Przejdź do treści

udostępnij:

Spółki nadal zainteresowane IPO; w '25 możliwych kilka ciekawych ofert - PwC (wywiad)

Rynek ofert publicznych akcji w Polsce w tym roku wypadł słabiej od oczekiwań. Zainteresowanie giełdą wśród potencjalnych emitentów jest jednak wysokie i w 2025 roku może się pojawić kilku ciekawych kandydatów do debiutu - ocenił w rozmowie z PAP Biznes Bartosz Margol, partner w PwC Polska.

"Ten rok dla IPO w Polsce jest na pewno poniżej oczekiwań uczestników rynku, doradców i samych emitentów. Mówiło się o kilku dużych debiutach i kilka ofert rzeczywiście wyszło na rynek, ale tylko jedna spółka - Grupa Żabka - zrealizowała dużą transakcję" - powiedział PAP Biznes Bartosz Margol, partner w PwC Polska.

"Patrząc globalnie, statystyki debiutów giełdowych w USA i Europie poprawiły się w porównaniu z ubiegłym rokiem i na tym tle my wyglądamy trochę słabiej" - dodał.

Jak wskazał, na warszawską giełdę, łącznie z przenosinami z rynku NewConnect, trafi w 2024 roku dziewięć spółek, w tym Żabka. W ubiegłym roku na rynku głównym GPW było 10 debiutów. Z kolei wartość debiutów z tego roku przekroczy zeszłoroczny poziom wielokrotnie, dzięki Żabce, dziesiątemu największemu debiutowi na świecie w tym roku.

"Mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy nadganiać z liczbą IPO, powinien też on przynieść kilku interesujących kandydatów z ofertami. Zobaczymy, czy trafią one na dobre okno transakcyjne, czy przekonają inwestorów, czy będziemy w lepszej sytuacji geopolitycznej. Niezależnie od tego, nie wieszczyłbym czarnych scenariuszy dla rynku kapitałowego w Polsce. Zainteresowanie giełdą po stronie potencjalnych emitentów jest ciągle bardzo duże" - powiedział partner PwC Polska.

Poinformował, że jest długa kolejka spółek, które myślą o giełdzie, ale - przynajmniej na razie - nie afiszują się jeszcze z tymi planami.

"Ta kolejka od dwóch-trzech lat rośnie, firmy czekają aż się sytuacja uspokoi, czekają aż inni przetrą szlaki, aż kolejna spółka potwierdzi, że warto. Czekają na sygnał, że debiut w nieodległej przyszłości, np. w ciągu 12 miesięcy jest w miarę pewny. Dla każdej spółki, która się przygotowuje do wejścia na giełdę, proces przygotowań to jest gigantyczny wysiłek, który trwa rok albo i więcej. Zmienia się system funkcjonowania firmy, jej organizacja, procesy, ale też budowane są oczekiwania i nadzieje związane z IPO. Trzeba więc zrozumieć obawy właścicieli, którzy chcieliby mieć jakieś poczucie pewności szczęśliwego końca" - powiedział Margol.

Jego zdaniem październikowy debiut na GPW Grupy Żabka pomoże rynkowi.

"Mówimy o 10. największym debiucie na świecie w tym roku, to się nie zdarza codziennie. Polski rynek przyjął ofertę o wartości powyżej 7 mld zł. Warto z ocenami zachowania kursu akcji Żabki jeszcze poczekać. Jeśli biznes będzie generować stabilny wzrost i rosnącą wycenę, to nie będzie to zły przykład dla przyszłych emitentów" - powiedział ekspert.

"Wydaje się, że specjaliści racjonalnie analizujący rynek nie oczekiwali, że debiut Żabki spowoduje efekt kuli śnieżnej na rynku, a raczej, że będzie swego rodzaju otwarciem i - w mojej ocenie - takim otwarciem jest. Oferta przyciągnęła znaczną ilość kapitału, zainteresowanie inwestorów i wreszcie, po latach przerwy, świat znowu usłyszał o naszym parkiecie i to będzie dobry sygnał. Jednocześnie ten debiut pokazał też, że jesteśmy cały czas, patrząc geopolitycznie i od strony ryzyka dla inwestorów, osadzeni w nieoptymalnym miejscu" - dodał.

SYTUACJA GEOPOLITYCZNA CIĄŻY RYNKOWI

Jak wskazał, w kraju nie brakuje kapitału, żeby zainwestować w oferty publiczne. Sytuacja geopolityczna wpływa jednak na zainteresowanie zagranicznych inwestorów.

"Jest bardzo duże zainteresowanie ze strony inwestorów indywidualnych i duże ze strony krajowych instytucji. To inwestorzy zagraniczni, zwłaszcza duzi instytucjonalni, wykazują większą wstrzemięźliwość - w ogromnej mierze to efekt sytuacji geopolitycznej. Jest pytanie co zmiana władzy w Stanach Zjednoczonych oznacza dla konfliktu w Ukrainie, do tego odwołane zostały wybory w Rumunii, mamy ciągle rozszerzający się konflikt na Bliskim Wschodzie. Tymczasem inwestorzy zagraniczni, przynajmniej w części, inwestują na zasadzie ważenia ryzyka, podejścia koszykowego. I tutaj nasz region nie jest w optymalnej sytuacji, żeby przyciągać tylu inwestorów, na ilu mamy apetyt i na ile rynek pozwala" - powiedział Bartosz Margol.

"Uważam, że gdy napięcia w naszym regionie opadną, sentyment zagranicznych inwestorów pozwoli na pełniejsze wykorzystanie potencjału, który mamy" - dodał.

Pytany, jakiego typu ofert publicznych można się spodziewać, odpowiedział: "Po kilku latach posuchy na rynku transakcyjnym aktywa w portfelach funduszy typu private equity starzeją się, więc zakładałbym, że pojawią się jakieś interesujące oferty ze stajni funduszy. Z drugiej strony jest również duża liczba spółek, zarządzanych przez prywatnych właścicieli, która ma apetyt na IPO, ma ciekawe plany rozwoju. Zakładam, że będą to jednak oferty nieco mniejsze, o wartości 100, może 200 mln zł, wyskalowane bardziej na rynek lokalny, dla krajowych inwestorów, bez dużego udziału zagranicy".

"Wśród tych podmiotów jest też jednak obawa o koszty tego procesu i wątpliwości, czy w takiej sytuacji warto podejmować wysiłek i wejść na ścieżkę IPO, wiedząc, że w obecnych warunkach jej finał jest niepewny" - dodał.

Jak zauważył, giełda dla spółek to nie tylko sposób na pozyskanie kapitału, ale i zwiększenie rozpoznawalności.

"W kontekście debiutu giełdowego i jego celu zwykle dużo mówi się o pozyskiwaniu kapitału na akwizycje, na realizację strategicznych przedsięwzięć. I to prawda, ale giełda cały czas ma też magiczną moc przyciągania związaną ze zwiększoną rozpoznawalnością, prestiżem, co pomaga później w kontaktach z partnerami zagranicznymi. Z drugiej strony ta transparentność może trochę uwierać" - powiedział partner PwC.

"Jest też niepewność, czy spółka sobie poradzi z obowiązkami informacyjnymi. Zyskując status spółki publicznej spółka wchodzi bowiem w reżim raportowania, którego wcześniej nie znała. Musi raportować co kwartał zgodnie z MSSF, musi mieć system raportowania informacji poufnych, a teraz jeszcze dochodzą obowiązki związane z raportowaniem ESG" - dodał.

Kwestia sukcesji jest jednym ze scenariuszy, które mogą leżeć u podstaw IPO, ale - jak wskazał Margol - dobrze, gdy spółki mają alternatywę.

"Przepisy o fundacjach rodzinnych trochę zdejmują swego rodzaju presję (IPO albo nic) z właścicieli firm. Wejście na giełdę nie jest jedynym sposobem pozyskania kapitału i nie jest też remedium na ewentualne wyzwania. Debiut giełdowy to zupełnie nowy rozdział, inna filozofia funkcjonowania, więc wejście na giełdę spółki, która nie ma do tego przekonania, prędzej czy później odbije się na jakości czy jej wycenie" - powiedział Margol.

"Dla funduszy taką alternatywą dla giełdy jest sprzedaż spółki inwestorowi strategicznemu, zwłaszcza, jeśli celem jest całkowite wyjście z inwestycji. Dla pozyskania kapitału alternatywą jest dług lub strategiczny inwestor finansowy. Wejście na giełdę traktowałbym bardziej w kategorii +lifestyle+ (rozumianego jako zmiana sposobu funkcjonowania a nie moda) niż tylko pozyskania kapitału" - dodał.

NA GPW BRAKUJE DEBIUTÓW SPÓŁEK ZAGRANICZNYCH

Partner PwC wskazał, że na warszawskiej giełdzie brakuje debiutów zagranicznych firm.

"To pochodna tego, że mało jest też emitentów krajowych. Dlaczego zagraniczne spółki miałyby się interesować polskim rynkiem, skoro nie ma wystarczającej masy emitentów krajowych" - powiedział doradca.

"W regionie Europy Środkowo-Wschodniej trzy najczęściej brane pod uwagę giełdy to nadal Warszawa, Euronext i Londyn, a dla spółki z regionu, która ma jakąkolwiek obecność biznesową w Polsce, Warszawa ciągle powinna być mocno rozważanym scenariuszem. Tutaj ma szansę na większą rozpoznawalność" - dodał.

Margol zauważył, że często podawanym argumentem w dyskusji o wyborze rynku notowań, jest niższa płynność na GPW niż na innych, większych rynkach.

"Średni poziom płynności na tych największych rynkach nie oznacza, że dotyczyć to będzie akcji każdej spółki, w szczególności mniej rozpoznawalnej. W rezultacie jest sporo przykładów spółek notowanych na zagranicznych giełdach, gdzie niewiele dzieje się w zakresie obrotów i płynności, zatem warszawski parkiet nie jest wcale gorszym rozwiązaniem. Baza inwestorów też jest w większości przypadków podobna albo wręcz ta sama" - powiedział.

UŁATWIENIA PRZY EMISJACH AKCJI SPÓŁEK NOTOWANYCH

Partner w PwC Polska zauważył, że rynek kapitałowy to nie tylko nowe oferty, ale to też możliwość emisji akcji dla dotychczasowych emitentów, którzy mogą pozyskiwać kapitał jako spółki już notowane.

"Takich emisji było w tym roku co najmniej kilkanaście, nie licząc mniejszych podwyższeń kapitału np. w ramach programów motywacyjnych. To pokazuje, że w miarę szybko, bez szeroko zakrojonej akcji i bez dużych kosztów, można pozyskiwać kapitał" - powiedział.

4 grudnia w życie weszła nowa unijna regulacja, tzw. Listing Act. Wprowadza ona sporo ułatwień dla spółek, m.in. ograniczenia co do zawartości prospektu, a przy przygotowaniu dokumentów prospektowych spółki będą wykorzystywać swoje raporty okresowe.

"Jedną z bardziej znaczących zmian jest taka, że co do zasady, poza pewnymi limitami kwotowymi, spółki, które są notowane ponad półtora roku na giełdzie, będą mogły w zasadzie pozyskiwać kapitał bez prospektu, teoretycznie nawet z dnia na dzień. Zwiększenie wartości kapitału do 30 proc. będzie można przeprowadzać na bazie 11-stronicowego dokumentu, którego nie musi nawet zatwierdzać KNF. To znacznie ograniczy koszty emisji" - powiedział Bartosz Margol.

"Spółka czasami ma potrzebę pozyskania kapitału w wysokości kilkadziesiąt milionów złotych. Dzisiaj to spore przedsięwzięcie, wymagające przygotowania i zatwierdzenia prospektu, zgromadzenia inwestorów itd. Teraz taką emisję będzie można zrobić szybciej, zwłaszcza że oferty tej wielkości (rzędu kilkudziesięciu mln zł) można spokojnie plasować bazując tylko na krajowym popycie. Myślę, że w przyszłym roku pojawi się na rynku trochę takich szybkich, skutecznych emisji akcji na rynku wtórnym, co może być też pozytywnym sygnałem i inspiracją dla potencjalnych nowych emitentów" - dodał.

Ponadto nieco obniżone będą wymogi dotyczące zarządzania informacją poufną, co powinno wpłynąć pozytywnie na poziom kosztów ponoszonych przez emitentów.

"Jednocześnie jednak po debiucie giełdowym w najbliższym czasie dochodzi cała gama obowiązków raportowania niefinansowego ESG. To prawdopodobnie największa zmiana dla spółek giełdowych od czasu wdrożenia w Polsce MSSF w 2005 roku, biorąc pod uwagę zakres obowiązków i koszty. Był czas, żeby się do tego trochę dostosować, przygotować, ale myślę, że spółki potraktują pierwszy rok nowego raportowania trochę jako czas przecierania szlaków i najlepsze praktyki będą się kształtowały latami" - ocenił partner w PwC Polska.

Anna Pełka

(PAP Biznes)

pel/ pr/

udostępnij: