W lipcu podwyżka stóp proc. powinna wynieść co najmniej 100 pb. - Kotecki, RPP | StrefaInwestorow.pl
Obrazek użytkownika Wiadomości
28 cze 2022, 16:03

W lipcu podwyżka stóp proc. powinna wynieść co najmniej 100 pb. - Kotecki, RPP

W lipcu podwyżka stóp proc. powinna wynieść co najmniej 100 pb. - powiedział PAP Biznes członek RPP Ludwik Kotecki. Dodał, że na początku 2023 r. inflacja może ponownie bardzo silnie wzrosnąć z powodu spodziewanych dużych podwyżek gazu i prądu. Zdaniem Koteckiego potrzebna jest dyskusja o oprocentowaniu środków rezerwy obowiązkowej.

"Uważam, że w lipcu podwyżka stóp procentowych powinna wynieść co najmniej 100 punktów bazowych. (...) Rzeczywista inflacja liczona z podatkiem VAT, czyli porównywalna rok do roku, wynosi około 16 proc., chociaż statystyczna to niecałe 14 proc. Nie można walczyć z 14- czy 16-proc. inflacją mając stopy na poziomie 6 proc. Jeżeli zakończymy cykl podwyżek stóp procentowych za wcześnie, w momencie gdy cały świat go dopiero zaczyna, to skończymy z dużo słabszym złotym i wysoką inflacją. Pamiętać bowiem trzeba, że kanał kursowy jest najsilniej i najszybciej działającym na inflację" - powiedział Kotecki.

„W mojej ocenie jedyna właściwa interpretacja wypowiedzi o końcu cyklu podwyżek stóp procentowych byłaby taka, że podwyżki powinny być zdecydowanie wyższe i w związku z tym może będzie potrzeba ich mniej" - dodał.

Prezes NBP Adam Glapiński na początku czerwca powiedział, że cykl podwyżek stóp procentowych w Polsce jest bliżej końca niż początku, a w IV kw. 2023 r. możliwe są obniżki stóp.

Najbliższe posiedzenie RPP zaplanowano na 7 lipca.

W ocenie Koteckiego nie ma dobrej odpowiedzi ile powinny wynosić stopy procentowe, żeby skutecznie walczyć z inflacją, dlatego, że warunki inflacyjne się zmieniają, nie są statyczne. Członek RPP obawia się przy tym, że sytuacja inflacyjna będzie się zmieniać na gorsze.

"Zakładam scenariusz, że inflacja będzie rosła przez najbliższe miesiące, potem nieco spowolni pod koniec roku, a potem znowu wystrzeli na początku nowego roku, bo trzeba brać pod uwagę potężne ryzyko dramatycznie wysokich podwyżek cen gazu i prądu, które natychmiast przełożą się na ceny innych towarów czy usług. W pierwszym kwartale 2023 roku inflacja może więc bardzo silnie wzrosnąć. Te warunki oznaczają, że polityka makroekonomiczna musi być bardziej restrykcyjna" - powiedział.

"Polityka fiskalna, obok cen surowców energetycznych, jest drugim kluczowym czynnikiem. Gdy polityka fiskalna jest luzowana, RPP nie ma innego wyjścia niż podnosić stopy. Zmiana ustawy o finansach publicznych, czyli luzowanie reguły fiskalnej, która jak ktoś policzył daje 150 mld zł dodatkowej przestrzeni na wydatki w przyszłym roku, oznacza dalsze dramatyczne luzowanie polityki fiskalnej. W takich warunkach nie da się nie prowadzić skutecznej polityki dezinflacji, czyli obniżania tej galopującej już inflacji. To jest już zdecydowanie główny problem polskiej gospodarki, polskich gospodarstw domowych" - dodał.

Zdaniem Koteckiego polska gospodarka jest odporna na szoki podażowe i w przyszłym roku nie wpadnie w recesję, choć spowolnienie wzrostu będzie silne.

"Bez spowolnienia inflacja jednak nie spadnie" - dodał.

W RAMACH ZACIEŚNIANIA ILOŚCIOWEGO NBP MÓGŁBY WYEMITOWAĆ OBLIGACJE

Według Koteckiego pomysł emisji obligacji przez NBP wydaje się na tę chwilę jedynym skutecznym narzędziem zacieśniania ilościowego, a ewentualna sprzedaż papierów skupionych przez bank centralny w pandemii pogłębiłaby jedynie zawirowania na rynku długu.

"Innym narzędziem walki z inflacją jest zacieśnienie ilościowe. W 2020 i 2021 roku rząd, a pośrednio też NBP, rozdawali pieniądze, dosypywali pusty pieniądz do gospodarki, a to w połączeniu z problemami po stronie podażowej, spowodowało wybuch inflacji. Nawet gdyby nie było ograniczeń podażowych to i tak by się to skończyło inflacją, chociaż może na niższym poziomie. Żeby skutecznie walczyć z inflacją, to nie należy walczyć z jej skutkami, ale z przyczynami. A przyczyną było właśnie dosypywanie pustego pieniądza do gospodarki, trzeba go z niej teraz ściągnąć" - powiedział Kotecki.

"Pomysł emisji obligacji przez NBP wydaje się na tę chwilę jedynym skutecznym narzędziem tego zacieśniania ilościowego. Emitowanie obligacji przez rząd nic nie daje, to tylko przelewanie z jednego konta osoby indywidualnej na drugie konto tej czy innej osoby za pośrednictwem ministerstwa finansów. W pewnym sensie alternatywą byłaby sprzedaż obligacji skupowanych przez NBP w czasie pandemii. To mogłoby jednak spowodować zawirowania na rynku polskich obligacji skarbowych, których w ostatnich miesiącach i tak nie brakuje" - dodał.

POTRZEBNA DYSKUSJA O OPROCENTOWANIU STOPY REZERWY OBOWIĄZKOWEJ

Zdaniem Koteckiego potrzebna jest dyskusja o oprocentowaniu środków rezerwy obowiązkowej, które obecnie ustalone jest na poziomie stopy referencyjnej.

"Stopa rezerw obowiązkowych banków została dwukrotnie zwiększona w tym cyklu i wróciła już do poziomu 3,5 proc. sprzed pandemii. Trochę już rozmawialiśmy na Radzie, na razie bez konkluzji, o oprocentowaniu tych rezerw, bo one są oprocentowane stopą referencyjną, co oznacza, że Rada podnosząc stopę referencyjną zwiększa jednocześnie bankom oprocentowanie tych rezerw. One są dziś oprocentowane zdecydowanie wyżej niż depozyty dla ludności czy firm. Wydaje się, że w momencie gdy dalsze podwyżki będą następować, może trzeba będzie wrócić do tej dyskusji” - powiedział Kotecki. (PAP Biznes)

pr/ tus/ ana/

Śledź Strefę Inwestorów w Google News

Ostatnie wiadomości