Kupuj, gdy leje się krew – to znane powiedzonko giełdowe oznacza, że najlepsze okazje inwestycyjne pojawiają się w trakcie i po krachu. Podobnie jak w sklepie – najlepsze okazje cenowe trafiają się na wyprzedaży. Problem w tym, że najładniejsze ciuchy sprzedawane są po „normalnych” cenach i czasami nie opłaca się czekać na wyprzedaż. Podobnie jest na parkiecie.
Wielu inwestorów czeka na krach. „Gdy on nadejdzie, akcje zostaną przecenione. Wiadomo – powinno się kupować, gdy leje się krew. Po krachu będzie doskonała okazja do zakupów” – myślą sobie.
Na pierwszy rzut oka brzmi to sensownie, nieprawdaż?
Problem w tym, że – jak pokazuje historia – kupowanie akcji po krachu nie jest zbyt dobrą strategią. O wiele lepszą jest chociażby „kup i trzymaj” – wynika z analizy zamieszczonej niedawno na blogu SVRN Asset Management, firmy doradztwa inwestycyjnego prowadzonej przez Samuela Lee.
Siedzenie w gotówce to pozbawianie się szans inwestycyjnych
Samuel Lee przeanalizował okres na Wall Street od połowy 1926 roku do końca 2016 roku, używając do tego celu miesięcznych stóp zwrotu. Na tych danych zastosował dwie strategie: „kup i trzymaj” oraz „kupuj po krachu”. Ta druga polega na tym, że po osunięciu się indeksu o X proc. (od -10 proc. do -50 proc.), inwestor wchodzi na długi termin na rynek akcji (na 12, 36 lub 60 miesięcy). Stosowanie tej strategii powoduje, że inwestor pozostaje w gotówce przez 47 proc. czasu.
Poniższy wykres obrazuje skumulowane zyski jakie dała strategia “kup i trzymaj” oraz strategia “kupuj po krachu”. Ta pierwsza strategia przyniosła 6,3 proc. średniorocznego zysku, a ta druga tylko 2,2 proc. Pozostawanie przez długie okresy czasu w gotówce powoduje, że inwestor stosujący strategię „kupuj po krachu” nie bierze udziału w znacznych wzrostach wycen jakie mają miejsce przed kolejnym krachem.
Wykres 1. Skumulowana stopa zwrotu ze strategii „kup i trzymaj” oraz „kupuj po krachu”
Źródło: SVRN AM, opracowanie własne
Co ciekawe, strategia „kup i trzymaj” okazała się mniej ryzykowna. Wskaźnik Sharpe’a pozwalający ocenić wysokość premii uzyskiwanej z portfela w stosunku do poniesionego ryzyka dla „kup i trzymaj” wyniósł 0,34, a dla „kupuj po krachu” 0,14. Im wyższy wskaźnik, tym lepiej, bo tym korzystniejsze dla inwestora jest otwarcie pozycji.
Strategia „kup i trzymaj” wygrywa we wszystkich wariantach
Czy czekanie na bardzo poważne krachy (czyli takie, gdy rynek nurkuje o 40-50 proc.), lub wydłużanie okresu trzymania akcji po zakupie poprawia wynik strategii „kupuj po krachu”? Nieznacznie. I tak wciąż lepsza okazuje się strategia „kup i trzymaj”.
Tab 1. Średnioroczne stopy zwrotu i wskaźniki ryzyka dla strategii „kupuj po krachu” i trzymaj przez 12 miesięcy
Źródło: SVRN AM, opracowanie własne
Tab 2. Średnioroczne stopy zwrotu i wskaźniki ryzyka dla strategii „kupuj po krachu” i trzymaj przez 36 miesięcy
Źródło: SVRN AM, opracowanie własne
Tab 3. Średnioroczne stopy zwrotu i wskaźniki ryzyka dla strategii „kupuj po krachu” i trzymaj przez 60 miesięcy
Źródło: SVRN AM, opracowanie własne
Krach nie jest jak Godot, kiedyś nadejdzie
Podsumowując, strategia „kupuj po krachu” przegrywa ze strategią „kup i trzymaj” z dwóch powodów:
- może minąć wiele lat, zanim nadejdzie krach, w tym czasie stosujący ją inwestor siedzi na gotówce, a na giełdach ceny akcji rosną;
- w bardzo długim terminie rynek promuje kupowanie rosnących akcji, czyli grę z trendem.
Zdaniem Samuela Lee badanie pokazuje, że bardzo dobrym pomysłem jest wstrzymanie się z inwestycją do nadejścia krachu, który przeceni akcje o 40-45 proc., a następnie rozpoczęcie kumulowania papierów i trzymanie ich przed naprawdę długi okres czasu (co najmniej 5 lat). Problem w tym, że tego typu krachy występują średnio raz na 18 lat...
Lee podkreśla, że wyniki tego badania nie mówią o tym, że powinno się bezwzględnie stosować strategię „kup I trzymaj”.
Jeśli dane fundamentalne lub analiza techniczna wskazuje, że może nadejść krach na giełdzie, należy powoli wyprzedawać akcje, a nie wciąż je trzymać. Powinno się zawsze obserwować rynek i być czujnym, aktywnym inwestorem
Tych, którzy jednak czekają na krach, można pocieszyć tylko w jeden sposób: różnią się oni od tych, którzy czekali na Godota w znanej sztuce Samuela Becketta. Godot nigdy nie nadszedł, krach kiedyś nadejdzie. Problem w tym, że nie wiadomo kiedy. Czy można sobie pozwolić na bezczynne czekanie? Chyba nie. Po raz kolejny historia pokazuje, że należy być aktywnym inwestorem. Inwestowanie to po prostu zajęcie wymagające wysiłku, ciężka praca (podobnie jak „budowanie” swojej szafy z dobrych jakościowo i ładnych, a nie tanich, ciuchów ;). Warto o tym pamiętać.