Przejdź do treści

udostępnij:

Big Short - kolejny film o kryzysie, który poleca nawet Leszek Miller i ma rację

Udostępnij

Wreszcie znalazłem chwilę, aby wybrać się do kina na Big Short, czyli kolejny film o kryzysie finansowym z 2008 roku. Minęło już siedem lat, a filmowcy z Hollywood cały czas produkują filmy o tamtych, ważnych dla gospodarki wydarzeniach. Także po "Ostatnich chwilach Lehman Brothers", "Inside Job" i "Margin Call" na ekrany kin wszedł na początku stycznia "Big Short" - bez dwóch zdań najlepszy spośród wszystkich wymienionych filmów.  

Są co najmniej dwa powody dlaczego warto pójść na film Big Short. Pierwszym i najważniejszym jest to, że jest to adaptacja książki Michaela Lewisa "Wielki Short". Drugim powodem jest to, że film poleca nikt inny, ale sam Leszek Miller :)

Kto czytał książkę "Wielki Short", ten wie o czym jest fabuła filmu i nie będę o tym pisał. To druga po "Moneyball. Nieczysta gra" udana adaptacja książki Lewisa. Ewidentnie Big Short przypadł do gustu szerokiej publice, bo ma 7,7 gwiazdki w rankingu Filmweb.

Film o chciwości bankierów

Dla osób, które nigdy nie inwestowały będzie to zdecydowanie film, który w przystępny sposób pokazuje jak chciwość bankierów doprowadziła amerykańską gospodarkę na krawędź przepaści. Przy czym, forma w jakiej została zrealizowana produkcja przypomina „Wilka z Wall Street”, Martina Scorsese. W pewnych momentach akcja wokół się zatrzymuje, a wybrany bohater tłumaczy, co w danym momencie filmu się dzieje. Są też momenty, w których film się zatrzymuje i zewnętrzni bohaterowie tłumaczą w przystępny i obrazowy sposób, co się kryje pod tajemniczymi skrótami instrumentów, które doprowadziły do kryzysu jak:

  • MBS,
  • CDO,
  • CDS,
  • czy CDO syntetyczne.

Mimo rozrywkowego charakteru, autorom udało się zaszyć w atrakcyjny sposób bardzo szeroką warstwę edukacyjną.

Film dla inwestora

Bardziej doświadczeni inwestorzy z pewnością orientują się jednak w tym, jaki mechanizm doprowadził do kryzysu z 2008 roku. Mimo to i tak warto zobaczyć film. Zupełnie się nie zgadzam z opiniami, że to jedynie ciekawa historia i nic praktycznego z niej nie wynika. Moim zdaniem wynika i to dużo!

Film w fenomenalny sposób pokazuje bowiem czym jest „deal życia”, którego szansa przeprowadzenia przydarzy się każdemu inwestorowi 2, może 3 razy w ciągu całego życia. To moment, w którym warto postawić na taką transakcję wszystko, wykorzystać szansę i zmienić swoją ligę.

Big Short pokazuje jednak, że to nie takie proste. Nawet jeżeli widzicie taką transakcję, to nie lada wyzwaniem jest jej przeprowadzenie. Po pierwsze, trzeba przeprowadzić gruntowną analizę tematu, bardzo dogłębną aby być w 100% pewnym tego co się robi. Sygnały, że coś się wydarzy rynek zawsze wysyła z dużym wyprzedzeniem. Mimo to, trzeba mieć nie lada cojones, aby wejść w taki deal za wszystko i jeszcze się lewarować.  

Balon albo dołek rynkowy może formować się bowiem bardzo długo. Na tyle długo, że możemy zwątpić w to, że dobrze postępujemy. Na Titanicu muzyka grała jeszcze długo po tym jak statek uderzył w skałę. Są okresy, w których rynek może być nieefektywny, a nawet przez pewien czas manipulowany. Prędzej czy później jednak fundamenty zawsze wygrywają i jeżeli nasza analiza była słuszna i wytrzymamy na pozycji, to zrealizujemy swój deal życia. Tego właśnie wam wszystkim życzę i zachęcam do wybrania się na film, bo to naprawdę świetna rozrywka i edukacja w jednym. Zachęcam zwłaszcza tych, którzy nie czytali książki Michaela Lewisa , pt. Wielki Short.

Udostępnij