Przejdź do treści

udostępnij:

Kalibracja WFD na przełomie 23/24, wymóg będzie do spełnienia w fazach - KNF (wywiad)

Kalibracja Wskaźnika Finansowania Długoterminowego (WFD) może nastąpić na przełomie 2023/24 r., a jego wymóg będzie do spełnienia w fazach, rozłożonych na kwartały, a nawet i lata - poinformowali PAP Biznes przedstawiciele Komisji Nadzoru Finansowego i Urzędu KNF. Komisja liczy, że wymóg WFD uatrakcyjni rynek obligacji w Polsce.

W celu poprawy struktury finansowania kredytów hipotecznych (w Polsce długoterminowe kredyty mieszkaniowe są głównie finansowane krótkoterminowymi depozytami) KNF pracuje nad wprowadzeniem nowego wymogu nadzorczego: Wskaźnika Finansowania Długoterminowego. Wiązać się to będzie z potrzebą emisji nowych instrumentów dłużnych przez banki, w zależności od ustalonego poziomu WFD i określonych parametrów danej instytucji finansowej.

W celu właściwego ustalenia WFD powołano grupę roboczą o charakterze konsultacyjnym, do której UKNF zaprosił szeroko rozumianych interesariuszy. Prace grupy odbywają się w strumieniach tematycznych, z czego jeden poświęcony jest kwestii rozwoju krajowego rynku instytucjonalnego (banki, fundusze inwestycyjne, zakłady ubezpieczeń i reasekuracji, PPK, OFE i inne) dla listów zastawnych, zaś inny strumień zajmuje się możliwością rozwoju rynku detalicznych listów zastawnych.

"Pracujemy z sektorem i kluczowymi interesariuszami w ramach grupy roboczej, żeby w miarę możliwości do końca bieżącego roku lub może na początku przyszłego dokonać ostatecznej kalibracji WFD. Stopniowe wprowadzanie WFD wynika także z tego, że musi się pojawić też potencjał rynkowy, żeby wchłonąć nowe instrumenty dłużne, bo mówimy nawet w najbardziej skrajnym wariancie WFD - o ponad 100 mld dodatkowych instrumentów. Powołaliśmy strumienie robocze i pracujemy z rynkiem finansowym oraz z instytucjami sieci bezpieczeństwa, żeby znaleźć optymalne rozwiązania" - powiedział PAP Biznes dyrektor Departamentu Rozwoju Regulacji w Urzędzie KNF Kamil Liberadzki.

"Skala emisji papierów dłużnych lub kapitałowych (kwalifikowalnych do WFD) będzie zależała od przyjętego wariantu wysokości wymogu. Dla przyjętych wartości w przedziale od 20 proc. do 60 proc. skala wymaganych dodatkowych emisji pozycji i instrumentów kwalifikowalnych waha się pomiędzy kilkanaście miliardów, a sto-kilkadziesiąt miliardów złotych" - dodał.

Jak wyjaśnia Liberadzki, w przeciwieństwie do węgierskiego wskaźnika MFAR, który miał podobny cel wprowadzenia jak WFD, katalog papierów kwalifikowalnych do WFD wykracza poza hipoteczne listy zastawne (LZ). Emisja LZ będzie jednym z narzędzi wypełnienia WFD, dostępnym dla tych grup bankowych w Polsce, w skład których wchodzi bank hipoteczny, przy czym to do banków ostatecznie należeć będzie decyzja co do stopnia wykorzystania LZ w wypełnianiu WFD.

Zastępca Przewodniczącego KNF Marcin Mikołajczyk poinformował PAP Biznes, że odbiór ze strony sektora na zamiar wprowadzenia WFD jest konstruktywny, a nawet w pewnym sensie - pozytywny.

"Sektor ogólnie zgadza się z diagnozą leżącą u podstaw wprowadzenia WFD oraz koniecznością zrefinansowania części portfela hipotek długoterminowymi instrumentami finansowymi. Warto podkreślić, że banki są obecnie w bardzo dobrej kondycji - są dobrze zarządzane, mają bardzo dobre wyniki finansowe i to jest właściwy moment na wprowadzenie tego wymogu i zbudowanie bazy na potencjalnie trudniejsze czasy" - powiedział Mikołajczyk.

Wiceprzewodniczący KNF podał, że wymóg WFD będzie wymogiem „fazowanym”, tzn. ustalona zostanie docelowa jego wielkość (liczona wymaganym poziomem wskaźnika WFD) wraz ze ścieżką dojścia do wartości docelowej.

"Fazowanie najczęściej rozkłada się przynajmniej na kwartały, a nawet i na lata. Wielkość wymaganego WFD zależała będzie od wielkości posiadanego przez bank portfela kredytów hipotecznych zabezpieczonych na nieruchomości mieszkalnej, nadwyżki kapitałowej, wyemitowanych obligacjach typu senior oraz podporządkowanych, jak też hipotecznych listów zastawnych. Należy wskazać, że WFD będzie kalkulowany na bazie skonsolidowanej" - dodał.

KNF LICZY NA WIĘKSZĄ ATRAKCYJNOŚĆ RYNKU OBLIGACJI W POLSCE DZIĘKI WFD

Liberadzki ocenia, że pojawienie się większej liczby listów zastawnych oraz obligacji banków typu senior po wprowadzeniu WFD może uatrakcyjnić rynek obligacji w Polsce dla różnych grup inwestorów.

"Pamiętajmy, że lepiej z punktu widzenia rozwoju Polski, aby oszczędności pozostawały w kraju zamiast być lokowanymi np. w nieruchomości w krajach południowej Europy. Rozwój oferty na krajowym rynku długu może sprzyjać zatrzymaniu oszczędności w kraju. Mamy nadzieję, że dzięki WFD pojawi się odpowiedniej jakości podaż bankowych papierów wartościowych oraz - wreszcie - w odpowiednio dużych wolumenach, by uatrakcyjnić ten rynek dla inwestorów. Być może barierą rozwoju rynku do tej pory była strona podażowa, lecz to pomogą nam zapewne ustalić wspólne prace w ramach grupy roboczej z przedstawicielami rynku oraz innych instytucji sieci bezpieczeństwa" - dodaje.

Odnosząc się do kwestii rozwoju rynku listów zastawnych i ich ewentualnego zwolnienia z podatku bankowego (chodzi o LZ znajdujące się w aktywach banków), wiceprzewodniczący KNF Mikołajczyk zaznacza, że pozostaje to kompetencją ministra finansów. Dodaje jednak ze swojej strony, że należałoby wyeliminować dyskryminację podatkową dla LZ w relacji do obligacji skarbowych.

"Albo obie kategorie wyłączamy spod podatku bankowego, albo włączamy również obligacje skarbowe. Z punktu widzenia równowago struktury rynku byłby to stan bardziej pożądany" - wskazuje.

W kontekście rozwoju rynku LZ Liberadzki informuje, że UKNF póki co nie prowadzi rozmów rozmowy z NBP ws. wprowadzenia zasad przyjmowania listów zastawnych jako zabezpieczenia dla repo lub obniżenia haircut’ów dla LZ.

"Mogę jedynie stwierdzić, że stawki tzw. „haircuts” w operacjach REPO gdzie zabezpieczeniem są odpowiedniej jakości listy zastawne są w Polsce znacznie wyższe niż te przyjęte przez EBC. Oczywistym jest, że koszt pozyskania płynności w Polsce tą drogą w operacjach REPO jest istotnie wyższy niż w krajach Eurostrefy, co zmniejsza atrakcyjność posiadania hipotecznego listu zastawnego przez banki, jak też przez klientów banków, którzy operacji REPO z wykorzystaniem LZ mogliby wykonywać także z bankiem komercyjnym" - dodaje dyrektor w UKNF.

"Kolejnym przykładem zaangażowania się banku centralnego w rynek LZ – mogącym być inspiracją dla działań banku centralnego w Polsce - są zakupy bezwarunkowe (tzw. „outright”) tychże instrumentów przez bank centralny. Wiodącym przykładem takich operacji są kolejne rundy skupu listów zastawnych w strefie euro prowadzonych od lat przez EBC (w ramach operacji zwanych CBPP)" - dodaje.

Liberadzki zaznacza, że wspomniane operacje traktować należałoby jednak jako pomocnicze, czyli wspomagające rynek.

"(...) listy zastawne powinny same się na rynku przebijać, tak jak zrobiły one karierę na rynkach najlepiej rozwiniętych, po prostu przekonując do siebie inwestorów udaną konstrukcją i odpornością na rynkowe stresy. Nawet podczas wielkiego kryzysu finansowego w latach 2008-09 żaden LZ nie „zbankrutował”, a zatem my promujemy w Polsce sprawdzone rozwiązania. Chcemy, aby średni poziom pokrycia zobowiązań banków obligacjami, który w Polsce jest mniej więcej trzy razy mniejszy niż średnia unijna, zbliżył się do tej średniej, dzięki czemu struktura bilansów banków pod kątem zapadalności i stabilności będzie bardziej przypominała tę z najbardziej stabilnych krajów UE" - konkluduje.

Odnosząc się do ewentualnego pojawienia się listów zastawnych dla inwestorów detalicznych, wiceprzewodniczący KNF Mikołajczyk wskazuje, że ich wyróżnikiem byłby zapewne sposób ich oferowania klientom.

"Chodzi o dedykowany dla nich kanał dystrybucji z zachowaniem odpowiednich przepisów, w tym MiFID, z informacją o ryzyku, niskim nominałem jednostkowym papieru oraz dedykowaną platforma obrotu/notowań w ramach rynku wtórnego" - dodaje.

Mikołajczyk informuje, że przynajmniej na obecnym etapie prac nad WFD nie pracuje się nad pomysłem przepisów obligujących do kupowania LZ w ramach dłużnej części PPK.

"Generalnie hipoteczny list zastawny (w UE zalicza się on do klasy instrumentów zwanych „covered bonds”) zrobił spektakularną karierę na rynkach wysokorozwiniętych państw Europy nie poprzez administracyjny przymus nabywania go, lecz poprzez jego bezsprzeczne walory czyniące go atrakcyjnym (w tym bardzo bezpiecznym) aktywem z punktu widzenia nabywców. Chcielibyśmy, żeby i w Polsce zarządzający portfelami mieli do dyspozycji odpowiednią podaż LZ oraz docenili ich walory inwestycyjne. Ważne jest, żeby zidentyfikować ewentualne bariery powstrzymujące zarządzających portfelami inwestycyjnymi przez większym zaangażowaniem aktywów w listy zastawne" - dodał.

Rafał Tuszyński (PAP Biznes)

tus/ ana/

udostępnij: