Przejdź do treści

udostępnij:

DEBATA PAP BIZNES: W USA osłabienie wzrostu, w Europie anemiczne ożywienie, Polska może się wyróżnić

Spowolnienie w amerykańskiej gospodarce będzie postępować, czynnikiem łagodzącym, ale i ryzykiem, pozostają zbliżające się wybory prezydenckie w USA - uważają uczestnicy XXXIII debaty PAP Biznes „Strategie rynkowe TFI". W przypadku Europy zarządzający oczekują "anemicznego" ożywienia. Na tym tle pozytywnie może wyróżnić się polska gospodarka.

W XXXIII debacie "Strategie rynkowe TFI: perspektywy, wyzwania, zagrożenia" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele Pekao TFI, Skarbiec TFI i TFI PZU.

Uczestnicy debaty spodziewają się, że w najbliższych kwartałach amerykańską gospodarkę czeka mocne spowolnienie, z ryzykiem recesji. Jak wskazują, pozytywnym czynnikiem dla wzrostu mogą być zbliżające się wybory prezydenckie.

"Amerykańska gospodarka spowalnia, wzrost w IV kw. będzie już dużo słabszy niż w III kw., wyniesie ok. 1,0-1,5, proc., w I-II kw. 2024 r. gospodarka będzie walczyła z recesją - ryzyko jest, ale to nie będzie silna recesja. Perspektywy na drugie półrocze są trochę lepsze. Ważna jest perspektywa wyborcza. Wszyscy decydenci polityczni, poczynając od Fed i Powella, poprzez administrację Bidena i samego prezydenta, będą robić dużo, żeby ryzyko wyboru Donalda Trumpa było jak najmniejsze. Będą robić dużo, żeby bezrobocie w roku wyborczym istotnie nie rosło" - oceniał dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU, Jarosław Leśniczak.

"Zakładamy, że średnioterminowy szczyt aktywności gospodarczej w USA jest za nami. Czeka nas spowolnienie. Jest jednak jakiś łagodzący element - 2024 to rok wyborczy, można wychodzić z założenia, że rządząca ekipa będzie chciała utrzymać programy infrastrukturalne, żeby to wszystko zaczęło działać. Z drugiej strony jest blokada - mamy naprawdę gigantyczne zadłużenie USA, to temat od wielu lat, ale tempo wzrostu teraz mocno przyspieszyło, mamy gigantyczne koszty obsługi. Coś, co będzie powstrzymywało przed pompowaniem pieniędzy w gospodarkę, to po prostu fizyczne możliwości pozyskania aż tak wielkiego kapitału. Więc wydaje nam się, że w USA nastąpi osłabienie aktywności, nie zerowe ryzyko recesji" - powiedział dyrektor komunikacji inwestycyjnej departamentu zarządzania aktywami Pekao TFI, Łukasz Kwiecień.

Zdaniem zarządzających, również w Chinach wzrost gospodarczy będzie słaby, ryzykiem dla prognoz makroekonomicznych dla tego kraju pozostają działania polityczne.

"Chiny przeżywają duże strukturalne problemy, wzrost jak na Chiny jest dość słaby i pewnie taki pozostanie w przyszłym roku, ale on się stabilizuje, to na plus. Są dość chaotyczne ruchy - to bardzo polityczna gospodarka, więc dużo to prognozowanie ruchów politycznych, jeśli chodzi o gospodarkę. One też chyba wynikają z dużego zadłużenia chińskiej gospodarki, samorządów, podmiotów na rynku nieruchomości i całej masy sektora prywatnego. Chiny już nie wyciągną takiej 'bazooki stymulacyjnej' jak to bywało w poprzednich latach, to będą mikrodziałania, niczego wielkiego bym się tam nie spodziewał" - wskazał Jarosław Leśniczak.

"Ciągle mamy jakieś rozczarowujące sygnały, dane, jeśli chodzi o makro, i nie do końca zrozumiałą 'szarpaninę', jeśli chodzi o działania władz centralnych, czego kiedyś, lata temu, nie było. Teraz mamy toksyczną polityką zagraniczną, wewnętrzną 'szarpaninę' - są doraźne akcje, robiące duże wrażenie. W piątek mieliśmy wpompowanie 111 mld dolarów w system bankowy komercyjny przez bank centralny w postaci rocznych pożyczek, po to, żeby zwiększyć kredytowanie nieruchomości. W Chinach wzrost gospodarczy wyniesie 5 proc. w tym roku., z drugiej strony mamy czynniki ryzyka, jeśli chodzi o stronę makro, jak Chiny poradzą sobie z gigantycznymi wyzwaniami" - ocenił Łukasz Kwiecień.

Uczestnicy debaty PAP Biznes prognozują, że w najbliższych kwartałach Europę czeka "anemiczne ożywienie".

"W Europie spodziewamy się anemicznego ożywienia, bo mówimy o wzroście gospodarczym w strefie euro w przyszłym roku w granicach 1 proc. Czynnikiem, który może przyblokować wzrost, to nadal bardzo jastrzębi EBC, trzymający się sztywno swoich założeń i trochę goniący procesy inflacyjne. W Niemczech mamy zaskakującą sytuację - w ostatnich miesiącach pojawiły się dywagacje prawne nad możliwością zwiększenia wydatków na infrastrukturę, przenoszenia pewnych niezrealizowanych wydatków z lat poprzednich na kolejne lata i takie rzeczy - które pewnie są typowe dla Niemiec - czyli prawne historie, mogą ograniczyć możliwości zasilenia tej gospodarki z budżetu centralnego, co może odbić się na strefie euro" - ocenił Łukasz Kwiecień z Pekao TFI.

"Będziemy mieli ożywienie w strefie euro, zgadzam się, że ono będzie anemiczne. Wydaje mi się, że strefa euro jeszcze dość długo będzie trawić skutki podwyżek stóp procentowych przez EBC i jeśli są jakieś ryzyka na 2024 r. to są to nieujawnione jeszcze skutki podwyżek stóp procentowych na zwłaszcza sytuacje peryferyjnych krajów strefy euro, które z tak wysokimi stopami nie są w stanie funkcjonować" - prognozuje członek zarządu Skarbiec TFI, Radosław Cholewiński.

Na tle słabego ożywienia w Europie pozytywnie wyróżnić może się polska gospodarka. Jak wskazują zarządzający, dezinflacja w Polsce będzie postępować, a wraz z nią poprawiać się będą realne dochody gospodarstw domowych.

"Na tle europejskim naprawdę pozytywnie oceniamy sytuację Polski - jeśli chodzi o wzrost gospodarczy i sytuację rynkową. Mamy wiele rzeczy, które mogą sprzyjać temu, żebyśmy wreszcie powiedzieli 'to jest czas Polski'. Z aktualizacji prognoz OECD wynika, że prognozy dla Polski bardzo fajnie wyglądają, nawet w kontekście globalnym" - wskazał podczas debaty Łukasz Kwiecień, dyrektor komunikacji inwestycyjnej departamentu zarządzania aktywami Pekao TFI.

"Zgadzam się, że jest dużo czynników przemawiających za tym, że w przyszłym roku polska gospodarka może sobie radzić nieźle. Mamy rok wyborczy, mamy wreszcie spadającą inflację, która powoduje, że dochody konsumentów w ujęciu realnym znowu rosną - nawet przy utrzymaniu obecnej dynamiki wynagrodzeń, spadającej inflacji i rosnącym zatrudnieniu to realny fundusz płac, który kreuje dochód rozporządzalny, znowu zaczyna rosnąć, nie jest tak obciążony wysoką inflacją, jak to było na przełomie 2022/2023" - ocenił Radosław Cholewiński ze Skarbiec TFI.

Jarosław Leśniczak, dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU, prognozuje, że wzrost gospodarczy Polski w 2024 r. może wynieść ponad 3 proc.

"Jeśli chodzi o Polskę - relatywnie najlepiej to wszystko wygląda. Można powiedzieć, że wyprzedzamy pod względem koniunktury resztę świata. Może dlatego, że byliśmy najbliżej teatru wojennego i ceny energii też nas bardzo dotykały, pierwsi wpadliśmy w istotne spowolnienie, dużą inflację, duże podwyżki stóp, ale też pierwsi z tego wychodzimy" - powiedział zarządzający.

"Wzrost gospodarczy - zakładamy w IV kw. PKB wyniesie powyżej 2 proc., I kw. 2024 r. powyżej 3 proc. i cały przyszły rok to PKB około 3 proc., trzech z plusem. Główne motory to przede wszystkim rosnąca realna siła nabywcza konsumenta, która rośnie. Inflacja wynosiła 18 proc., a za chwilę będzie na poziomie 3-4 proc., płace cały czas rosną w tempie 10 proc. - z realnie mocno ujemnych przechodzimy w realne, mocno dodatnie. Konsument to zauważa. Konsumpcja realna podnosi się, sprzedaż detaliczna zaskoczyła mocno pozytywnie, wskaźniki optymizmu konsumentów poprawiają się, skłonność do zakupów również" - dodał.

Jak wskazał Leśniczak, pozytywnym elementem w polskiej gospodarce jest również handel zagraniczny.

"Drugim czynnikiem jest pewnie handel zagraniczny - dotychczas to on nas ciągnie i pewnie jeszcze przez parę miesięcy może to mieć miejsce. Paradoksalnie to bardziej wpływ niższego importu niż świetnego eksportu. Zakładając, że nasi główny partnerzy będą w stagnacji nie spodziewamy się, że eksport będzie 'szalał'. W imporcie jest kilka czynników, które powodują, że mocno spada - po pierwsze efekty cenowe, płacimy za ceny energii, gaz i ropy dużo mniej niż rok temu, ale także efekty wolumenowe - w gospodarce były duże zapasy po pandemii, więc teraz przedsiębiorcy nie muszą importować. To powoduje, że wkład eksportu netto jest dodatni, pewnie z perspektywy przyszłego roku będzie się zamieniał w negatywny, ale to nie wydarzy się od razu" - powiedział zarządzający.

Podczas debaty Łukasz Kwiecień z Pekao TFI zaznaczył, że dla prognoz makroekonomicznych i rynkowym istotną kwestią pozostają ryzyka geopolityczne.

"Staramy się prognozować to, co może być, ale trzeba zrobić zastrzeżenie, że może wydarzyć się zupełnie inaczej. Jesteśmy przykładem kraju, który bardzo zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja na Ukrainie, z Rosją. Musimy mieć to z tyłu głowy, choć nie chcemy tego słyszeć, przyzwyczailiśmy się do dramatu, to zwracam uwagę na to, że to cały czas się dzieje" - powiedział.

"Są geopolityczne ryzyka, których nie jesteśmy w stanie wypracować - co chodzi po głowie Chińczykom, jeśli chodzi o Tajwan, co chodzi po głowie Korei Północnej w odniesieniu do Korei Południowej, co się może wydarzyć w relacjach, w dziwnej osi, która się ciągle buduje, czyli Chińczyków, Irańczyków, Rosji. To procesy, które mogą mieć wpływ na nasze życie, na gospodarkę i na rynki" - dodał.

Radosław Cholewiński ze Skarbiec TFI wskazał z kolei, że politycznym ryzykiem na przyszły rok są wybory prezydenckie w USA i ewentualna wygrana Donalda Trumpa.

"To, co dla mnie jest największym ryzykiem przyszłego roku, to zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach. To może zmienić dynamikę konfliktu, który toczy się za naszą wschodnią granicą na Ukrainie" - ocenił Cholewiński. (PAP Biznes)

pr/ pat/ gor/

udostępnij: