Rozwinięcie teorii Dowa - trzy fazy bessy
William Peter Hamilton w swojej książce z 1922 roku "The Stock Market Barometer", rozwijającej
teorię Dowa przedstawił trzy fazy, które charakteryzują każdą bessę. W poniższym artykule przyjrzę się dokładnie temu zagadnieniu ilustrując wszystkie fazy na przykładach bessy internetowej po 2000 roku.
Hamilton podobnie jak Dow uważał, że rynek jest silniejszy od wszelkiego rodzaju spekulantów. Tak jak pisałem w artykule „Efektywność rynku”, nikt nie jest w stanie nim manipulować. Dlatego naturalną rzeczą jest fakt występowania długich ruchów bessy, których fundamentem jest sytuacja gospodarcza. Więcej na ten temat możesz przeczytać w artykule pt. „Giełda jako barometr gospodarki”.
Autor "The Stock Market Barometer" w bardzo sprytny sposób zauważył 3 fazy giełdowe charakteryzujące każde spowolnienie gospodarcze. Musisz pamiętać, że zachowanie indeksów giełdowych jest wynikiem sytuacji w gospodarce i samych spółkach dlatego właśnie w potencjalnym pogorszeniu wyników spółek giełdowych należy upatrywać przyczyn spadku kursów.
Hamilton w sposób psychologiczny opisał zachowanie inwestorów w poszczególnych fazach bessy. Stwierdził, że spadek popytu na akcje powoduje pogorszenie się sytuacji gospodarczej. Przyjrzyjmy się teraz jakie fazy bessy zdefiniował Hamilton.
Pierwsza faza bessy - "Dystrybucja"
Podobnie jak akumulacja jest początkiem hossy tak samo dystrybucja jest zapowiedzią zbliżającej się bessy. Najwięksi i najbardziej doświadczeni inwestorzy powoli orientują się, że gospodarka osiągnęła już szczyt swojego rozwoju i w związku z tym rozpoczynają sprzedaż akcji, które posiadają. Sprytni inwestorzy po prostu zaczynają się orientować, że nadzieja na rozwój firm w oparciu, o którą były kupowane ich akcje po bardzo wysokich cenach w trzeciej fazie hossy, jest nie do zrealizowania. W czasie gdy ceny akcji na giełdzie zaczynają spadać analitycy wszem i wobec oświadczają, że gospodarka jest w świetnej kondycji i nie ma powodów do sprzedaży akcji.
Wśród opinii społecznej panuje pogląd, że giełda będzie dalej rosła ponieważ prognozy są rewelacyjne. Zwykli ludzie wciąż wykazują duże zainteresowanie akcjami. Po pierwszym mocnym spadku cen następuje ruch wtórny, który większość uważa za powrót do trendu rosnącego. Niestety rynek nie wykonuje nowego szczytu i zmiana sytuacji giełdowej na bessę powoli zaczyna docierać do coraz większej liczby inwestorów.
Prześledźmy teraz ten moment na przykładzie pęknięcia bańki internetowe w roku 2000.
Wykres tygodniowy WIG20, lata 2000-2003.
Jak widać pierwszy etap przeceny w wypadku pęknięcia bańki internetowej był bardzo dynamiczny. Osoby, które inwestowały w tamtym okresie na pewno pamiętają, że w momencie oznaczonym jako ruch wtórny wielu analityków zapowiadało dynamiczne odrobienie strat. W gazetach ukazywały się nagłówki w stylu „Gospodarka jest w świetnym stanie, więc nie ma powodów do obaw”. Bardzo szybko jednak się okazało, że PKB zaczynał zwalniać i już w 2001 roku wynosił jedynie 1%. Jak się potem okazało giełda we wręcz książkowy sposób wyprzedziła to, co miało w najbliższym czasie wydarzyć się w gospodarce.
Druga faza bessy - "Duży ruch"
Podobnie jak w drugim etapie hossy tak i w drugim etapie bessy dochodzi do mocnej przeceny akcji. Szybko okazuje się, że inwestorzy sprzedający w pierwszej części bessy mieli rację, a wyniki finansowe spółek oraz poszczególnych branż rozczarowują. Kursy akcji dynamicznie spadają, ponieważ inwestorzy sprzedają akcje w odpowiedzi na pogarszającą się koniunkturę w gospodarce. Wszyscy już są pogodzeni z tym, że się mylili i sytuacja jest zła. Analitycy drastycznie obniżają wyceny spółek. Firmy wręcz hurtowo zaczynają obniżać wcześniejsze prognozy zysków.
Prześledźmy teraz ten moment na przykładzie pęknięcia bańki internetowe w roku 2000.
Wykres tygodniowy WIG20, lata 2000-2003.
Po pęknięciu bańki internetowej, w tej fazie bessy firmy zaczęły nagle obniżać swoje prognozy zysków. Inwestorzy już wiedzieli, że perspektywa miliardowych zysków z działalności w internecie była nieco na wyrost. Niektóre ze spółek zaczęły nawet zapowiadać problemy finansowe i możliwość bankructwa. Ceny akcji kontynuowały spadek, a inwestorzy masowo pozbywali się akcji.
Trzecia faza bessy - "Rozpacz"
Podczas szczytu hossy na rynku panuje optymizm. Całkowicie na odwrót jest w trzeciej fazie bessy kiedy to inwestorzy są skrajnie pesymistyczni. Wszystkie nadzieje na wzrosty całkowicie prysły, a ceny akcji staczają się na coraz niższe poziomy. Prognozy gospodarcze oraz informacje ze spółek są fatalne. Inwestorzy sprzedają wszystkie akcje jakie mają w portfelu. Obroty na giełdzie maleją w wyniku coraz mniejszego zainteresowania akcjami przez opinię publiczna. Rynek spada do momentu aż wszystkie złe informacje zostaną zdyskontowane w cenach akcji.
Prześledźmy teraz ten moment na przykładzie pęknięcia bańki internetowej w roku 2000.
Wykres tygodniowy WIG20, lata 2000-2003.
Trzecia faza bessy po pęknięciu banki internetowej w modelowy sposób przypominała to jak ten etap charakteryzował Hamilton. Wieści z gospodarki były złe. 2001 rok przyniósł 1% wzrost gospodarczy, a prognozy analityków na 2002 były podobne. Spółki giełdowe prześcigały się w zaniżaniu prognoz swoich wyników. Opinia publiczna wykazywała całkowity brak zainteresowania giełdą, a obroty na sesjach kształtowały się na bardzo niskich poziomach. Wszyscy inwestorzy myśleli tylko o sprzedaży akcji.
Podsumowanie
Hamilton podobnie jak Dow uważał, że rynki finansowe przebywają przez cały czas w trendach. Po cyklu dwóch artykułów na temat faz hossy i bessy można dojść do bardzo prostej konkluzji. Powodem wystąpienia bessy na rynku jest poprzedzająca ją hossa i nadmierny optymizm inwestorów z nią związany. Uczestnicy rynku zbyt emocjonalnie podchodzą do polepszającej się koniunktury w gospodarce, jak również rosnących zysków firm. Przeceniają perspektywy wzrostu i płacą zbyt wygórowaną cenę za akcje. Powoduje to w przyszłości rozczarowanie i spadek cen na przewartościowanej giełdzie. Gospodarka zaczyna zwalniać i w wyniku tego inwestorzy dynamicznie sprzedają akcje. Niestety po jakimś czasie popadają w zbyt głęboki pesymizm i ceny akcji zaczynają być niedoszacowane. Daje to ponowne perspektywy wzrostu na giełdzie.
Ten schemat powtarza się w mniejszym lub większym stopniu bez przerwy. W USA już od ponad 100 lat. Oczywiście poszczególne hossy i bessy różnią się od siebie dynamiką i długością. Jedno się jednak nie zmienia, cały czas można bezbłędnie wyznaczyć trzy fazy rynku byka i niedźwiedzia.
Pozdrawiam i życzę dużych zysków,
Paweł Biedrzycki