Zaniepokojenie RPP mocniejszym złotym będzie rosło – Benecki, ING (wywiad)
Wraz z umacniającym się złotym zaniepokojenie Rady Polityki Pieniężnej jego kursem będzie rosło - ocenia główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki. Jego zdaniem, stopy proc. w Polsce pozostaną bez zmian do końca kadencji Rady, ale dyskusja o ich cięciu może powrócić, przynajmniej na poziomie retorycznym, żeby zatrzymać umocnienie PLN.
"Układ międzynarodowy czynników zewnętrznych raczej sugeruje, że złoty może pójść w stronę, której Rada Polityki Pieniężnej nie preferuje, w kierunku mocniejszego kursu. Jest parę argumentów, które sugerują, że ścieżka złotego może być nieco mocniejsza. Cały region Europy Środkowo-Wschodniej będzie bardzo dużym beneficjentem funduszu odbudowy UE. Region wygląda bardzo dobrze na tle innych krajów wschodzących - jest relatywnie mniej zadłużony, nie jest eksporterem ropy i dodatkowo dostanie pieniądze z UE. Mamy też mocną zmianę na eurodolarze. Ewidentnie rozpoczął się moment umocnienia euro i osłabienia dolara, który naszym zdaniem będzie także kontynuowany w drugiej połowie roku" - powiedział PAP Biznes Benecki.
"Druga fala pandemii mocniej dotyka USA niż Europę, w Stanach wybory może wygrać Biden, nie Trump, co też byłoby negatywne dla dolara. Kolejna kwestia to fakt, że Europa ma fundusz odbudowy. Ponadto, Fed dwa razy szybciej zwiększa swój bilans niż EBC, a to oznacza mocniejsze euro, słabszego dolara i w konsekwencji mocniejszego złotego. Oznacza to, że zaniepokojenie Rady mocniejszym złotym będzie rosło. Gdyby okazało się, że kolejne fale pandemii działają bardziej negatywnie na PKB, to w RPP może wrócić dyskusja o cięciu stóp, przynajmniej na poziomie retorycznym, żeby zatrzymać umocnienie złotego" - dodał.
Benecki wskazał, że w swoim scenariuszu makroekonomicznym ING zakłada stabilne stopy procentowe w Polsce do końca kadencji obecnej Rady. Ekonomista zaznaczył jednak, że przełom 2020/2021 może być trudny dla polskiej gospodarki i RPP może zacząć dyskusję o innych, niestandardowych działaniach.
"Trudnym okresem dla polskiej gospodarki będzie druga połowa 2020 r. i pierwsza połowa 2021 r. Lokalnie skończą się tarcze, rządzący na razie nie planują nowych, możemy mieć parę nowych fal wzrostów zachorowań. Pieniądze unijne w większej skali pojawią się w połowie przyszłego roku. Stąd też ożywienie koniunktury na przełomie roku będzie mniej wspierane przez politykę fiskalną" - ocenił Benecki.
"W tym newralgicznym czasie, w ramach istniejących programów emisji długu BGK i PFR, mogą pojawić się pomysły na nowe inicjatywy, żeby wesprzeć koniunkturę. To oznacza, że NBP będzie musiał dalej skupować obligacje dochodząc w wielkości QE około 8 proc. PKB. Rada może też mówić wówczas o jakichś nowych działaniach, żeby wesprzeć gospodarkę w trudnym okresie. Być może pojawią się też jakieś dodatkowe, niestandardowe instrumenty, na wzór tych, stosowanych w krajach sąsiednich, które miały na celu ożywienie kredytu i inwestycji" - dodał.
NA KRAJOWYM RYNKU DŁUGU MOŻLIWY NIEWIELKI WZROST RENTOWNOŚCI
Zdaniem ekonomisty, wzrost rentowności w drugiej połowie 2020 r. na rynkach bazowych - i w ślad za nimi na polskiej krzywej - może być raczej niewielki i wynieść ok. 20-30 pb.
"Jeżeli nastąpi jakikolwiek ruch yieldów do góry, to tylko i wyłącznie w związku z lekkim odbiciem yieldów na rynkach bazowych. W krótkim okresie, tj. w obecnym tygodniu możemy zobaczyć lekki ruch yieldów w górę w USA, bo rynek wycenił więcej niż Fed może zrobić na posiedzeniu w lipcu, w USA buduje się porozumienie ws. nowego mniejszego pakietu fiskalnego. Ale traktujemy to raczej jako techniczne odbicie. Skala wzrostu rentowności w USA do końca roku może być ograniczona i mniejsza niż zakładaliśmy wcześniej. W USA występuje druga fala epidemii, która zaczyna negatywnie wpływać na tempo ożywienia w III kw., co widać już w danych alternatywnych jak i oficjalnych, np. tygodniowych zgłoszeniach po zasiłki" - powiedział PAP Biznes Benecki.
"Sierpniowe wskaźniki z rynku pracy, czy sprzedaż detaliczna pokażą jak duży uszczerbek w odbiciu PKB przyniesie druga fala pandemii. Z drugiej strony amerykański Kongres wkrótce uchwali nowy pakiet stymulacyjny wart przynajmniej 5 proc. PKB, więc łączna skala programów antykryzysowych w USA wyniesie około 17 proc. PKB, stąd ożywienie będzie kontynuowane. Sytuacja w Europie niesie mniej zagrożeń dla odbicia koniunktury w drugiej połowie roku. Wzrost zachorowań jest mniejszy, restrykcje były znoszone dopiero gdy udało się bardziej zapanować nad epidemią, podczas w USA zbyt wcześnie. Łącznie, oczekiwany w drugiej połowie 2020 wzrost rentowności na rynkach bazowych i podobne na polskiej krzywej może być niewielki, 20-30 pb" - dodał.
Benecki ocenia, że na krajowym rynku długu do końca roku można oczekiwać niewielkich podaży papierów skarbowych i mocnego popytu na nie.
"Jeżeli chodzi o lokalne czynniki spodziewamy się niskich podaży długu skarbowego do końca roku, rzędu 15-20 mld zł, przy ciągłym wsparciu NBP. Dalej możemy mieć emisje BGK i PFR. Wycena ryzyka kredytowa polskiego rządu będzie bardzo korzystna, tzn. niski spread do Bunda, ciasne asset swapy. W krajowych bankach szybko rosną depozyty, więc popyt na polskie obligacje skarbowe wciąż będzie mocny, sfinansowanie się MF nie będzie żadnym problemem" - ocenił w rozmowie z PAP Biznes ekonomista.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)
pat/ ana/
