DEBATA PAP BIZNES: RPP będzie musiała podnosić stopy, w kolejnych kw. spowolnienie aktywności gospodarczej
W warunkach rosnącej inflacji Rada Polityki Pieniężnej będzie musiała dalej podnosić stopy procentowe - uważają uczestnicy debaty PAP Biznes „Strategie rynkowe TFI”. Mimo mocnego I kw. w polskiej gospodarce, kolejne miesiące przyniosą spowolnienie aktywności, choć ze względu na dużą niepewność, dane makro mogą być trudne do prognozowania. Polskie akcje do końca roku mogą nieznacznie wzrosnąć, kluczowa dywersyfikacja portfela.
W XXVI debacie "Strategie rynkowe TFI" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele Eques Investment TFI, Opoka TFI, Pekao TFI, NN TFI i Skarbiec TFI.
"Raczej nie będzie trudno podejmować decyzji o kolejnych podwyżkach stóp procentowych w Polsce. Większość, która będzie głosowała za może konstytuować się dość łatwo. RPP trochę nie ma wyboru, w całym ubiegłym roku inflacja rosła - już punkt wyjściowy jest bardzo wysoko. Mamy słabego złotego, rosnące ceny surowców i zakłócenia w łańcuchach dostaw. Od tej strony inflacja nie ma jak spadać. Jedynym czynnikiem, który istotnie doprowadziłby do spadku inflacji, byłoby załamanie konsumpcji. Nastroje konsumenckie rzeczywiście mogą się pogorszyć, ale z drugiej strony na rynku polskim znajdzie się duża liczba konsumentów z Ukrainy, którzy też będą wydawać pieniądze i wspierać rynek wewnętrzny" - ocenił członek zarządu Skarbiec TFI, Radosław Cholewiński.
"W związku z tym jest za wcześnie żeby powiedzieć, że inflacja w Polsce zacznie gwałtowanie spadać pod wpływem czynników popytowych. A jeśli chodzi o czynniki podażowe - jak na razie wszystkie są proinflacyjne. Mamy co prawda tarcze, które mogą łagodzić lub przesuwać w czasie pewne zjawiska, ale wydaje się, że teza, że żyjemy w okresie wysokiej inflacji i że ona pozostanie problemem przez najbliższe miesiące nie jest tezą kontrowersyjną. W związku z tym spodziewałbym się, że stopy procentowe w Polsce będą dalej podnoszone" - dodał.
Cholewiński podkreślił podczas debaty, że dla Rady Polityki Pieniężnej istotnym czynnikiem będzie związana z wojną na Ukrainie deprecjacja polskiej waluty.
"Warto zwrócić też uwagę na kurs walutowy - wybuch wojny miał wpływ na złotego. Dziś na szczęście euro nie kosztuje już w okolicach 5 zł, te poziomy się trochę uspokoiły. Ale trudno powiedzieć, że trwająca wojna na Ukrainie to otoczenie sprzyjające aprecjacji polskiej waluty. Dla RPP doszedł zatem nowy czynnik, na który muszą zwracać uwagę - złoty będzie raczej słabszy niż mocniejszy. Premia, która musi być w polskich stopach procentowych jest wyższą premią, niż ta, która była przed wybuchem wojny" - zaznaczył.
Podczas debaty PAP Biznes dyrektor Zespołu Analiz NN TFI Bartłomiej Chyłek ocenił, że choć I kw. w polskiej gospodarce był mocny, to w kolejnych miesiącach można oczekiwać wyraźnego hamowania wzrostu. W jego ocenie, dynamika PKB Polski w 2023 r. może znaleźć się w okolicy 2-3 proc. W przyszłym roku możliwe jest też łagodzenie polityki monetarnej przez RPP.
"Jeśli chodzi o dynamikę polskiego PKB, I kw. powinien być bardzo dobry. W ubiegłym roku mieliśmy niską bazę, spowodowaną pandemią, na początku tego roku mamy mocnego konsumenta, wspartego nowymi osobami z Ukrainy. W kolejnych kwartałach będziemy obserwować wyraźnie gasnącą dynamikę PKB. W IV kw. i prawdopodobnie w całym 2023 r. wylądujemy na dynamice ok. 2-3 proc." - powiedział Chyłek.
"Jesienią przyszłego roku będziemy mieli wybory parlamentarne, spodziewałbym się, że RPP - bo będziemy już w okresie kilku miesięcy po podwyżkach - zacznie łagodzić swoją politykę. Wtedy ciut lepiej powinna wypaść dynamika PKB w 2024 r." - dodał.
Prezes Zarządu Eques Investment TFI Tomasz Korab zaznaczył, że w najbliższych miesiącach odczyty makro z realnej gospodarki mogą być ciężkie do przewidzenia, będą zaskakiwać rynek.
"Z jednej strony nastroje konsumentów pogorszyły się, z drugiej - napłynęli uchodźcy, którzy będą wydawać i ożywią popyt wewnętrzny. Zapewne też Polska dostanie jakieś środki na pomoc uchodźcom - to też wesprze popyt. Z drugiej strony część obywateli Ukrainy wyjechała z powrotem do swojego kraju, opuściła miejsca pracy. Nie wiemy, jak szybko zaadaptują się ci, którzy przyjechali, czy wejdą płynnie w rynek pracy. Tych niewiadomych jest tak dużo, że pewne jest tylko jedno - będzie bardzo dużo zaskoczeń we wskaźnikach makro, odczyty będą zupełnie inne niż będzie zakładał to konsensus" - powiedział Korab.
Podczas debaty prezes zarządu Opoka TFI Tomasz Tarczyński ocenił, że Europa, w tym Polska, są znacznie bardziej narażone na ewentualną recesję niż Stany Zjednoczone.
"Mam mocne obawy co do koniunktury w Europie i w Polsce. Wydaje się, że zjawiska recesyjne tutaj dużo szybciej mogą nastąpić, USA są na razie pod tym względem bezpieczne" - powiedział.
POLSKIE AKCJE MOGĄ NIEZNACZNIE WZROSNĄĆ, WAŻNA DYWERSYFIKACJA PORTFELA
Zdaniem Bartłomieja Chyłka z NN TFI, w optymistycznym scenariuszu do końca roku polskie akcje mogą wzrosnąć jeszcze o maksymalnie 5 proc.
"Na początku roku przedstawialiśmy scenariusze na cały 2022 r. W negatywnym wariancie, spodziewaliśmy się spadku do 55-56 tys. pkt na WIG-u. To zostało osiągnięte. Wariant realistyczny to była stopa zwrotu maksymalnie 5 proc. od początku roku na rynku akcyjnym. Na dziś to jest raczej wariant mocno optymistyczny, żebyśmy od dzisiaj wzrośli do tego targetu - to mniej więcej byłoby 10 proc. Wydaje się, że raczej scenariusz bazowy to maksymalnie jeszcze 5 proc. na polskich akcjach od dzisiaj" - prognozuje Chyłek.
Tomasz Tarczyński z Opoka TFI podkreślił, że akcje należy traktować wybiórczo - na rynku zdarzają się ciekawe okazje inwestycyjne.
"Jeżeli chodzi o akcje podchodzimy wybiórczo, rynek generuje okazje. Chociażby tak jak ostatnio - mieliśmy przeceny spółek konsumenckich, ich wyceny spadały czasem po 50-80 proc. od szczytów, pomimo silnych modeli biznesowych. Warto też zwrócić uwagę, że niektóre spółki przemysłowe w Polsce korzystają, względem konkurentów zagranicznych w Europie, wypierają ich z rynku, chociażby dlatego, że mamy tańsze ceny prądu niż np. konkurenci z Niemiec. Akcje traktujemy wybiórczo, ale uważamy, że na tym rynku należy być" - ocenił Tarczyński.
Dyrektor ds. strategii inwestycyjnej Pekao TFI S.A. Maciej Pielok podkreślił podczas debaty, że kluczowe jest, aby w swoim portfelu utrzymywać dywersyfikację i unikać ekspozycji tylko na jeden kraj.
"Początek roku bardzo dobrze uświadomił wiele osób o tym, jak ważne jest żeby mieć ekspozycję nie tylko na jeden kraj. Kluczowe jest to, żeby mieć w portfelu dużo globalnych inwestycji, jeszcze lepiej jeżeli pomieszanych walutowo - z elementem bez zabezpieczenia do złotego, bo to w scenariuszach stresu pomaga, a nie szkodzi. Co do samego składu portfela, czy poszczególnych klas aktywów, mnóstwo zależy od punktu wyjścia. Jeżeli ktoś podchodził bardzo zerojedynkowo - mam obligacje, mam lokatę - to takie podejście się nie sprawdza. Przede wszystkim podkreśliłbym potrzebę różnych klas aktywów w koszyku" - powiedział Pielok.
"Budując tę mieszankę - na tę chwilę - zwróciłbym największą uwagę na zmiennokuponowane obligacje - bo one już korzystają z wysokich WIBOR-ów, nie obrażanie się na obligacje stałokuponowe - tu możemy zobaczyć w tym roku punkt przegięcia i może się okazać, że ta dziś - obok rubla i rosyjskich akcji - najbardziej znienawidzona klasa aktywów na świecie okaże się bardzo ciekawą inwestycją w horyzoncie dwóch, trzech lat. W akcjach stawiamy na akcje przede wszystkim rynków rozwiniętych, dla odważnych patrzymy z jednej strony w kierunku Chin, z drugiej strony - konkretnie branż związanych z ekologią i transformacją energetyczną. Na razie przy akcjach więcej ostrożności, na rynku akcyjnym okazji jeszcze nie ma" - dodał.
Również w ocenie Cholewińskiego ze Skarbiec TFI warto zwrócić uwagę na obligacje.
"Za chwilę okaże się, że będziemy mieli WIBOR powyżej 5 proc., a to oznacza, że fundusze, które lokują w obligacje krótkoterminowe, czy w ogóle - w obligacje wolne od ryzyka stopy procentowej, zmiennokuponowe, staną się - po raz pierwszy od wielu lat - aktywem, które nie tyle jest atrakcyjne, ale które generuje wysoką stopę zwrotu" - powiedział.
"Oczywiście w kategoriach realnych ta stopa zwrotu, przy inflacji, może być ujemna, ale to problem wszystkich klas aktywów. Rynki finansowe generują nominalne stopy zwrotu, jeśli zaczniemy odejmować inflację od stóp zwrotu, to liczba aktywów, na których da się zarobić w warunkach inflacji, nie będzie duża" - dodał.
Z kolei Tomasz Korab z Eques Investment TFI stawia na spółki sektora prywatnego.
"Mamy fundusz, który nazywa się 'akcje sektora prywatnego' i inwestuje w spółki prywatne, w których nie dominuje skarb państwa. Naturalnie poszukujemy spółek w tamtym segmencie" - powiedział. (PAP Biznes)
pat/ pr/ mfm/
