Przejdź do treści

udostępnij:

Trzy fazy hossy według Hamiltona

Udostępnij

Rozwinięcie teorii Dowa - trzy fazy hossy

William Peter Hamilton w swojej książce z 1922 roku "The Stock Market Barometer" rozwijającej teorię Dowa zaprezentował trzy fazy, które charakteryzują każdą hossę. W poniższym artykule przyjrzę się dokładnie temu zagadnieniu, ilustrując wszystkie fazy na przykładach hossy internetowej przed 2000 rokiem. Dodatkowo postaram się również wyznaczyć fazy w hossie między 2001, a 2007 rokiem. Hamilton podobnie jak Dow uważał, że rynek jest silniejszy od wszelkiego rodzaju spekulantów. Tak jak pisałem w artykule "Efektywność rynku", nikt nie jest w stanie nim manipulować. Dlatego naturalną rzeczą jest fakt występowania długich ruchów hossy, których fundamentem jest sytuacja gospodarcza. Więcej na ten temat możesz przeczytać w artykule pt. „Giełda jako barometr gospodarki”. Autor „The Stock Market Barometer” w bardzo sprytny sposób zauważył 3 fazy giełdowe, charakteryzujące każde ożywienie gospodarcze. Musisz pamiętać, że zachowanie indeksów giełdowych jest wynikiem sytuacji w gospodarce i samych spółkach dlatego właśnie w potencjalnym polepszaniu wyników spółek giełdowych należy upatrywać przyczyn wzrostu kursów akcji. Hamilton w sposób psychologiczny opisał zachowanie inwestorów w poszczególnych fazach hossy. Stwierdził, że wzrost popytu na akcje powoduje ocieplenie się sytuacji gospodarczej. Przyjrzyjmy się teraz jakie fazy hossy zdefiniował Hamilton:

Faza pierwsza hossy „Akumulacja”

Hamilton zauważył, że zlokalizowanie tej fazy ruchu po długotrwałej bessie jest najtrudniejszą częścią w zastosowaniu tej teorii do inwestowania. Wielu inwestorów błędnie interpretuje ten początkowy wzrost jako ruch wtórny trendu spadkowego. Wśród inwestorów giełdowych po długotrwałych spadkach panuje skrajny pesymizm. Analitycy prześcigają się w coraz niższych wycenach spółek, a same firmy nie wysyłają na rynek żadnych pozytywnych informacji. Wśród społeczeństwa panuje całkowity brak zainteresowania giełdą, a każde wzrosty uznawane są jedynie jako ruch wtórny w trendzie spadkowym. Tylko niektórzy inwestorzy zaczynają kupować akcje w nadziei na ożywienie gospodarcze i wierzą w polepszenie się sytuacji. W początkowej fazie hossy ceny akcji kształtują dno i zaczynają wzrastać. Większość inwestorów jest sceptycznie nastawiona do wzrostów i podczas ponownych spadków wieści kontynuację bessy. Tym razem jednak spadki zatrzymują się powyżej wcześniej uformowanego dna, co jest sygnałem korekty wtórnej w trendzie spadkowym. Prześledźmy teraz ten moment na przykładzie początków hossy IT i następnie roku 2001. Wykres tygodniowy Wig20 lata 1998-2000 Jak widać na wykresie zaznaczyłem czerwoną strzałką pierwszą fazę hossy według Hamiltona. Po około 50% spadku indeksu WIG20 w niespełna rok w tamtym momencie mało kto się spodziewał wzrostów. Wszyscy inwestorzy bardzo sceptycznie podchodzili do wzrostów i uznawali je jako ruch wtórny w trendzie spadkowym. Kolejną czerwoną strzałką oznaczyłem moment, w którym z dużym prawdopodobieństwem można było już stwierdzić, że mamy do czynienia z pierwszą fazą hossy według Hamiltona. Rzut oka na wzrost gospodarczy w pewnym stopniu tłumaczy mocną przecenę w roku 1998. Gospodarka zwolniła z prawie 7% wzrostu do około 4,5% aby następnie przyśpieszyć. Sprawdźmy teraz czy podobne sygnały wysyłał rynek po pęknięciu bańki internetowej z 2000 roku. Wykres tygodniowy WIG20, lata 2000-2005 Jak widać właściwie analogiczna sytuacja do początków hossy milenijnej. WIG20 podobnie jak wtedy wykonał ruch wzrostowy, do którego większość inwestorów po dotkliwych spadkach podchodziła bardzo sceptycznie. Ponowne spadki były traktowane jako kontynuacja bessy. Jak widać jednak nie doszło do pokonania ostatniego dna. Jako ciekawostkę podam fakt, że właśnie w 2001 roku zanotowane historyczne minimum w prędkości wzrostu gospodarczego od 1992 roku, które wyniosło 1%. Nie może więc nikogo dziwić, że w tak słabej sytuacji gospodarczej mało kto wierzył we wzrosty na giełdzie. Inwestorzy byli niezwykle sceptyczni i tylko nieliczni z nich (tylko najwięksi) widzieli potencjał na polepszenie koniunktury.

Faza Druga hossy „Mocny ruch”

Hamilton zauważył, że po pierwszej fazie hossy, w którą nikt nie wierzy nadchodzi druga w czasie, której indeksy giełdowe zaliczają największy ruch wzrostowy. W gospodarce zaczyna być zauważalne ożywienie, a spółki giełdowe zaczynają publikować coraz lepsze wyniki kwartalne. Inwestorzy zaczynają kupować akcje ze względu na polepszające się wyniki. Firmy zaczynają się rozwijać, a większość osób uważa, że najgorszy moment w gospodarce jest juz za nimi. Jest to najprostszy etap w zarabianiu pieniędzy na giełdzie. Gospodarka się rozwija, a ze spółek płyną coraz lepsze informacje. Zobaczmy teraz jak wyglądał drugi etap hossy w wypadku hossy IT: Wykres tygodniowy WIG20, lata 1998-2000 Jak widać całą 2 fazę hossy IT oznaczyłem czerwona strzałką. Widać, że w tym przypadku nie był to najsilniejszy ruch aczkolwiek w niecały rok indeks podwyższył wartość o ponad 50%. Warto tutaj zwrócić uwagę, że rok 1999 i 2000 nie przyniósł przyśpieszenia wzrostu PKB ponieważ gospodarka odpowiednio urosła o 4,1 oraz 4%. Mimo to wpłynęło to pozytywnie na giełdę, ponieważ analitycy w tym czasie raczej oczekiwali. Sprawdźmy teraz jak ten okres wyglądał w wypadku ostatniej hossy. Wykres tygodniowy WIG20, lata 2000-2006 W tym wypadku hossy, z którą mamy do czynienia sytuacja wygląda wręcz analogicznie do tego co głosił Hamilton. Po początkowej fazie doszło do drugiego bardzo mocnego ruchu który przyniósł prawie 200% wzrost indeksu w 3 lata. W trakcie całego tego wzrostu z gospodarki jak również spółek płynęły coraz lepsze informacje. Wzrost gospodarczy w latach 2002 do 2006 cały czas rósł z nieco ponad 1% aż do ponad 6%. W tym okresie wszyscy zgodnie mówili, że gospodarka się rozwija, a akcje są bardzo dobrym instrumentem do inwestowania. Koniunkturze na giełdzie sprzyjały spadające stopy procentowe. Dopiero w maju 2006 roku doszło do ruchy wtórnego w dół i rynek był gotowy do 3 fazy hossy.

Faza trzecia hossy „Euforia”

Jest to faza, w której inwestorzy zostali porwani zbyt wielkim optymizmem. W tym momencie uczestnicy rynku nie patrzą na realność wycen spółek tylko kierowani chciwością kupują akcje bez opamiętania, licząc na to, że za jakiś czas (im krótszy tym lepiej) znajdą się kolejni, którzy odkupią od nich papiery po wyższej cenie. Spółki są wyceniane na bardzo wysokich poziomach, a inwestorzy nie widzą juz niczego poza wzrostami. Gospodarka rozwija się bardzo szybko. Jedynym mankamentem jest pojawiająca się inflacja. Spekulacja króluje na rynku i nikt nie przejmuje się wartością firm. Analitycy przesadzają z wycenami spółek, a opinia publiczna żyje giełdą. Jak przyjęło się potocznie mówić: "O giełdzie rozmawiają nawet taksówkarze." Ten moment jest całkowitym przeciwieństwem pierwszej fazy hossy. Przyjrzyjmy się jak trzecia faza wyglądała w wypadku hossy IT. Wykres tygodniowy WIG20, lata 1998-2000 Trzecią fazą hossy IT był oznaczony czerwona strzałką dynamiczny wzrost na przełomie 1999-2000 roku. Indeks w niecałe 4 miesiące urósł około 70%. Jeżeli inwestowałeś w tamtym okresie to na pewno pamiętasz jakie wydarzenia miały wtedy miejsce. Wystarczyło, że spółka podała komunikat, że jest zainteresowana działalnością w internecie, aby jej kurs szybował w górę o kilkadziesiąt procent w ciągu sesji. Spółki były notowane w całkowitym oderwaniu od fundamentów, z trzy cyfrowymi wskaźnikami cena do zysku (C/Z). W roku 2000 w Stanach Zjednoczonych, aby wprowadzić spółkę na giełdę po strasznie wysokiej cenie wystarczyło dodać do nazwy końcówkę .com. To była era „dotcomów”. Inwestorzy wariowali na widok spółek z takimi końcówkami nazw. To była gwarancja szybkich wzrostów na giełdzie niezależnie czy działalność spółki rzeczywiście była związana z internetem. Przyjrzyjmy się teraz obecnej fazie hossy z jaką mamy do czynienia. Ponieważ obecny moment, w którym znajduje się rynek jest wręcz analogiczny z tym, co Hamilton nazywał trzecią faza hossy. Wykres tygodniowy WIG20, lata 2003-2007 Jak widać hipotetyczną trzecią fazę hossy, z którą mamy obecnie do czynienia zaznaczyłem również czerwona strzałką. Jak widać nie jest to już faza największego wzrostu aczkolwiek trudno określić jak długo potrwa. Zwróćmy jednak uwagę na analogię obecnej sytuacji rynkowej do tego co Hamilton nazywał 3 fazą hossy:
  1. Gospodarka świetnie się rozwija i wysyła same pozytywne sygnały.
  2. Pojawia się presja inflacyjna.
  3. Inwestorzy na giełdzie spekulują, a nie inwestują. (Średni wskaźnik ceny do zysku obecnie na całym rynku wynosi 21. Występują natomiast sektory, w których jest dużo wyższy jak przemysł lekki, gdzie jego wartość wynosi 58 czy też budownictwo - 57,9)
  4. Giełda bije rekordy popularności w mediach. W towarzystwie można usłyszeć historie jak łatwo zarabia się pieniądze na giełdzie.
Wszystko wskazuje na to, że obecnie mamy do czynienia z 3 fazą hossy. Trudno jednak powiedzieć czy jest tak rzeczywiście i jak długo te wzrosty jeszcze potrwają. Pewną rzeczą jest jedynie to, że w obecnej sytuacji rynkowej należy być bardzo ostrożnym w inwestowaniu. Zarówno zachowanie inwestorów jak również sytuacja gospodarcza wysyła sygnały ostrzegawcze, których nie należy bagatelizować. Na zakończenie zachęcam do przeczytania artykułu „Trzy fazy bessy według Hamiltona”. Pozdrawiam i życzę dużych zysków, Paweł Biedrzycki

Udostępnij