Kiedy rozpoczęła się prawdziwa bessa, index WIG – obrazujący najszerszy obraz warszawskiego parkietu i skupiający najwięcej akcji notowanych na rynku podstawowym - najwyższą wartość 67772.9 punktów osiągnął w dniu 9 lipca 2007r. Od tego czasu spadał w zastraszająco szybkim tempie. Cały rok 2008 to niemal same spadki wszystkich światowych indexów.
![Statystyczne podsumowanie kwartału na rynkach zagranicznych Statystyczne podsumowanie kwartału na rynkach zagranicznych](//strefainwestorow.pl/files/images/statystyczne_podsumowanie_miesiaca_s.png)
Niemal wszyscy odwrócili się od inwestowania. Chcąc ratować swoje oszczędności, wypłacaliśmy lawinowo alokowane kiedyś w funduszach inwestycyjnych pieniądze, co jeszcze bardziej było dolewaniem oliwy do ognia. Codziennie najbardziej popularnym słowem było słowo "kryzys" i wszystkie jego możliwe odmiany. W takim oto kontekście weszliśmy w rok 2009 z nadzieją, że chyba najgorsze mamy za sobą. A tu dopiero niektórzy zaczęli – jak na złość -
zamieniać słowo "kryzys" na słowo "recesja".
Na pierwszej sesji roku 2009, 5 stycznia, rynek mierzony indeksem WIG zamknął się na poziomie
28331.9 punktów, co od szczytu daje nam spadek o
58,2%. Nikt z nas nie wiedział co będzie dalej. Wielu analityków przepowiadało dalsze spadki...
W takim oto nastroju weszliśmy w rok 2009, z wielką niewiadomą, ze strachem, że będzie jeszcze gorzej mając na uwadze nadchodzące hiobowe wieści na temat stanu światowej gospodarki. Z jednej strony głęboka faza półtorarocznej bessy była już na nami, z drugiej strony przyszłość – w kontekście narastającego globalnego kryzysu gospodarczego – jawiła się przed nami jako pewna niewiadoma.
"Hossa przyjdzie jak złodziej w nocy! Nie znamy dnia ani godziny... Dlatego bądźmy czujni!" - tak pisałem w raporcie po pierwszym kwartale 2009r. I przyszła! Chyba nikt z nas nie ma co do tego wątpliwości. To był naprawdę dobry rok dla wszystkich posiadaczy akcji.