Przejdź do treści

udostępnij:

RPP może sygnalnie podnieść stopy, żeby przypomnieć o swoim przywiązaniu do celu inflacyjnego – Benecki, ING (wywiad)

Rada Polityki Pieniężnej może zdecydować się w tym roku na sygnalnie podwyżki stóp proc., żeby przypomnieć o swoim przywiązaniu do celu inflacyjnego - ocenia główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki. Jego zdaniem, przekonanie do takiego scenariusza będzie narastać w kolejnych miesiącach, wraz z inflacją zaskakującą po wyższej stronie i solidnym ożywieniem gospodarczym.

"Wydaje się, że w tej chwili większość członków Rady jest za tym, aby choćby sygnalnie podnieść stopy, żeby przypomnieć o przywiązaniu Rady do celu inflacyjnego. Myślę, że w kolejnych miesiącach przekonanie do takiego scenariusza będzie narastać, inflacja będzie zaskakiwać po wyższej stronie, wzrost gospodarczy również, co podniesie optymizm i zmniejszy obawy członków RPP, że częściowo normalizacja zaszkodzi ożywieniu i wyjściu z kryzysu. Być może nawet sam prezes NBP zmieni nieco swoje podejście" - powiedział PAP Biznes ekonomista.

"Wciąż jednak mówimy tu o sygnalnych podwyżkach – jednej lub dwóch w tym roku. Kolejne ruchy mogą zająć jednak trochę więcej czasu i będą wymagać materializacji scenariusza podwyższonej inflacji i trwałego odbicia PKB w 2022 roku" - dodał.

W ocenie Beneckiego, podwyżki stóp procentowych w Polsce niekoniecznie muszą być poprzedzone zakończeniem programu QE.

"Jeżeli chodzi o sekwencje normalizacji polityki pieniężnej – to trudna sprawa. Prezes NBP utrzymuje, że najpierw trzeba zakończyć QE, a potem rozpocząć podwyżki, ale nie do końca wiadomo, czy faktycznie tak to będzie wyglądać" - powiedział.

"Zważywszy na to, że polski program QE jest bardzo elastyczny, NBP niekoniecznie musi oficjalnie informować o tym, że zamyka program lub zmniejsza skalę zakupów. A to daje przestrzeń, aby zdecydować się na sygnalne podwyżki i jednocześnie nie kończyć programu" - dodał.

Główny ekonomista ING Banku Śląskiego prognozuje, że wskaźnik CPI w Polsce w 2021 r. wyniesie średniorocznie 4,0-4,5 proc.

"Zakładamy, że średnioroczna inflacja w tym roku wyniesie 4,0-4,5 proc., bierzemy tutaj pod uwagę że możliwe są zaskoczenia CPI po wyższej stronie. W ostatnich miesiącach mieliśmy bardzo dużo 'szumu' w odczytach inflacji, z uwagi na efekty bazy z tamtego roku, pandemię, czy też osłabienie kursu walutowego z końca 2020 roku" - powiedział.

"Niemniej jednak obawiamy się, że przełożenie na CPI wysokich cen surowców i kosztów na poziomie cen hurtowych jeszcze nie nastąpiło. Sygnałów rosnących oczekiwań inflacyjnych przedsiębiorstw jest bardzo dużo. To przełożenie będzie widoczne we wskaźniku CPI jeszcze przez dwa kwartały i oznacza ryzyko po wyższej stronie dla odczytów inflacji w najbliższych miesiącach" - dodał.

ING szacuje, że w przyszłym roku inflacja wyniesie średniorocznie ok. 3,6 proc.

"W 2022 r. inflacja też będzie podwyższona. Będą co prawda działały efekty bazy, ale obawiamy się, że ścieżkę dynamiki cen będzie podbijał boom konsumpcyjny, wciąż wysokie ceny surowców i strukturalne powody inflacji. W przyszłym roku CPI w Polsce średnio może wynieść 3,6 proc., to wciąż dość dużo" - powiedział.

DALSZY SPADEK EUR/PLN DO KOŃCA II KW. NIEZNACZNY, ALE W DŁUŻSZYM TERMINIE ZŁOTY MOCNIEJSZY

W ocenie Beneckiego, po ostatnim umocnieniu się polskiej waluty, w krótkim terminie przestrzeń do spadku kursu EUR/PLN jest już ograniczona.

"Po orzeczeniach TSUE i SN ws. kredytów frankowych oraz zmianie nastawienia RPP złoty zyskał. Dalszy spadek EUR/PLN do końca kwartału będzie, ale już mniejszy niż w poprzednich tygodniach. Zbliżamy się do poziomów interwencyjnych NBP z grudnia. Wróci chwilowa niepewność odnośnie orzeczenia Sądu Najwyższego ws. kredytów frankowych. Jeżeli piątkowe payrolle będą lepsze od oczekiwań to może zakłócić wzrost EUR/USD" - powiedział PAP Biznes ekonomista.

W dłuższym terminie - wraz z poprawiającą się sytuacją epidemiczną i oczekiwaną, stopniową zmianą retoryki NBP - polska waluta powinna się umacniać.

"Liczymy jednak na inny czynnik - postępują szczepienia i spadają liczby nowych zakażeń na wielu rynkach wschodzących, wkrótce inwestorzy staną się bardziej optymistyczni ws. rynków wschodzących, scenariusz napływu kapitału przećwiczyliśmy wcześniej w przypadku USA, a ostatnio strefy euro. Napływ kapitału na rynki wschodzące już się zaczął, to może podtrzymać umocnienie euro, walut naszego regionu i PLN, tym bardziej że banki centralne naszego regionu i wielu krajów wschodzących wcześniej zdecydują się na jakąś formę zacieśniania niż Fed czy ECB" - powiedział Benecki.

"Stąd PLN może dalej zyskiwać, tym bardziej że również NBP stopniowo zmienia swoje nastawienie. Podobnie Czesi wciąż mówią o dwóch podwyżkach w tym roku, również węgierski bank centralny chce usuwać część akomodacji" - dodał.

Patrycja Sikora (PAP Biznes)

pat/ mfm/

udostępnij: