Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Moja opinia o seminarium Cryptomission, za którego organizacją stał DasCoin

Udostępnij

W sobotę 4 listopada wziąłem udział w promowanej szeroko w mediach konferencji Cryptomission. Organizatorzy opisywali to wydarzenie jako darmowe seminarium, poświęcone kryptowalutom i blockchainowi. Rzadko się zdarza, żeby tego rodzaju wydarzenia były reklamowane za pośrednictwem popularnych w mediach osób, jak Krzysztof Ibisz (prezenter), Grzegorz Hyży (wokalista), Karolina Szostak (dziennikarka) czy Rafał Maserak (tancerz).

Pomimo ostrzeżeń ze strony Tomka Jaroszka, że za organizacją całego wydarzenia może stać budząca wiele wątpliwości organizacja DasCoin, postanowiłem się przekonać na własnej skórze, o co w tym wszystkim chodzi.

Dlaczego wybrałem się na seminarium Cryptomission?

Lata na giełdzie nauczyły mnie, żeby do wszystkiego podchodzić z chłodną głową. Niczym się za bardzo nie ekscytować, ale też z góry nie przekreślać. Takie samo podejście mam w stosunku do kryptowalut i Bitcoina. Daleki jestem od osądów, że to jest największa rewolucja w historii i że Bitcoin wyprze złoto i dolara. Z drugiej strony nie uważam też, że to pusty balon i oszustwo. Myślę, że zwłaszcza technologia, dzięki której powstał Bitcoin, czyli blockchain będzie miała szerokie zastosowanie i zrobi wiele dobrego na świecie.

W skrócie na cryptomission postanowiłem się wybrać z pięciu powodów:

  • Organizatorzy reklamowali Cryptomission jako seminarium na temat kryptowalut i blockchain, więc liczyłem, że dowiem się nieco więcej o tym rynku i technologii.
  • Seminarium było za darmo, w cenie ciepłe posiłki, występy artystów i udział znanych osób. Wiedząc, że nic na tym świecie nie jest za darmo chciałem się przekonać, w jaki sposób organizacja wydarzenia jest finansowana.
  • Spodziewałem się, że na seminarium będzie coś sprzedawane. Przypuszczałem, że mogą to być płatne szkolenia, same waluty, sprzęt do kopania lub coś czego jeszcze nie znam. Z czystej ciekawości chciałem się przekonać, ile to będzie kosztować i w jaki sposób będzie oferowane.
  • Przed konferencją w sieci krążyło sporo informacji o tym, że za organizacją wydarzenia może stać DasCoin. Kontrowersyjna spółka, która działa już w wielu krajach i buduje swoją walutę za pomocą systemu MLM. Tomek Jaroszek, z blogu doradca.tv dobrze udokumentował to w swoim artykule. Chciałem jednak na własne oczy przekonać się, czy to rzeczywiście oni i zobaczyć w jaki sposób działają.
  • Ostatni powód był prozaiczny. Chciałem zobaczyć, jak duże grono uczestników uda się organizatorom zgromadzić na seminarium oraz jakich ludzi przyciągnąć.

Seminarium Cryptomission ostatecznie bez znanych nazwisk

Na seminarium zameldowałem się punktualnie o 12-tej. I tu pierwsze zaskoczenie „dzikich tłumów nie było”. Myślałem, że szeroko reklamowana, nawet w radiu, za pomocą znanych nazwisk darmowa konferencja przyciągnie szerokie grono uczestników. Tymczasem bez żadnego problemu szybko się zarejestrowałem i wszedłem na konferencję. Zaskoczyło mnie też to, że w trakcie rejestracji nikt nie żądał ode mnie numeru telefonu – tylko imię i nazwisko oraz adres e-mail. Jak oni mi coś sprzedadzą pomyślałem?

Opaska na rękę, przejście przez bramki i jestem w części cateringowej konferencji. Tutaj pierwszy duży plus. Całe wydarzenie było zorganizowane perfekcyjnie. Bez żadnych zgrzytów i problemów. Widać, że ktoś wydał dużo pieniędzy. Nawet bardzo dużo, profesjonalne nagłośnienie i tłumaczenie symultaniczne, wielka ściana multimedialna, artyści, szeroka kampania reklamowa. Lekką ręką w wydarzenie zainwestowano 1 mln zł. Na zaproszeniu organizatorzy podkreślali, że w programie zapewniają rozrywkę i ciepłe posiłki i tak rzeczywiście było. Kawa, herbata, owoce, ciasta, ciepłe i zimne posiłki pod dostatkiem. Ale zaraz zaraz, gdzie jest program? Tutaj pojawiło się pierwsze zaskoczenie, które wzmogło moją czujność. Nigdzie nie było programu. Możemy się tylko domyślić, że celem było to, żeby ludzie nie wybierali sobie prezentacji. Klasyczne zagranie dla seminariów sprzedażowych.

Całe wydarzenie miało rozpocząć się o 12:30, ale ostatecznie na scenie coś się zaczęło dziać dopiero o 13.10. Tutaj kolejne zaskoczenie. Otrzymaliśmy informację, że Agnieszka Hyży odwołała swój udział w konferencji i nie będzie prowadzącą. Na swoim Facebooku swój udział w wydarzeniu zdementował też Krzysztof Ibisz.

W sumie z wymienionych na reklamie znanych osób nie widziałem nikogo. Zamiast Grzegorza Hyżego na końcu swój występ miała Cleo. W wyświetlonym filmie z ankietą uliczną na temat kryptowalut pojawił się zaś Maciej Dowbor – pewnie nie mógł się już z tego wycofać (EDIT 07.11.2017 Pan Maciej Dowbor zapowiedział kroki prawne przeciwko organizatorom Cryptomission za wykorzystanie jego wizerunku bez zgody).

Być może masowy pogrom znanych osób na seminarium to efekt działań rzecznika KNF Jacka Barszczewskiego, który dwa dni przed konferencją ewidentnie nawiązywał w swoim tweecie do zbliżającego się wydarzenia i przypominał o komunikacie KNF ostrzegającym przed kryptowalutami.

W sumie na sali naliczyłem około 1500 krzeseł i grubo ponad 1000 było zajętych. Nieźle, naprawdę nieźle, zwłaszcza jak na taką tematykę. Osobiście nie pamiętam tak dużej konferencji o charakterze inwestycyjnym. Tym bardziej, że na pierwszy rzut oka było widać, chociażby po samochodach na parkingu, że nie trafili tutaj przypadkowi ludzie. Byli inwestorzy giełdowi, FOREXOWcy i spore grono ludzi, którzy po prostu nie wiedzą, co zrobić ze swoimi pieniędzmi.

Warstwa merytoryczna seminarium Cryptomission

Pod względem merytorycznym pierwszą część konferencji oceniam, bez przekory, na cztery, cztery plus. Zwłaszcza w pierwszej części organizatorzy mnie całkowicie zaskoczyli. Spodziewałem się typowych prezentacji sprzedażowych już od samego początku, przemów motywacyjnych, tańców, śpiewów, połykania noży, błysków, ognia, wnoszenia rąk do góry i śpiewów „We are the champions” i 5 minutowych obniżek cen, a tutaj nic. Kompletne zaskoczenie! W pewnym momencie zacząłem się nawet niecierpliwić, kiedy wreszcie mnie poproszą, abym sięgnął po portfel. I dalej nic. Myślałem, że tą część wydarzenia rozjadę w swojej relacji, jak reprezentacja Polski rozjechała Armenię w ostatnim meczu eliminacyjnym do Mistrzostw Świata. Formalnie nikt nic nie sprzedawał, przynajmniej ja nie widziałem. W żadnym momencie nie usłyszałem, że mam coś kupić, albo coś konkretnego zrobić.

Konferencja cryptomission 2

Oczywiście, niektóre prezentacje miały swój ukryty cel i konkretne przesłanie, ale nic nie było w nich nachalnego i ordynarnego. Momentami pojawiały się ukryte techniki NLP, ale w dość nieporadny sposób stosowane. Prezentacje odbywały się po polsku i angielsku, a niektórzy prelegenci sprawiali wrażenie, że pierwszy raz przemawiają przed taką audiencją i momentami rzekłbym, że byli nieporadni. Dzięki temu wydawali się bardzo szczerzy. Trudno jest mi ocenić czy był to zabieg świadomy czy nie – stwierdzam jedynie fakt.

Pierwsza prezentacja została poprowadzona przez panią Jean Foo. Zaliczyłbym ją raczej do akademickich niż motywacyjnych. W 30 minut prowadząca przedstawiła historię systemów monetarnych, które wyewoluowały ze standardu złota do systemów zarządzanych przez rządy. Kolejna ewolucja odbywa się na naszych oczach i są nią właśnie kryptowaluty. Teraz nadchodzi era systemu monetarnego opartego o technologię. Ok, można się zgodzić albo nie, ale czegoś konkretnego się dowiedziałem – zero sprzedaży.

Drugą prezentację poprowadził typowy speaker. Rafał Ohme opowiadał o tym, jak działa nasz mózg. W skrócie nie lubi zmian, bo myślenie kosztuje go wiele energii. Zmiany tymczasem są dobre, bo napędzają świat i odmładzają. Wydaje mi się, że w całej prezentacji słowo kryptowaluty nie padło ani razu, ale można było się domyślić, że ma ona pobudzić w nas zainteresowanie tym tematem i zasugerować, że jesteśmy w przededniu zmiany, którą można wykorzystać. Oprócz promocji książki pana Rafała – zero sprzedaży.

Trzecia i czwarta prezentacja została poprowadzona przez Tomasza Sychowskiego, którego przedstawiono jako eksperta w zakresie kryptowalut. Od razu wyręczę was, że na temat pana Tomka niewiele w internecie znajdziecie. Prezentacja w stylu pomieszanie z poplątaniem. Momentami trochę merytoryki, czasem pokazywanie jak dużo można zarobić na kryptowalutach. Autor przekonywał, że wszyscy inwestują w kryptowaluty: Branson, Goldman Sachs, JP Morgan. Mówił o giełdach, startupach, o kopaniu kryptowalut i tak dalej i tak dalej. Podzielił się z nami też historią swojego kolegi, który zarobił na kryptowalutach 14 mln zł i teraz jest wolnym człowiekiem i inwestuje w startupy – o jasny gwint, BRAWO!

Jednak BITCOIN jest już ble. W pewnym momencie swojej drugiej prezentacji pan Sychowski zaczął prezentować argumenty, że Bitcoin nie jest już „fajny”. Ciekawe, tym bardziej, że organizatorzy mieli logo Bitcoina w swoich materiałach marketingowych. Padło kilka argumentów za tym rzekomo przemawiających. Pan Tomasz twierdził, że problemem jest koncentracja na rynku kopaczy, portfeli i to, że transakcje są wolno zatwierdzane. Na koniec padły stwierdzenia, że - tu cytat - „Bitcoin już nie ma decyzyjności. Teraz już chodzi jedynie o biznes, a nie o ideę jak kiedyś”. Na szczęście są inne kryptowaluty i tam należy szukać okazji stosując dywersyfikację. W ten sposób dobrnęliśmy do końca pierwszej części seminarium. Jeszcze tylko występ tancerzy z grupy Volt i czas na przerwę lunchową – widzimy się o 16:15.

A jednak za wszystkim stoi DasCoin

Do końca pierwszej części konferencji w żadnym momencie nie pojawiło się logo DasCoina. Nikt nie wspomniał o nim nawet słowem. Do tej pory byłem z konferencji zadowolony, nawet bardzo. Kotara opadła dopiero po przerwie lunchowej. Wszystko jednak cały czas odbywało się „na miękko”.

Po przerwie pierwszą prezentację poprowadził Daniel Dąbek, który przedstawiał siebie jako inżyniera. Opowiedział jak działa blockchain. Dla mnie to był ciekawy, techniczny wykład, przypominający o tym jak działa łańcuch bloków. W tym wykładzie po raz pierwszy padło też słowo DasCoin, jako przykład waluty, w której wykorzystywany jest łańcuch bloków.

Gwiazda seminarium - Michael Mathias o DasCoin

Przedostatni wykład poprowadził Michael Mathias, założyciel i twórca systemu DAS Digital Asset System. Tutaj już się zrobiło mocno sprzedażowo, aczkolwiek nikt nie poprosił o wyciągnięcie portfela. Michael stwierdził, że jego misją jest tworzenie lepszego sposobu na zachowanie i wymienianie wartości. Zaczął od wyjaśnienia nam dlaczego to robi – czego kompletnie nie zrozumiałem.

Konferencja cryptomission 3

W tym fragmencie pojawił się jednak Steve Jobs i Apple. Pojawiła się też książka Darona Acemoglu, którą swoją drogą bardzo polecam, „Dlaczego narody przegrywają”. Trzeba przyznać, że Mathias sprytnie podłączył się pod Acemoglu, który twierdzi, że społeczeństwa przestają się rozwijać, bo elity blokują ich rozwój. Tutaj możemy się tylko domyślać, że chodzi o to, że elity będą więc blokować też rozwój DasCoina.

Potem Mathias opisał pięć cech, które charakteryzują DasCoina. Pierwszą z nich jest to, że ta waluta jest autoryzowana. Wiadomo, kto jest stroną transakcji. Same transakcje w ramach sieci są transparentne. Sieć jest zbudowana na blockchainie. No i portfel jest zdecentralizowany.

To oznacza, że DasCoin nie jest dostępny dla każdego, jak wszystkie inne, „klasyczne” kryptowaluty. Aby go kupić, kopać czy nim handlować – trzeba mieć dostęp do systemu, czyli tak zwany validator. Jest nim pendrive, który podłącza się do komputera. Bez niego, nikt nie wie, co się dzieje w świecie DasCoina, ani nie może posiadać tej waluty.

No i piąta cecha, NAJWAŻNIEJSZA, w promowaniu swojej waluty stosują marketing wielopoziomowy, czyli w skrócie MLM. Michael oczywiście porównał się do Facebooka. Stwierdził, że to niesprawiedliwie, że na sieci Facebook korzysta jedyne Zuckerberg. Założyciel Facebooka powinien nagradzać członków swojej społeczności, a nie zgarniać wszystko dla siebie. I tu kolejny cytat, który sobie wynotowałem „Tworząc społeczność DasCoin, dostajesz tyle ile wniosłeś do społeczności”.

Krótko mówiąc, DasCoina nikt spoza społeczności nie widział, ale zobaczy 31 marca 2018, kiedy rzekomo ta waluta ma być dostępna na innych zewnętrznych giełdach kryptowalut. Na razie koncentrują się na budowie odpowiednio wielkiej społeczności. Już to kilka razy w swoim życiu słyszałem. W czasie wykładu nie pojawiło się jednak żadne wezwanie do zapisywania się, ani informacja o miejscu, gdzie możemy się dowiedzieć więcej.

Na koniec prezentację przeprowadziła Anna Hejka, która dołączyła do organizacji DAS na stanowisku dyrektora. Opowiedziała nam o swojej pracy na Wall Street i tym, że Michael Mathias jest jej zdaniem wizjonerem. Tutaj porównała Mathiasa do Michael Milkena twórcę rynku obligacji śmieciowych. Nie do końca rozumiem trafności tego porównania, bo ostatecznie Milken został skazany na 10 lat więzienia za oszustwa i wykorzystywanie informacji poufnych. Dziwne i chyba nie do końca przemyślane. W każdym razie wnioskiem z prezentacji było to, że rewolucja dzieje się na naszych oczach i jest możliwa dzięki nam. KONIEC.

DasCoin to MLM?

Wychodząc z konferencji, nie dostałem żadnego folderu, ulotki, monety - dosłownie niczego. Na koniec wysłuchałem jedynie krótkiego koncertu Cleo. Wszystko odbywało się na miękko i bez jawnego naganiania. Raczej delikatne sugestie, pokazywanie możliwości, zwracanie uwagi, że przed nami wielkie zmiany, z których możemy skorzystać. Myślę, że organizatorzy przestraszyli się KNF i tego, że jawne wzywanie do udziału w programie MLM DasCoin może zakończyć się szybkim wpisaniem firmy na listę ostrzeżeń. Zapewne w innych miejscach to odbywa się inaczej.

Skoro DasCoin to system MLM, w którym brać udział mogą jedynie jego uczestnicy, którzy kupują wirtualną walutę i są nagradzani za wprowadzanie nowych uczestników do systemu, to średnio rozgarniętej osobie powinno zapalić się czerwone światełko. Pieniądze nie biorą się przecież z powietrza – tylko z nowych uczestników.

Sporo na ten temat można poczytać jednak w sieci:

Rynek kryptowalut przed wielkim wyzwaniem

Ciekawe jest też to, że wśród prelegentów na cryptomission nie było nikogo szeroko rozpoznawalnego w polskim świecie kryptowalut. Obawiam się, że to nie jest jednak przypadek. Tego rodzaju sytuacje widziałem już wielokrotnie w przeszłości i obawiam się, że świat kryptowalut stanął przed wielkim wyzwaniem.

Ich rynkiem zainteresowali się ludzie, którzy dosłownie 1-2 lata temu zajmowali się sprzedażą usług typu FOREX. Wcześniej w latach 2010-2011 roku masowo oferowali polisolokaty. To ci, sami którzy w 2009 roku zajmowali się wprowadzaniem spółek na rynek New Connect. To są też ci ludzie, którzy w latach 2006 – 2007 masowo sprzedawali kredyty w CHF, którego kurs miał nigdy nie spadać.

Myślę, że pod sukces BitCoina będzie się chciało podłączyć wielu „fachowców” i sprzedawców marzeń. To raczej początek niż koniec wielkiej fali. Trzeba się mieć w związku z tym na baczności i zachować zdrowy rozsądek. Będą kolejne seminaria, webinary, konkursy, reklamy, a nawet telefony. Tyle razy to widzieliśmy i przeżywaliśmy – czy ktoś wątpi w to, że skończy się inaczej niż zwykle?

Udostępnij