TYDZIEŃ W KRAJU: Inflacja w centrum uwagi
Po zaskakująco wysokim wstępnym odczycie grudniowej inflacji, w piątek Główny Urząd Statystyczny poda szczegółowe dane o tempie wzrostu cen w ostatnim miesiącu zeszłego roku. W czwartek Narodowy Bank Polski poinformuje o bilansie płatniczym w listopadzie.
W skromnym kalendarzu publikacji istotnych danych makroekonomicznych w tym tygodniu, na pierwszy plan wybija się drugie wyliczenie grudniowej inflacji CPI, z którego rynek dowie się jakie składowe zadecydowały o zaskakująco wysokim tempie wzrostu cen konsumpcyjnych w ostatnim miesiącu zeszłego roku. W ostatni piątek, we wstępnym wyliczeniu, GUS poinformował, że w grudniu inflacja CPI wyniosła 8,6 proc., wobec 7,8 proc. w listopadzie. Ostatni raz inflacja była wyższa w listopadzie 2000 roku. Odczyt był wyższy o 0,3 pkt. proc. od konsensusu PAP Biznes, sporządzonego na podstawie prognoz ekonomistów.
"Niespodziewanym elementem mógł być miesięczny wzrost cen paliw, biorąc pod uwagę, że 20 grudnia miała miejsce obniżka akcyzy. Moim zdaniem, wzrost w tej kategorii wynikał z metodyki GUS, który bierze w swoich szacunkach pod uwagę dane do 20-któregoś dnia miesiąca. Moim zdaniem, oznacza to, że GUS w finalnym odczycie wskaźnika w połowie stycznia skoryguje swój szacunek cen paliw, co rodzi ryzyko, że finalny odczyt inflacji wyniesie 8,5 proc. zamiast 8,6 proc." - napisał w komentarzu do danych ekonomista PKO BP Marcin Czaplicki.
"Szczegółowa struktura koszyka nie jest znana, natomiast z dostępnego zakresu opublikowanych danych wynika, że głównym źródłem niespodzianki był znacznie silniejszy niż szacowaliśmy wzrost cen żywności, który w samym grudniu wyniósł 2,1 proc. mdm. To najwyższy miesięczny wzrost inflacji od 2011 roku. 11-letni szczyt osiągnęła również roczna dynamika cen żywności, która w grudniu wyniosła 8,6 proc. rdr. Kontrybucja cen żywności do inflacji wyniosła aż 2,4 pkt. proc." - ocenili ekonomiści Banku Millennium.
Korekta inflacji w drugim wyliczeniu w stosunku do wstępnych szacunków nie byłaby zaskoczeniem. W czterech poprzednich przypadkach (sierpień-listopad) GUS 3-krotnie korygował wstępne wyliczenie rocznego tempa wzrostu cen o 0,1 pkt. proc. Za każdym razem była to korekta w górę.
Dzień wcześniej, w czwartek, NBP opublikuje dane o listopadowym bilansie płatniczym. Ekonomiści prognozują utrzymanie zaznaczonego od kilku miesięcy trendu, zgodnie z którym Polska notuje wysoki deficyt na rachunku obrotów bieżących. W listopadzie miał ona wynieść 2 mld euro, choć ekonomiści Santander BP oceniają, że dane przyniosą zaskoczenie i listopadowy deficyt zamknął się kwotą ok. 1,1 mld euro. W październiku deficyt wyniósł 1,8 mld euro, wobec prognozowanego przez ekonomistów deficytu w wysokości 1,2 mld euro.
*****************
UBIEGŁY TYDZIEŃ
W ubiegłym tygodniu uwaga inwestorów skupiona była na polityce monetarnej. We wtorek na jednodniowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o podniesieniu stóp procentowych - referencyjna stopa procentowa został podniesiona o 50 pb do 2,25 proc. Decyzja była zgodna z oczekiwaniami rynku.
W komunikacie po posiedzeniu RPP podtrzymała deklarację, że jej decyzje w kolejnych miesiącach będą nadal nakierowane na obniżenie inflacji do poziomu zgodnego z celem w średnim okresie.
"Decyzje Rady w kolejnych miesiącach będą nadal nakierowane na obniżenie inflacji do poziomu zgodnego z celem inflacyjnym NBP w średnim okresie, przy uwzględnieniu kształtowania się sytuacji koniunkturalnej, tak aby zapewnić średniookresową stabilność cen, a jednocześnie wspierać zrównoważony wzrost gospodarczy po globalnym szoku pandemicznym. Ocena Rady dotycząca skali łącznego zacieśnienia monetarnego niezbędnego dla realizacji powyższych celów będzie uwzględniała napływające informacje dotyczące perspektyw inflacji oraz wzrostu gospodarczego, w tym perspektyw sytuacji na rynku pracy" - napisano w komunikacie.
Rada oceniła, że w Polsce trwa ożywienie aktywności gospodarczej mimo kolejnej fali wzrostu zachorowań, na co wskazują dane miesięczne o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej i produkcji budowlano-montażowej.
"Nadal poprawia się też sytuacja na rynku pracy, co znajduje odzwierciedlenie w spadku bezrobocia i rosnącym zatrudnieniu oraz wyraźnym wzroście przeciętnych wynagrodzeń. W najbliższych kwartałach oczekiwane jest utrzymywanie się korzystnej sytuacji gospodarczej, choć czynnikiem niepewności jest wpływ pandemii na globalną i krajową koniunkturę, a także oddziaływanie ograniczeń podażowych oraz wysokich cen surowców energetycznych na gospodarkę" - dodano.
W środę na konferencji prasowej wystąpił prezes NBP Adam Glapiński. Glapiński poinformował, że będzie namawiał RPP do kolejnej podwyżki stóp proc. o 50 pb w lutym oraz ocenił, że główna stopa na poziomie 3 proc., a być może przy dobrej koniunkturze nawet 4-proc., nie spowoduje negatywnych skutków w gospodarce.
Po czwartym z rzędu posiedzeniu RPP zakończonym podwyżką stóp procentowych, prezes NBP po raz pierwszy przyznał, że Rada znajduje się w "cyklu" podwyżek.
"Dobrze jest, jeśli się już wchodzi w jakiś cykl, np. 50 pb, to go utrzymywać. Przejście na 25 pb byłoby sygnałem, że kończymy cykl, a przejście na wyższą ilość punktów byłoby sygnałem, że chcemy szybciej zacieśniać. 50 pb to jest trochę nadzwyczajny rytm wynikający z kryzysu, ale trzymajmy się tego. Można rzadziej, a być może to już jest koniec cyklu. RPP nie ma poglądów dogmatycznych ws. stóp proc." - powiedział Glapiński.
Inwestorzy mieli także okazję zapoznać się z poglądami nowych członków RPP, którzy wezmą udział już w najbliższym posiedzeniu Rady. Jeszcze w styczniu wygasają mandaty Eugeniusza Gatnara i Jerzego Kropiwnickiego, wybranych do RPP przez Senat. We wtorek kandydatom do ich zastąpienia - Ludwikowi Koteckiemu i Pawłowi Litwiniukowi - pytania zadawali członkowie senackiej komisji budżetu i finansów publicznych.
Kotecki podkreślił, że głównym zadaniem przyszłej RPP będzie sprowadzenie inflacji do celu, czyli 2,5 proc.
"RPP odpowiada za stabilność cen w Polsce. Ta stabilność została zachwiana w ostatnim okresie i wydaje się, że nowa Rada, która będzie się tworzyć od stycznia będzie miała bardzo duże zadanie związane z tym, by powrócić do celu inflacyjnego, który przypomnę jest na poziomie 2,5 proc. (...) Musimy dbać o stabilność, ale nie kosztem gospodarki - trzeba mieć zawsze tę drugą stronę też na względzie. Prof. Belka powiedział kiedyś, że polityka pieniężna to nie nauka a sztuka i ja się z tym zgadzam" - mówił Kotecki.
Paweł Litwiniuk powiedział, że gdyby brał udział w toczącym się równolegle posiedzeniu RPP, to głosowałby za niewielką podwyżką stóp procentowych.
"Inflacja najbardziej uderza w ludzi niezamożnych (...) w związku z tym decyzje banku centralnego powinny brać pod uwagę sytuację rodzin, które realizują swoje zobowiązania kredytowe, drobnych przedsiębiorców, którzy prowadzą inwestycje. Miałbym przygotowaną na tę okoliczność całą gamę propozycji do omówienia, w ramach których można byłoby skorzystać z innych instrumentów, którymi dysponuje RPP, w tym operacji na otwartym rynku, stabilizujących chociażby kanał kursowy" - dodał.
Litwiniuk określił siebie ponadto jako zwolennika "fiscal monetary policy mix", czyli zacieśnionej współpracy organów banku centralnego z Radą Ministrów, a także z innymi istotnymi podmiotami, które mogą kształtować sytuację gospodarczą w Polsce, przy zachowaniu niezależności poszczególnych instytucji.
Po kolejnym posiedzeniu RPP, zaplanowanym na 8 lutego, wygasają mandaty kolejnych członków Rady: Grażyny Ancyparowicz i Eryka Łona, wskazanych do Rady przez Sejm, oraz Łukasza Hardta i Kamila Zubelewicza, wybranych przez prezydenta.
W piątek resort pracy poinformował, że zgodnie z szacunkami stopa bezrobocia w grudniu wyniosła 5,4 proc. i była zgodna z prognozami ekonomistów. W listopadzie stopa także wyniosła 5,4 proc. Z szacunków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że na koniec roku w rejestrach urzędów pracy figurowało 895,7 tys. osób.
Nowy rok zaczął się mocnym akcentem - we wtorek 3 stycznia firma Markit poinformowała, że wartość indeksu PMI dla krajowego przemysłu wyniosła w grudniu 56,1 pkt., wobec konsensusu PAP Biznes, sporządzonego na podstawie prognoz ekonomistów, na poziomie 54,0 pkt. W listopadzie PMI wyniósł 54,6 pkt.
"Rok 2021 zakończył się pomyślnie dla polskiego sektora wytwórczego. Przemysł rozwijał się w przyspieszonym tempie dzięki silniejszemu wzrostowi nowych zamówień oraz produkcji. Zatrudnienie wzrosło w wyniku narastających presji na moce przerobowe, a firmy zaraportowały, że spodziewają się utrzymania pozytywnych trendów w przyszłym roku. Jednak obawy o utrzymywanie się trudności po stronie podaży i wzrostu cen uwidaczniały zwiększoną aktywność zakupową oraz kumulację zapasów - zapasy pozycji zakupów w polskich fabrykach wzrosły w bezprecedensowym tempie" - napisali w komentarzu do danych autorzy badania.
Od wzrostów rozpoczęła styczeń warszawska giełda - w poprzednim tygodniu WIG20 zyskał 2 proc. i po raz pierwszy od ponad miesiąca zakończył notowania powyżej poziomu 2,3 tys. pkt. Dla GPW był to trzeci z rzędu wzrostowy tydzień. Warszawska giełda na przełomie 2021 i 2022 roku prezentuje się korzystnie na tle głównych parkietów. W minionym tygodniu niemiecki DAX zwyżkował 0,4 proc., natomiast amerykański S&P 500 spadł o niemal 2 proc.
Na wartości zyskuje także złoty. Po tym, jak pod koniec listopada notowania euro wzrosły do najwyższego od ponad dekady poziomu 4,72 zł, trend na rynku walutowym się zmienił. W pierwszym tygodniu nowego roku kurs EUR/PLN spadł 1,1 proc. do 4,547, najniższego poziomu od 3 miesięcy.
Spadki kontynuują natomiast notowania krajowych obligacji. Dochodowość obligacji 2-letnich wzrosła ponad 20 pb w ciągu ostatniego tygodnia, do 3,6 proc. w piątek popołudniu. To najwyższa wartość od niemal dekady. W okolicach wieloletnich maksimów znajdują się także rentowności obligacji 5-letnich i 10-letnich. Dochodowość obligacji 5-letnich wzrosła o 12 pb do 4,06 proc., a obligacji 10-letnich zwiększyła się o ponad 30 pb do 3,96 proc. (PAP Biznes)
tj/
