Przejdź do treści

udostępnij:

Teoretyczne kontra praktyczne umiejscawianie zleceń obronnych (SL)

Udostępnij

Zezłoszczony kolejnym wybiciem Stop Lossa i późniejszym ruchem, zgodnie z kierunkiem, mojej dopiero co wybitej pozycji, postanowiłem uważniej przyjrzeć się problemowi stawiania zleceń obronnych Stop Loss. Zapoznawszy się z literaturą stwierdziłem, że... nie popełniłem błędu. Zlecenia były umieszczone punkt nad/pod formacją, jak jest to opisane w książkach, uczone na szkoleniach i propagowane na forach internetowych. Więc może po prostu tak miało być? Skoro formacja została zanegowana, to i SL słusznie zadbał o mój kapitał, nie doprowadzając do zbyt gwałtownego jego ubytku? Spójrzmy na przykładową sytuację:

Rysunek 1: Sytuacja #1 (początek)
Rysunek 1: Sytuacja #1 (początek)

Wyjaśnienie:

  • na lokalnym szczycie wystąpiła formacja typu "spadająca gwiazda", sugerująca dalsze spadki
  • została nabyta pozycja krótka (S, na spadki)
  • zlecenie obronne Stop Loss ustawione zostało 1 punkt powyżej formacji (SL)
  • następnie kurs wzrósł powyżej granej formacji o 5 punktów
  • zlecenie SL zostało aktywowane, przynosząc stratę
  • kurs ponownie spadł w rejon poprzednich dołków, po czym ponownie zaczął rosnąć

Skoro kurs niejako konsoliduje się, to nie wiadomo gdzie dalej podąży i może wybite SL uratowało nas przed większą stratą? Spójrzmy co dalej się stało:

Rysunek 2: Sytuacja #1 (koniec)
Rysunek 2: Sytuacja #1 (koniec)

I jak tu nie być wkurzonym? Brnąc dalej poznałem teorię, że liczy się cena zamknięcia i dopiero ona neguje formację. Czyli w powyższym przykładzie powinienem teoretycznie poczekać na zakończenie kolejnego okresu, by przekonać się gdzie nastąpi zamknięcie kolejnego okresu. Tylko skąd zawczasu poznać cenę zamknięcia? No właśnie, przecież stawiając zlecenie nie wiemy jaka będzie cena zamknięcia. Po prostu musimy zaryzykować i ustawić SL zgodnie z przyjętą metodologią (np. książkowo punkt nad/pod formacją) lub w znacznie większej odległości (np. powyżej/poniżej wysokości formacji). W ten sposób albo tniemy straty maksymalnie szybko, albo pozwalamy sobie na potencjalnie wyższą stratę, ale z szansą załapania się na większy zakres ruchu. Zwiększanie stopa ma jednak wadę, jaką jest marginalizowanie istoty tego zlecenia. Stop Loss powinien być możliwie jak najmniejszy i bez sensu jest stawianie go w znacznych odległościach. Równie dobrze można odnowić pozycję i często nawet sumarycznie kilka małych SL ma niższą wartość niż jeden olbrzymi. Skoro książkowe ustawianie zleceń obronnych jest nieefektywne, a zbyt odległe nieopłacalne, to jak znaleźć pośrednią wartość? Z moich obserwacji wynika, że bardzo często wystarczy po prostu cofnąć się w niedaleką przeszłość w poszukiwaniu wcześniejszych ważnych wsparć/oporów w rejonie naszego potencjalnego SL i ustawienie zlecenia pod tymi wsparciami lub nad oporami. Proste i skuteczne. Czyż nie o to chodzi?

Rysunek 3: Porównanie umiejscowienia stopa teoretycznego i praktycznego
Rysunek 3: Porównanie umiejscowienia stopa teoretycznego i praktycznego

Jako rejony wsparć/oporów mogą być wykorzystywane dowolne metody pozwalające na identyfikację ważnych obszarów (np. linie trendu, poprzednie szczyty i dołki, zniesienia Fibonacciego, połowy dużych świec, kolejne fale Elliotta, itp.). Przykład z wykorzystaniem ważniejszych poziomów Fibonacciego do wyznaczania stopów:

Rysunek 4: Sytuacja #2 (stan początkowy)
Rysunek 4: Sytuacja #2 (stan początkowy)

W krótkiej konsolidacji (naciągana formacja typu "Inside Bar") czekamy na wybicie z niej. Wybicie następuje dołem, zatem książkowo ustawiamy SL punkt nad formacją. Kurs niestety zawraca i wybija nam stopa, po czym dalej nurkuje. Przy kolejnej takiej sytuacji zwiększany SL, wyznaczając jego poziom na podstawie najważniejszych zniesień Fibonacciego (np. przyjmujemy, że mała korekta to tylko rejon zniesienia 38,2% a maksymalny zasięg korekty może wynieść co najwyżej 61,8%). Cofamy się do poprzedniego swingu i wyznaczamy poziomy pomiędzy jego najwyższym i najniższym poziomem.

Rysunek 5: Sytuacja #2 (początek)
Rysunek 5: Sytuacja #2 (początek)

Wychodzi, że formacja jest w rejonie 38,2% czyli nie bierzemy tej wartości pod uwagę, więc SL ustawiamy ponad zniesieniem 61,8%. Cóż to dało? Zwiększyliśmy poziom potencjalnej straty jednak uratowaliśmy naszą pozycję przed przedwczesnym wybiciem. Czy było warto? Popatrzmy na dalsze zachowanie kursu:

Rysunek 6: Sytuacja #2 (koniec)
Rysunek 6: Sytuacja #2 (koniec)

Uśmiech sam powinien się pojawić na ustach. Oczywiście tego typu pomoc z przeszłości nie musi zawsze występować. Możemy wówczas wrócić do stosowania stopów książkowych i pogodzić się z ich niedoskonałościami lub spróbować oszacować "bezpieczną" wartość, chociażby na podstawie średniego zasięgu zmiany ceny w kilku poprzednich okresach (np. ATR[7]*1,5). Zwiększanie zasięgu zleceń obronnych zmniejsza co prawda stosunek zysku do straty, ale jeśli w ten sposób zwiększa się skuteczność stosowanej metodologii, to może warto wykorzystać taką zmianę? Polecam testy na swoich zagraniach historycznych i analizę czy wykorzystanie wcześniejszych ważnych obszarów do ustawiania zleceń obronnych podnosi skuteczność, czy nie oraz czy wpływa bardziej na zyskowność zawieranych transakcji. Jak dotychczas, w moim przypadku, na pewno wzrosła skuteczność zagrań i mimo spadku stosunku zysk/ryzyko, wartość konta zaczęła wzrastać. Może i tak będzie w Twoim przypadku? Na koniec mała dygresja: wg moich obserwacji ruchy cen instrumentów płynnych na regulowanych rynkach (np. kontrakty ES czy 6E) działają bardziej precyzyjnie od instrumentów mniej płynnych i/lub nieregulowanych (np. forex czy CFD). Dlatego polecam stosowanie zwiększonych stopów szczególnie na tym drugim, niejako "oszukańczym", rynku. P.S. Rysunki świecowe w artykule przedstawiają rzeczywiste sytuacje rynkowe. Dla przejrzystości artykułu przyjąłem pewne ograniczenia: m. in. nie uwzględniam spreadu, dodatkowych opłat czy idealności formacji. Jako formacje należy rozumieć dowolny układ cenowy, pod który inwestujemy. Formacje świecowe wybrałem jako przykład, tylko ze względu na ich popularność.

Krzysztof "krs" Płonka

Inwestor indywidualny oraz redaktor bloga inwestomania.pl. Aktywny członek Strefy Inwestorów od połowy 2010 roku. W swoich analizach kieruje się przede wszystkim analizą techniczną, a zwłaszcza technikami Ichimoku, DiNapoliego oraz zniesieniami Fibonacciego.
 

Udostępnij