Comarch zwiększy obecność w Azji Południowo-Wschodniej, tam nie widać kryzysu - prezes (wywiad)
Comarch chce zwiększać obecność w Azji Południowo-Wschodniej, gdyż to ważny region z ogromnymi zasobami, w którym nie widać kryzysu gospodarczego - ocenia prezes spółki Janusz Filipiak. Jego zdaniem, przyszłość branży leży w telemedycynie, rozwiązaniach chmurowych i usługach finansowych dla firm.
Prof. Filipiak brał udział w szczycie B20, czyli zjeździe przedstawicieli światowego biznesu, który odbywał się w ramach grupy G20 w dniach 13-14 listopada na Bali.
"Hasłem przewodnim szczytu była współpraca, czyli jak rozegrać globalnie sytuację, w której kraje mają różne zasoby i jak wykorzystać różne potencjały do wzajemnego wzrostu gospodarczego. Nie ma już gospodarek autarkicznych, samowystarczalnych, to się odnosi również do największych krajów, jak USA i Chiny. Pojawił się wielki apel, żeby przenieść tę współpracę na praktykę gospodarczą" - powiedział w rozmowie z PAP Biznes prezes Comarchu.
"Mój przyjazd był uzasadniony. Celem spotkań na szczycie było zbudowanie relacji i umocnienie marki. Z pierwszej ręki miałem dostęp do wiedzy o najnowszych trendach. Przyszłością jest telemedycyna, dla nas to też od lat bardzo znaczący kierunek. Przyglądałem się firmom obecnym w Indonezji i oceniam, że w sektorze telemedycyny w tym kraju mamy szanse. Dysponujemy przewagą technologiczną, potrzebujemy to tylko agresywnie sprzedawać. Drugi obszar to usługi finansowe, ale nie dla pojedynczego człowieka, bo tutaj jest już dużo aplikacji w tym obszarze, ale powinniśmy budować systemy obsługi firm i dostarczania im usług finansowych. W to też inwestujemy" - dodał.
Zdaniem prezesa przyszłość branży jest też w rozwiązaniach chmurowych.
"Przyszłość jest w chmurze, trzeba mieć technologię dostarczania usług informatycznych z chmury. Powoli klienci nie chcą już kupować systemów, chcą mieć usługę informatyczną. My to rozwijamy i jesteśmy nawet krok do przodu w stosunku do konkurencji, ale potrzebna jest inwestycja w rozbudowę naszej obecności w tej części świata. Europa jest ociężała, a tutaj to wszystko kipi, dymi i z pewnością trzeba tam być" - powiedział.
Janusz Filipiak zwraca uwagę, że Comarch wdraża aplikacje dla korporacji, czyli systemy informatyczne, na których pracują telekomy i banki, systemy zarządzane siecią telekomunikacyjną, systemy lojalnościowe.
"Wymagają one dużego zaawansowania technologicznego i tutaj mamy szanse. Każdy z tych systemów do wewnętrznego zarządzania dużymi korporacjami na etapie projektu wymaga zaangażowania kilkuset osób i bardzo zaawansowanej wiedzy. My te rozwiązania mamy i to nam pomaga wygrywać. Trzeba zdecydowanie zwiększyć naszą obecność w obszarze sprzedaży, ale nie tylko, bo jak sprzedamy projekt, to musimy mieć lokalnie ludzi, żeby ten projekt realizować" - powiedział.
"Rozmawiałem z silną organizacją przedsiębiorców z izby gospodarczej w Indonezji i powiedziałem, że jesteśmy w stanie przyjmować ludzi na staże. Comarch zresztą tradycyjnie ma duże programy stażowe. Indonezja ma ogromne zasoby ludzkie, ale zdecydowanie trzeba zainwestować w ich edukację. Wszyscy tak robią, np. Apple inwestuje w edukację studentów czy uczniów indonezyjskich, żeby mieć dostęp do zasobów ludzkich. To nie jest działalność charytatywna - jeśli mamy się tam rozwijać, to potrzebujemy ludzi i takie działania podejmiemy" - dodał.
W ocenie prezesa Azja Południowo-Wschodnia to bardzo ważny region z 700 mln mieszkańców, który się rozwija i ma ogromne zasoby. Dodał, że w czasie szczytu nie pojawiły się żadne sygnały, że może rozwinąć się tam kryzys gospodarczy.
"Jedynie prezydent Korei Południowej zwrócił uwagę na wielowymiarowy kryzys finansowy, mówił o walutach, problemach z energią i z łańcuchami dostaw. Ale Azja Południowo-Wschodnia zdecydowanie mniej to odczuwa. W kuluarach i debatach ten temat się nie pojawiał. Ludzie tam z dużym zacięciem pracują. Reprezentują inne spojrzenie mentalne na temat kryzysów. Koncentrują się na swoich przedsiębiorstwach i na tym, jak zaistnieć w globalnej gospodarce. Oni będą chcieli to rozegrać na swoją korzyść i to jest absolutnie możliwe. To co ich męczy, to są zakłócenia łańcucha dostaw, np. z Chin, to był jedyny temat poruszany w kontekście sytuacji kryzysowych" - powiedział.
"Główny wniosek jest taki, że mimo odległości i 24 godzin podróży samolotem, Comarch musi tam być i mieć lokalne zasoby. To się już dzieje, ale trzeba to robić szybciej. W trudnych czasach wszyscy boją się inwestowania, a my musimy zdobyć się na odwagę, żeby dać pieniądze na zwiększenie obecności w tym regionie. Trzeba to zrobić w rozsądnym tempie, w sposób zrównoważony. Comarch ma oddział w Bangkoku, to ponad dwadzieścia osób, zarówno w sprzedaży, jak i wdrożeń, który obsługuje projekty w Indonezji, Filipinach, Wietnamie, Tajlandii, Malezji. Mamy duży projekt dla Axiaty, która jest drugim największym telekomem w Indonezji. Nie zaczynamy więc od zera, ale będziemy chcieli się wzmacniać" - dodał.
W ocenie prof. Filipiaka, drugim nurtem, który się przebijał w dyskusjach podczas szczytu B20 była energetyka zeroemisyjna.
"Obracało się to jednak tylko wokół haseł. Nie mogę powiedzieć, żeby coś ustalono, raczej była mowa o tym, że trzeba coś zrobić, żeby generować zeroemisyjną energię. Nacisk tych krajów jest zdecydowanie na agresywny rozwój gospodarczy i eksport kosztem środowiska. W Europie mamy regulacje, zgodnie z którymi trzeba płacić za emisję CO2, a to w Azji nie jest problemem" - powiedział.
Trzecim dużym tematem dyskusji były innowacje technologiczne.
"W USA w tej chwili innowacja technologiczna się załamała. Facebook i Twitter zwalniają ludzi, Amazon zapowiada, że nie będzie zwiększał zatrudnienia do marca przyszłego roku. Była koncepcja metaverse, ale to też nie chce zaistnieć. Pojawiły się wezwania o transformację cyfrową, żeby zwiększyć inwestycje w firmy informatyczne i je rozwijać, ale z drugiej strony widać w Stanach Zjednoczonych zadyszkę. Były wystąpienia zdalne Elona Muska i Jeffa Bezosa, ale niewiele z nich wynikało" - powiedział prezes.
Jego zdaniem problemy gigantów amerykańskich będą coraz większe, gdyż w Azji Południowo-Wschodniej rozwijane są własne aplikacje, które są często dużo bardziej nowoczesne i rozbudowane. O ile dawniej duże koncerny amerykańskie wchodziły tutaj z łatwością, to teraz szanse na to mają małe, bo bardzo agresywnie wykorzystując potężne zasoby rozwijane są tam lokalnie własne i często lepsze aplikacje.
"Dla mnie najważniejsze było wystąpienie prezesa Fox Comm, firmy z kapitałem tajwańskim, która miała bardzo duże zasoby w Chinach, ale ze względu na kłopoty z Covidem i spowolnieniem tempa wzrostu gospodarczego przenosi się do Indii. Produkuje większość telefonów iPhone. Prezes zapowiedział innowacje, ale bez szczegółów. Dużo było mowy o innowacjach, wszystkie regiony świata mają uczestniczyć w transformacji cyfrowej, ale widać było, że po pierwszej dużej fali w Stanach Zjednoczonych, gdy powstały Facebook Amazon i Twitter, jest zadyszka w warstwie intelektualnej i postęp technologiczny tam się zatrzymał. Ciekawe, czy firmy azjatyckie to wykorzystają" - dodał.
Prezes Comarchu zwrócił uwagę, że wśród uczestników szczytu biznesowego widać było dużą przewagę przedstawicieli krajów z regionu Południowo-Wschodniej Azji: Indonezji, Filipin, Tajlandii czy Wietnamu. Byli przedstawiciele Chin, Singapuru, Indii.
"Uczestników z Europy, mimo że Francja, Anglia Włochy i Niemcy są uczestnikami G20 i powinni być - nie było. Być może wynika to z faktu, że to są ogromne odległości. Było trochę Amerykanów zwłaszcza z Zachodniego Wybrzeża, bo basen Pacyfiku jest dla nich ważny. Nie było Rosjan, co jest znamienne, bo oni starają się mieć tam strefę swoich wpływów" - powiedział.
"Z przykrością muszę powiedzieć, że w dyskusji nie pojawiał się nie tylko wątek Europy Środkowo-Wschodniej, ale szerzej - również starej Europy tam nie było, a to wskazuje na duży problem Europy. Konferencja była zorientowana na kraje południowo-wschodniej Azji, ale oni chętnie z nami rozmawiali. Widać, że chcą interakcji z Europą i jest z ich strony zainteresowanie" - dodał.
Piotr Rożek
(PAP Biznes), #CMRpr/
