ekspansja fiskalna kierowana jest przez firmy, a nie poprzez hipotetyczne, nowe bezpośrednie transfery dla gospodarstw domowych. Wzrost długu publicznego jest nieunikniony w takiej sytuacji i moim zdaniem konieczny" - powiedział Hardt.
"Jak gospodarka, daj Bóg, zacznie się szybko otwierać, to niepewność nadal będzie obecna i to wymuszało będzie od państwa wzrost aktywności inwestycyjnej. (...) Może to wymagać, w mojej opinii, modyfikacji średniookresowej reguły wydatkowej, która mogłaby uwzględniać także koszt długu" - dodał.
Innym rozwiązaniem, zdaniem Hardta, może być wyłączenie z wydatków objętych regułą tych związanych z inwestycjami na rzecz pokoronawirusowej odbudowy gospodarki.
Optymalnym byłoby to, jak wskazał, by do zmian doszło na poziomie europejskim. (PAP Biznes)
tus/ osz/
