Gastronomia potrzebuje pomocy; czynsze mogą pogrążyć branżę - prezes Sfinksa (wywiad)
Branża gastronomiczna potrzebuje długofalowych rozwiązań, a zaproponowana dotąd pomoc rządowa jest zbyt mała. Jeśli kwestia czynszów nie zostanie uregulowana, doprowadzi to do wielu upadłości - poinformował PAP Biznes prezes Sfinks Polska Sylwester Cacek. Nie spodziewałby się on zakończenia lockdownu w gastronomii przed końcem roku.
"Zaproponowana dotąd pomoc rządowa jest bardzo skromna, biorąc pod uwagę kondycję branży, nie tylko przez drugi już lockdown, ale po czterech latach zmian prawa, które uderzały w gastronomię rykoszetem, w tym głównie zakaz handlu w niedzielę" - powiedział PAP Biznes prezes Sfinksa Sylwester Cacek, który jest też przewodniczącym Rady Związku Pracodawców Hoteli, Restauracji i Cateringu.
Od soboty 24 października rząd wprowadził zakaz działalności stacjonarnej lokali gastronomicznych, pozostawiając jedynie możliwość świadczenia usług na wynos i dowóz. Obostrzenia mają obowiązywać dwa tygodnie z możliwością przedłużenia tego terminu.
Branża gastronomiczna prowadzi konsultacje ze stroną rządową w sprawie środków pomocowych.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w ubiegłym tygodniu dla branż dotkniętych jesiennym lockdownem wypłatę świadczenia postojowego, zwolnienie ze składek ZUS za listopad oraz bezzwrotne dotacje w wysokości 5 tys. zł.
"Propozycja np. 5 tys. dotacji jest skierowana głównie dla mikro i małych firm. Zwolnienie z ZUS i postojowe to dobra pomoc, ale to krótkoterminowe działania i w dodatku efekty płynnościowe pomocy za listopad będą dopiero w grudniu. Dodatkowo w listopadzie część firm będzie płacić raty ZUS z pierwszego lockdownu. Niektórzy mogą nie doczekać nawet tych kilku tygodni" - ocenił prezes Sfinksa.
"Gastronomia jest bardzo przeregulowana we wszystkich obszarach, a restauratorzy w centrach handlowych są mocno poturbowani przez nadużywanie pozycji dominującej przez centra handlowe i dodatkowo zakaz handlu w niedziele. Potrzebne są długofalowe rozwiązania dla branży" - powiedział.
Jak wskazał Cacek, w ramach doraźnej, konkretnej pomocy przydałyby się uproszczenia w istniejących przepisach pomocowych dla firm, m.in. w ustawie o restrukturyzacji i szybka pomoc, np. systemowe przesunięcie terminów rozliczeń za pierwszy lockdown, w tym płatności składek ZUS.
Po drugie - jak zauważył - potrzeba zmian regulacyjnych. Branża postuluje jak najszybsze ustawowe wsparcie renegocjacji czynszów.
"Namawiamy rząd do wydania rozporządzenia ułatwiającego zabezpieczenia ws. czynszów polegające na skorzystaniu już z istniejących przepisów Kodeksu Cywilnego, czyli określenie w tych nieprzewidywalnych czasach czynszu i opłat z nim związanych jako procent od sprzedaży. Później albo strony umowy najmu, jeżeli się porozumieją, albo sąd uregulują za cały ten okres wysokość czynszu w zależności od indywidualnej sytuacji. Możemy i zaczęliśmy wysyłać wnioski o zabezpieczenie do sądów, ale ponieważ w tym kierunku idzie już większość najemców, to w sądach zaczną się zatory i kodeksowa instytucja zabezpieczenia, czyli w zamyśle szybka ścieżka działania, nie będzie miała sensu" - powiedział Cacek.
"Czynsze zabijają nie tylko naszą branżę i jeśli się nie zmienią, duża część podmiotów, nie tylko gastronomicznych, będzie musiała ogłosić upadłość. Upadłości będą w przyszłych latach dużym obciążeniem także dla budżetu państwa, gdyż pociągają za sobą inne branże, które przestaną płacić podatki, czy straty banków. Po jakimś czasie przyjdą nowi najemcy i dostaną niższe czynsze, by lokale nie stały puste, ale strat spowodowanych upadłościami już nikt nie zrekompensuje" - dodał prezes restauracyjnej spółki.
Zauważył, że wiosną wielu wynajmujących nie chciało negocjować warunków.
"Jeśli teraz nie będzie zmian w tym obszarze, to czynsze będą głównym powodem ogłaszania upadłości przez najemców" - powiedział.
Ponadto, jego zdaniem, potrzebne jest strategiczne długoterminowe wspieranie płynnościowe.
"Nawet jeśli obniżymy czynsze, to są pewne koszty zmienne np. energii, podatek od nieruchomości, których się nie da ograniczyć poniżej pewnego poziomu i przy spadku sprzedaży ich udział w kosztach ogółem rośnie. Bez zwrotnej pomocy długo będziemy jako branża wychodzić z dołka" - powiedział.
LOCKDOWN W GASTRONOMII MOŻE POTRWAĆ
Sylwester Cacek zauważył, że przy pierwszej fali epidemii lockdown ogłoszono w połowie marca, gdy było ok. 60 zakażeń koronawirusem dziennie, a został zakończony po dwóch miesiącach przy 500 przypadkach dziennie. Teraz lockdown gastronomii ogłoszono przy ponad 10 tys. zakażeń w ciągu doby.
"Trudno przewidzieć, kiedy zostanie on zakończony. Przy takim poziomie zakażeń, nie spodziewałbym się zakończenia lockdownu w gastronomii przed końcem roku. Nie sądzę, by Ministerstwo Zdrowia pozwoliło otworzyć lokale na okres imprez świąteczno-noworocznych itp." - powiedział.
"Jeżeli rząd postanowi zakończyć ten lockdown za tydzień czy dwa, to tylko po to, żeby uwolnić siebie od odpowiedzialności, gdyż sprzedaż jeszcze długo nie wróci do poprzednich poziomów i bez rozwiązania kwestii czynszowych tylko pogorszy to sytuację. Z jednej strony będziemy mieć bowiem przestraszonych gości, których większość już nie przyjdzie do restauracji, a z drugiej kontrahentów, którzy przestaną negocjować, gdyż nie będzie lockdownu. Do tego zapewne dojdą dodatkowe koszty związane z obowiązkami podwyższonego bezpieczeństwa w lokalach" - dodał.
Jak poinformował, w praktyce niemożliwe jest też negocjowanie stawek czy terminów płatności z instytucjami państwowymi na dostawy energii czy np. gazu, a banki jako pierwsze wykluczyły w drugim kwartale sektorowo gastronomię z kredytowania.
"Dlatego tym razem powinno być też ustawowo uregulowane np. odroczenie tworzenia jakiejś części rezerw przez banki przy restrukturyzacjach kredytów w tym okresie, żeby nie biło to w ich współczynniki adekwatności kapitałowej" - powiedział Sylwester Cacek.
"W obecnej sytuacji, bez kompleksowego rozwiązania nasza branża, jak i wiele innych, będzie miała wraz z naszym państwem tylko większe straty" - podsumował.
Sfinks Polska zarządza 145 lokalami gastronomicznymi na terenie Polski, w tym siecią Sphinx. Sfinks Polska jest trzecią pod względem przychodów firmą gastronomiczną w Polsce.
Anna Pełka
(PAP Biznes), #SFSpel/ pr/
