Portfel zamówień Pesy wynosi ok. 5 mld zł, firma chce zacieśniać współpracę z Newagiem
Portfel zamówień Pesa Bydgoszcz wynosi obecnie około 5 mld zł, a prezes producenta taboru kolejowego Krzysztof Zdziarski liczy, że rdr będzie on wyższy nawet o 20 proc. Pesa chce zacieśniać współpracę z giełdowym Newagiem.
"Ze swoim portfelem planujemy, że będziemy rośli, naście- może nawet dwadzieścia proc. w skali rocznej. Obecnie wartość portfela to około 5 mld zł, w zeszłym roku to było około 3 mld zł" - powiedział PAP Biznes prezes Pesy Krzysztof Zdziarski.
Prezes poinformował, że obecnie największe zamówienia realizowane przez PESĄ to kontrakty z Czeskie Drahy i InterCity oraz z Kolejami Dolnośląskimi. W ramach kontraktów realizowane są zarówno pojazdy pasażerskie, jak i lokomotyw.
"Bierzemy udział w przetargach dla Intercity (pojazdy dwupokładowe) i w Rumunii, gdzie są duże przetargi zarówno tramwajowe, jak i kolejowe. Duży przetarg jest również na Litwie na pojazdy bateryjne" - powiedział.
Oferta Pesy i Newagu była jedyną złożoną w przetargu PKP Intercity na 38 siedmiowagonowych składów piętrowych typu push-pull wraz z 45 lokomotywami wielosystemowymi. Wartość oferty to 7,82 mld zł brutto.
"Przetarg jest w finalnej fazie rozstrzygnięcia. Wyszedł poza budżet, bo wiadomo, jaka jest sytuacja rynkowa, więc może być powtórzony, ale Intercity cały czas potwierdza chęć nabycia tych pojazdów" - powiedział Krzysztof Zdziarski.
Prezes Pesy wskazuje, że w Polsce nowych zamówień nie ma zbyt dużo, natomiast za granicą pojawia się dużo zleceń.
"W Polsce brakuje pracy, środki unijne nadal są przygotowywane, kończy się perspektywa unijna, natomiast za granicą jest dużo pracy. Obecnie 60 proc. przychodów mamy z zagranicy, 40 proc. z Polski. Musimy się nieco przeorientować" - powiedział.
Krzysztof Zdziarski deklaruje, że jest gotowy na kolejne, po przetargu w Intercity, projekty realizowane wspólnie z notowanym na warszawskiej giełdzie Newagiem.
"Firmy chcą z nami pracować, przykładem jest Newag. Współpracujemy na zasadzie konsorcjum, rozmawiamy o joint-venture, o nowych kontraktach" - powiedział.
Prezes wskazuje, że wysoka inflacja, a także dodatkowe koszty związane ze sprowadzaniem części i surowców z rejonów zagrożonych wojną, czasami zmuszają spółkę do renegocjacji zawartych już kontraktów.
"Nie możemy podpisywać nierentownych lub zagrożonych kontraktów. Albo cena będzie z jakimś limitem czasowym, albo będzie waloryzacja wpisana w kontrakt - to jest konieczne, inaczej nie mogę narażać firmy na taką ekspozycję. Po wielu latach niskiej inflacji jest trochę frustrujące dla zamawiającego, ponieważ proces pozysykiwania środków, najczęściej publicznych, trwa długo, że w momencie podpisania umowy już mogą nie być na bieżąco z ceną" - powiedział.
"Mamy inflację rzędu 20 proc., a wiadomo, że na komponenty i surowce sprowadzane z dalszych rejonów świata, które są zagrożone wojną, wzrost cen jest wyraźnie wyższy. Nie możemy inaczej zagwarantować czegoś, co jest kompletnie poza naszą kontrolą. Zdecydowanie jest to przedmiot do rozmów" - powiedział.
Zdaniem Zdziarskiego, obecna trudna sytuacja makroekonomiczna powoduje, że są kontrakty, do których zgłasza się bardzo mało oferentów.
"Na tak lukratywne i wielkie kontrakty nikt się poza naszymi dwiema firmami nie zgłosił. To pokazuje, że firmy nie są skłonne do podejmowania ryzyka makroekonomicznego" - powiedział.
Prezes zwraca uwagę, że Pesa nie działa w próżni, również inne branże z nią współpracujące odczuwają trudniejszą sytuację gospodarczą. Wymienia przy tym np. branżę automotive, metalurgiczną oraz producentów paliw syntetycznych i odnawialnych.
Krzysztof Zdziarski zaznacza, że pierwszy szok związany z agresją Rosji w Ukrainie prawdopodobnie już minął.
"Jesteśmy w stanie sobie poradzić w krótkim okresie. Myślę, że pierwszy szok związany z wojną już przeszedł, ludzie się nauczyli z tym żyć. Mieliśmy kwestię dostępności paliw z Rosji i rzadkich surowców, teraz sytuacja będzie się uspokajała" - powiedział.
Prezes Pesy zapowiada, że w ciągu kilku lat spółka będzie przygotowana do wejścia na warszawską giełdę. Obecnie jej głównym akcjonariuszem jest Polski Fundusz Rozwoju. Jego prezes, Paweł Borys, mówił niedawno, że w ciągu 2 lat Pesa może zadebiutować na GPW.
"Nie jest to jeszcze przesądzone, to raczej pokazanie kierunkowo, że firma staje na własne nogi, że jest już atrakcyjna również na wejście kapitałowe. Jesteśmy zrestrukturyzowani finansowo, teraz poprawiamy warunki naszego finansowania. Im firma bardziej wiarygodna, tym łatwiej jej pozyskać kredyt" - powiedział Zdziarski.
Pesa Bydgoszcz działa na polskim rynku produkcji pojazdów szynowych, obecny jest także na torach jedenastu krajów Europy i Azji
W swoich zakładach w Bydgoszczy i Mińsku Mazowieckim Pesa zatrudnia prawie 4 tysiące pracowników, w współpracuje z nią ponad 1500 firm zatrudniających w sumie kilkadziesiąt tysięcy osób.
Pociągi i tramwaje z Pesy jeżdżą we wszystkich polskich regionach i większości dużych miast oraz kilkunastu krajach Europy. Tramwajami Pesy podróżują między innymi mieszkańcy Warszawy, Moskwy, Kijowa czy Sofii. Spalinowe pojazdy tej firmy wożą np. pasażerów niemieckich kolei DB, włoskich Trenitalia, Czeskich Drah czy Kolei Białoruskich. W sumie firma uzyskała do tej pory 23 zagraniczne homologacje.
Piotr Rożek
(PAP Biznes), #NWGpr/
