Przejdź do treści

udostępnij:

TYDZIEŃ W KRAJU: Dane makro za styczeń, rozwój pandemii

W nadchodzącym tygodniu Główny Urząd Statystyczny opublikuje szereg danych obrazujących stan gospodarki w styczniu. Inwestorzy poznają m.in inflację, dane dotyczące rynku pracy, produkcję przemysłową, produkcję budowlano-montażową i sprzedaż detaliczną. W najbliższych dniach uwagę przyciągać będą także liczby opisujące pandemię, po tym, jak w ostatnich dniach ponownie rosnąć zaczęła liczba wykrywanych zakażeń koronawirusem.

Tydzień rozpocznie się od publikacji danych dotyczących inflacji w styczniu. Ankietowani przez PAP Biznes ekonomiści oczekują, że tempo roczne tempo wzrostu cen utrzyma się na poziomie z grudnia zeszłego roku i wyniesie 2,4 proc. Jednocześnie dość szeroki zakres prognoz - od 2,1 proc. do 2,7 proc. - wskazuje, że ekonomiści mają duże problemy z określeniem wpływu niestandardowych czynników (podatków i opłat takich jak podatek cukrowy i "od małpek czy opłata mocowa oraz pandemii) na tempo zmian cen. Ekonomiści Santander BP, którzy zakładają, że w styczniu ceny wzrosły rdr o 2,7 proc. zwracają uwagę na widoczny w Europie trend przekraczania prognoz przez styczniowe dane o inflacji. Na przykład w Niemczech ceny HICP w styczniu rosły w tempie 1,6 proc. rdr (oczekiwano +0,5 proc.), w Czechach podniosły się o 2,2 proc. rdr (oczekiwano 1,7 proc.), a w Rumunii o 3,0 proc. (oczekiwano 2,4 proc.). Odczyt tempa wzrostu cen powyżej oczekiwań powinien praktycznie wykluczyć obniżkę stóp procentowych na najbliższym, marcowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Na możliwą obniżkę stóp w I kwartale 2021 roku wskazywał na przełomie roku prezes NBP Adam Glapiński, w czasie, kiedy bank centralny interweniował na rynku złotego, w celu zatrzymania umocnienia krajowej waluty. Późniejsze wypowiedzi prezesa i solidne, lepsze od oczekiwań dane obrazujące stan gospodarki w grudniu prawdopodobieństwo takiej decyzji ze strony RPP znacznie ograniczyły.

"Poniedziałkowa wyższa od oczekiwań inflacja może być wsparciem dla złotego. Ruch w kierunku aprecjacji wciąż może być hamowany obawami pojawienia się kolejnej interwencji NBP, ale w perspektywie tygodnia nie wyklucza to zejścia EUR\PLN jeszcze nieco niżej, przynajmniej na początku tygodnia. (...) Krajowe rentowności obligacji i IRS mocno poszły w górę w ostatnich tygodniach, po części w ślad za rynkami bazowymi, po części w efekcie spadku ryzyka obniżek stóp poniżej zera po ostatnich wypowiedziach prezesa NBP i po niezłych danych makro. Wysoki odczyt CPI może jeszcze wzmocnić +reflacyjne+ spekulacje, szczególnie gdyby na rozwiniętych rynkach długu utrzymał się trend wyprzedaży" - napisali w cotygodniowej analizie ekonomiści Santander BP.

W minionym tygodniu spadek kursu EUR/PLN został zatrzymany - notowania zakończyły tydzień w okolicach 4,50, wobec 4,48 na zakończenie poprzedniego tygodnia. W ciągu tygodniu kurs spadł jednak do najniższego w tym roku poziomu 4,47. Miesięczne minimum na 3,69 ustanowiły w minionym tygodniu także notowania USD/PLN. W środę, czwartek i piątek dolar zyskiwał na wartości wobec złotego, kończąc tydzień na poziomie 3,73.

Istotnie podniosły się w minionym tygodniu rentowności krajowych obligacji - w przypadku obligacji 2-letnich o 4 pb do 0,08 proc., dla obligacji 5-letnich o 7 pb do 0,67 proc., a dla 10-letnich o 6 pb do 1,32 proc. Rentowność obligacji 10-letnich znalazła się na najwyższym poziomie od 2 miesięcy. Wzrost dochodowości jest zgodny z trendami na rynkach bazowych - rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich przekroczyła w minionym tygodniu poziom 1,2 proc. po raz pierwszy od niemal roku, a rentowność 10-letnich obligacji niemieckich podniosła się do -0,42 proc., najwyższego poziomu od ponad 5 miesięcy.

Uzupełnieniem danych o inflacji będzie zaplanowana na czwartek informacja GUS o zmianach cen producentów. Ankietowani przez PAP Biznes ekonomiści szacują, że inflacja PPI w styczniu wyniosła 0,5 proc. rdr, wobec braku zmian cen w ujęciu rocznym w grudniu zeszłego roku.

W poniedziałek Narodowy Bank Polski poinformuje o saldzie na rachunku obrotów bieżących w grudniu. Oczekiwania rynku wskazują na nadwyżkę w wysokości 1-1,1 mld euro, po 1,7 mld euro nadwyżki w listopadzie. Odczyt zgodny z prognozami oznaczać będzie nadwyżkę w całym 2020 roku o równowartości ok. 4 proc. PKB.

W środą GUS podane dane obrazujące kondycję rynku pracy w styczniu. W ocenie ekonomistów przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, po zaskakująco wysokim wzroście o 6,6 proc. rdr w grudniu, w styczniu zwiększyło się o 5,1 proc. rdr. Ekonomiści PKO BP w cotygodniowym biuletynie prognozują, że wciąż wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń utrzyma się dzięki podniesieniu od stycznia płacy minimalnej i zwiększeniu popytu na pracę w niektórych sektorach gospodarki, przede wszystkich powiązanych z przemysłem. Ich zdaniem przeciętne wynagrodzenie wzrosło w styczniu o 5,3 proc. rdr.

Większość ekonomistów relatywnie optymistycznie ocenia stan zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Mediana prognoz wskazuje na spadek zatrudnienia w styczniu o 1,1 proc. w ujęciu rdr, po spadku o 1,0 proc. w grudniu. Prognozy dotyczące zmian miesięcznych wskazują, że w odniesieniu do grudnia zatrudnienie w styczniu zwiększyło się o 0,6 proc.

Ważnym elementem korzystnej, jak na pandmicznej warunki, sytuacji na rynku pracy, jest bardzo dobra kondycja krajowego przemysłu. O tym czy ten sektor gospodarki w dalszym ciągu rósł w styczniu, inwestorzy będą mogli się przekonać w czwartek. Po wzroście rdr o 11,2 proc. w grudniu, co było najlepszym wynikiem od ponad trzech lat, tym razem oczekiwania są o rząd wielkości niższe. Mediana prognoz zebranych przez PAP Biznes wskazuje na wzrost w ujęciu rocznym o 0,6 proc. i spadek mdm o 5,4 proc.

"Negatywny wpływ efektów kalendarzowych spowodował spadek produkcji przemysłowej w styczniu, po bardzo mocnym odczycie w grudniu" - oceniają ekonomiści PKO BP. Ich zdaniem produkcja przemysłowa w styczniu spadła rdr o 0,7 proc.

Najwięksi pesymiści ankietowani przez PAP Biznes oceniają spadek produkcji przemysłowej w styczniu na 2,2 proc. rdr.

Efekty kalendarzowe (w styczniu 2021 były dwa dni robocze mniej niż w styczniu w 2020 roku) powinny w istotnym stopniu zaważyć także na danych o produkcji budowlano-montażowej i sprzedaży detalicznej, które GUS opublikuje w piątek. Po grudniowym wzroście rdr o 3,4 proc. odradzającej się stopniowo produkcji budowlano-montażowej, tym razem prognozy wskazują na spadek w tym obszarze gospodarki o 8,2 proc. rdr. W odniesieniu do grudnia budownictwo zanotowało regres o 63 proc. - oceniają ekonomiści.

Na gorsze wyniki sprzedaży detalicznej w styczniu dodatkowy negatywny wpływ miały utrzymujące się w związku epidemią koronawirusa, ograniczenia w działalności gospodarczej (m.in. zamknięcie większości sklepów w centrach handlowych, ograniczenia w działalności restauracji, zamknięcie hoteli w sezonie urlopowym). W ocenie ekonomistów złożyły się one łącznie na spadek sprzedaży detalicznej w cenach stałych o 5 proc. rdr i 24 proc. mdm. W grudniu sprzedaż detaliczna obniżyła się 0,8 proc. rdr i wzrosła o 20 proc. mdm.

Uzupełnieniem "twardych" danych z realnej gospodarki będzie zaplanowana na środę publikacja przez GUS wyników ankiety obrazującej koniunkturę konsumencką w lutym. Poprzednie, styczniowe badanie pokazało, że po silnym spadku jesienią zeszłego roku, oceny konsumentów dotyczące bieżącej sytuacji utrzymają się w pobliżu zanotowanego w listopadzie minimum. Nieznacznie w górę idą oceny odnoszące się przyszłych oczekiwań konsumentów.

Dotychczas krajowa gospodarka wykazywała wysoką odporność na załamanie koniunktury związane z pandemią koronawirusa, jeśli za punkt odniesienia wziąć inne państwa Unii Europejskiej. Do kolejnego testu tej zależności dojdzie, jeśli w Polsce rozwinie się kolejna fala zakażeń koronawirusem. Na taką możliwość wskazuje lekki wzrost wykrytych zakażeń koronawirusem zanotowany w ostatnich trzech dniach (piątek-niedziela). Ministerstwo Zdrowia poinformowało o łącznie 18,3 tys. nowych infekcji. W porównaniu do poprzedniego tygodnia oznacza to wzrost 9 proc., co doprowadziło do zmiany krótkoterminowego trendu 7-dniowej średniej liczby zakażeń na wzrostowy. Średnia osiągnęła najwyższą wartość od niemal 3 tygodni, przekraczając poziom 5,5 tys. przypadków. Na dalszy możliwy wzrost wskazuje stopniowe zwiększanie udziału w ogólnej liczbie wykrywanych infekcji nowych, bardziej zaraźliwych wariantów koronawirusa. O takiej zależności informuje wiele europejskich państw (np. Francja, Niemcy, Czechy) i choć niedostatek badań umożliwiających śledzenie nowych wariantów koronawirusa na terenie Polski nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, jak wygląda sytuacja w naszym kraju, to jednak trudno przypuszczać, żeby obowiązywać tutaj miały inne zależności. Prawdopodobieństwo rozwoju kolejnej fali zakażeń zwiększa stopniowe luzowania obostrzeń, przy jednoczesnej coraz mniejszość dbałości Polaków o przestrzeganie zasad ograniczających transmisję wirusa. Od piątku ponownie otwarte zostały hotele, kina, teatry, opery, filharmonie, a także baseny, stoki narciarskie, zewnętrzne boiska i korty. Obiekty te będą funkcjonować jednak w określonym reżimie sanitarnym.

Na możliwość wystąpienia kolejnej fali zakażeń wskazywał w rozmowie z PAP Biznes ocenia główny ekonomista mBanku Marcin Mazurek.

„W bazowym scenariuszu zakładam wzrost zakażeń z bieżących poziomów. Jeszcze zobaczymy lokalną górkę. To oczywiście nie oznacza, że będziemy mieli powrót do zniesionych teraz obostrzeń, ale wydaje się, że dalsze, szybkie i automatyczne luzowanie przy wzroście zakażeń nie będzie wchodziło w grę. Minister zdrowia zaznaczył, że powrót do ograniczeń może nastąpić, jeśli dzienna liczba zakażeń przekroczy 10 tys. Ciężko powiedzieć, czy dojdziemy do takiej liczby, ale wzrost - moim zdaniem - się pojawi” – powiedział Mazurek.

Kolejna fala zakażeń będzie miała negatywne konsekwencje dla tegorocznych wyników krajowej gospodarki.

„Powrót do normalności w tym roku będzie najprawdopodobniej +urywany+ czy +szarpany+. W dalszym ciągu ryzyka są skierowane w dół, gdyż uważam, że arytmetyka związana z nowymi wariantami wirusa, szczepieniami i dotychczas nabytą odpornością w społeczeństwie jest nieubłagana” – ocenia Mazurek.

Po za danymi makro i liczbami opisującymi epidemię, w nadchodzącym tygodniu istotnym wydarzeniem będzie publikacja wstępnych wyników finansowych za IV kwartał i cały 2020 rok przez PKO BP. Z zebranych przez PAP Biznes prognoz analityków wynika, że zysk netto największego pod względem aktywów krajowego banku wyniósł w IV kwartale 612 mln zł i był niższy niż rok wcześniej o 15 proc. Biorąc pod uwagę dotychczas opublikowane wyniki przez spółki z tego sektora, osiągnięcie zysku zgodnego z oczekiwaniami analityków, będzie można uznać za optymistyczny scenariusz.

Także w środę wyniki finansowe za IV kwartał przedstawi Orange Polska.

We wtorek Ministerstwo Finansów poda informację o podaży obligacji na zaplanowanym na czwartek przetargu sprzedaży.

*****************

UBIEGŁY TYDZIEŃ

Komisja Europejska obniżyła prognozę dynamiki PKB Polski w 2021 r. do 3,1 proc. z 3,3 proc. szacowanych jesienią ub. r., a w 2022 r. podwyższyła do 5,1 proc. z 3,5 proc.; ryzyka dla prognoz są znacząco wychylone w górę - wynika z najnowszej rundy prognoz ekonomicznych KE.

"Przedłużenie restrykcji epidemicznych na 2021 r. będzie ciążyć na aktywności gospodarczej na początku roku. Jednakże wraz ze stopniowym rozwojem programu szczepień i luzowaniem obostrzeń, realna dynamika PKB odbije w II poł. roku. Konsumpcja prywatna będzie główną siłą napędową odbicia, przy obniżaniu się zakumulowanych oszczędności, wzroście zaufania oraz sprzyjającej sytuacji na rynku pracy. Perspektywy dla inwestycji powinny się poprawić w końcówce II kw. wobec poprawy sentymentu biznesowego oraz niskich kosztów finansowania, co będzie także prawdopodobnie wspierać sektor budowlany" - napisano w raporcie.

"Handel zagraniczny również mocno odbije, choć import powinien rosnąć szybciej niż eksport, po mocnym spadku w 2020 r. W konsekwencji eksport netto może negatywnie kontrybuować do wzrostu w 2021 r., a także, w mniejszym stopniu w 2022 r. Oczekuje się, że wzrost PKB wyniesie w 2021 r. 3,1 proc. oraz 5,1 proc. w 2022 r." - dodano.

KE zaznacza, że najnowsze prognozy nie uwzględniają żadnego wydatkowania ze środków Funduszu Odbudowy i Odporności, przez co ryzyka dla prognoz są znacząco wychylone w górę. Wg Komisji, inflacja HICP w Polsce w 2021 r. wyniesie 2,3 proc., a w 2022 r. 2,9 proc.

Z opublikowanego w piątek przez GUS szacunku flash wynika, że polski PKB w IV kwartale 2020 roku spadł o 2,8 proc. rdr wobec spadku o 1,5 proc. rdr w III kw. 2020 r. Ekonomiści ankietowani przez PAP Biznes oczekiwali, że w IV kw. 2020 r. PKB spadł o 3,0 proc. rdr.

W przetaczającej się przez media intensywnej dyskusji między członkami Rady Polityki Pieniężnej, na temat kierunku przyszłych zmian stóp procentowych i narzędzi, których powinna użyć polityka monetarna, w celu złagodzenie skutków koronakryzysu, głos zabrał Cezary Kochalski.

"W mojej opinii, dopływające dane i informacje raczej przemawiają za pozytywnym scenariuszem dla polskiej gospodarki, a taki zmniejsza prawdopodobieństwo sytuacji, w której przyszłoby dyskutować i decydować o obniżkach stóp procentowych. Użyłem sformułowania +zmniejsza prawdopodobieństwo+, a to oznacza, że zupełnie go nie eliminuje” – powiedział członek RPP w rozmowie z PAP Biznes.

Kochalski nie widzi przesłanek uruchomienia przez bank centralny nowych działań nakierowanych na wspieranie akcji kredytowej dla podmiotów gospodarczych.

"Po pierwsze spodziewam się, że sytuacja gospodarcza po I kwartale br. będzie się raczej poprawiać a nie pogarszać, co może zmieniać sytuację w zakresie akcji kredytowej dla przedsiębiorstw. Po drugie, w ostateczności, możliwości obniżania krótkoterminowych stóp procentowych nie są jeszcze wyczerpane, a ich beneficjentami są przecież kredytobiorcy. Po trzecie, NBP oferuje już instrumenty pod kątem wsparcia akcji kredytowej, np. kredyt wekslowy. Po czwarte, banki mają zdolność zwiększania akcji kredytowej. Po piąte, sytuacja płynnościowa podmiotów gospodarczych jest generalnie dobra. Po szóste, działania banku centralnego muszą być zgodne z polskimi regulacjami prawnymi, co nie pozwala stosować niektórych rozwiązań stosowanych w innych bankach centralnych” – powiedział Kochalski.

W kwestiach związanych z działaniami NBP, najważniejszą z punktu widzenia inwestorów kwestią, jest ewentualny udział banku centralnego w rozwiązaniu problemu kredytów walutowych udzielonych przez krajowe banki klientom detalicznym na zakup nieruchomości.

W opublikowanym we wtorek komunikacie zarząd NBP stwierdził, że może rozważyć ewentualne zaangażowanie w proces przewalutowania mieszkaniowych kredytów walutowych na złote, na zasadach i wg kursów rynkowych, przy spełnieniu przez banki szeregu warunków. Według NBP do inicjatywy powinna dołączyć się odpowiednia liczba banków, które przedstawią wiążące plany odbudowy kapitałów i zobowiążą się m.in. do niewypłacania dywidendy.

W ten sposób NBP odniósł się do przedstawionej pod koniec 2020 roku propozycji przewodniczącego KNF Jacka Jastrzębskiego, w której szef nadzoru zaproponował bankom, by przedstawiły klientom atrakcyjne dla nich warunki ugód, które zachęciłyby dłużników do przewalutowania kredytów na złote. Ugody powinny być na tyle atrakcyjne, żeby klienci uznali je za realną alternatywę dla ścieżki sądowej. Po korzystny dla kredytobiorców zeszłorocznym orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, uznającym niektóre zapisy umów kredytowych za klauzule abuzywane, klienci banków zadłużeni w walutach obcych ruszyli szeroką ławą do sądów, w których w przeważającej większości zapadają korzystne dla nich wyroki.

"Istnieje znacząca przestrzeń fiskalna na dodatkowe dyskrecjonalne wsparcie fiskalne. Polska weszła w pandemię ze znaczącymi buforami fiskalnymi. Abstrahując od reguł fiskalnych, brak obaw o zrównoważenie fiskalne w połączeniu z niskimi kosztami finansowania sugeruje brak znaczących ograniczeń dla dodatkowych, tymczasowych działań (pomocowych – PAP)” – ocenił Międzynarodowy Fundusz Walutowy w raporcie po konsultacjach z polskim rządem.

MFW zasugerował utrzymanie polityki pieniężnej w obecnym kształcie do czasu trwałego ożywienia w gospodarce i ewentualne dalsze luzowanie polityki monetarnej poprzez zwiększanie skali skupu aktywów, w nagatywnym dla gospodarki scenariuszu. MFW zalecił także, po ustąpieniu koronakryzysu, zamianę podatku bankowego na inny instrument, ponieważ w obecnym kształcie ogranicza on podaż kredytów.

Na GPW poprzedni tydzień upłynął pod znakiem utrzymującej się słabości dużych spółek i kolejnych rekordów indeksu sWIG80, skupiającego firmy o relatywnie niższej wartości rynkowej. Indeks WIG ostatnie sesje spędził w konsolidacji - w ciągu pięciu sesji stracił na wartości 0,04 proc. WIG20 spadł 1,1 proc., kończąc na minusie trzeci tydzień spośród ostatnich czterech i zanotował w środę najniższą wartość w tym roku (1.917,54 pkt.). mWIG40 zyskał 1,9 proc., wybijając się w czwartek do najwyższego poziomu od ponad roku (4.234,39 pkt.), a sWIG80 wzrósł 3,2 proc., kończąc piątek na najwyższym poziomie od ponad 13 lat (17.703,76 pkt.) (PAP Biznes)

tj/

udostępnij: