Czy tylko nas dziwi przeciek Rzeczpospolitej na temat ustawy frankowej?
Różne rzeczy na rynku widzieliśmy i coraz mniej nas dziwi. Wciąż zdarzają się jednak wyjątki, a jednym z nich jest wtorkowa konferencja Kancelarii Prezydenta, w sprawie ustawy frankowej, a właściwie artykuł, jaki pojawił się na stronach Rzeczpospolitej, jeszcze zanim konferencji została ogłoszona. Dlaczego?! Bo w artykule dziennikarze Rzeczpospolitej przyznają się do tego, że mieli przeciek warty kilkadziesiąt milionów złotych już 1 sierpnia 2016 r. No, ale po kolei.
Przeciek warty kilkadziesiąt milionów złotych
Wyobraźmy sobie, że wiemy o tym, co planuje ogłosić Kancelaria Prezydenta na temat ustawy frankowej już w poniedziałek 1 sierpnia. Wcześniej, wiemy, że przynajmniej na razie jedynym dotkliwym obowiązkiem dla banków będzie zwrot niesłusznie naliczonych spreadów. Informacja jest bardzo dobra, bo ustawa w tym kształcie jest dużo łagodniejsza dla banków, niż wcześniej wszyscy przypuszczali. Przed naszymi oczami od razu pojawia się szansa na transakcję życia. Banki jako jedne z najpłynniejszych spółek na polskiej giełdzie umożliwiają w krótkim czasie zainwestowanie setek tysięcy, a nawet milionów złotych. Dodatkowo w przypadku PKO, Millenium i BZ WBK dostępne są kontrakty terminowe na ich akcje. Banki mają duży udział w indeksie WIG20, więc ich zwyżka spowoduje na pewno wzrost indeksu, więc możemy dodatkowo szybko zająć pozycję na wzrosty na kontraktach terminowych FW20, a są jeszcze inne dostępne opcje. Krótko mówiąc, informacja jaką dysponowali dziennikarze Rzeczpospolitej była warta sporo pieniędzy, może nawet kilkadziesiąt milionów. To bardzo ważne. To nie była informacja poufna z mało istotnej spółki, z którą i tak nic nie można zrobić, bo brakuje na spółce płynności, tylko mocny, cenotwórczy news rynkowy.
Banki mocno w górę w reakcji na artykuł z przeciekami Rzeczpospolitej
Kancelaria Prezydenta poinformowała o tym, że organizuje konferencję na temat ustawy frankowej za pośrednictwem poczty elektronicznej 1 sierpnia 2016 r., o godz. 8:36 rano. Akredytacja na konferencję była otwarta do godz. 9:30.
Poznamy projekt ustawy o #CHF @prezydentpl @AndrzejDuda pic.twitter.com/qvhEJbNz79
— Karol Tokarczyk (@KarolTokarczyk) August 2, 2016
Jak natomiast wynika z CMS-a Rzeczpospolitej, ich artykuł został opublikowany już 1 sierpnia 2016 r. i zaktualizowany o godz. 6:23, czyli w dniu konferencji, jeszcze przed jej rozpoczęciem. Rzeczpospolita jako pierwsza wiedziała o tym, że będzie konferencja i jako pierwsza poinformowała o tym, jeszcze przed Kancelarią Prezydenta. To jednak jeszcze nic wielkiego. Wiedziała o wszystkich najważniejszych założeniach, jakie zostaną zaprezentowane i napisała o tym jeszcze przed konferencją.
Wykres 1: Notowania akcji PKO BP (czarny), mBank (zielony), BZ WBK (niebieski), interwał 5-minutowy, 1 - 2 sierpnia 2016 r.
Jak widać na Wykres 1, akcje banków z największymi portfelami kredytowymi w CHF zareagowały pozytywnie na doniesienia Rzeczpospolitej już na otwarciu sesji z 2 sierpnia 2016 r. Kursy akcji rosły od kilku do nawet kilkunastu procent, jeszcze przed konferencją. O godzinie 11-tej rozpoczęła się konferencja i trzydzieści minut później wszystkie przecieki Rzeczpospolitej się potwierdziły, a kursy akcji banków poszybowały w górę.
Dziennikarze sami dowodzą, że o przecieku wiedzieli już 1 sierpnia
Już ustaliliśmy, że artykuł w Rzeczpospolitej został opublikowany 1 sierpnia i zaktualizowany o 6:23, w dniu konferencji, czyli 2 sierpnia 2016 r. (Ilustracja 1).
Ilustracja 1: Zrzut ekranu artykułu Rzeczpospolitej. Źródło: rp.pl.
To jednak jeszcze nie świadczy o tym, że dziennikarze dysponowali informacją sesję wcześniej. Równie dobrze mogli przecież opublikować artykuł dzień wcześniej, ale późnym wieczorem. O tym, że wiedzieli jeszcze w trakcie poniedziałkowej sesji, co się we wtorek wydarzy, świadczą wypowiedzi ekspertów, jakie pojawiają się w ich tekście.
Rozprzestrzenianie poufnych informacji po rynku
O skali nieodpowiedzialności i braku świadomości tego, co właściwie dziennikarze Rzeczpospolitej czynią są pojawiające się w tekście opinie ekspertów na temat zmian. O 6 rano na pewno nie konsultowali tego z ekspertami i musieli to zrobić dzień wcześniej, jeszcze w trakcie trwania godzin pracy, czyli też sesji giełdowej. Musieli też poinformować o swoim przecieku rozmówców, o czym świadczą dwa pierwsze z brzegu cytaty z ich tekstu.
Jeśli rzeczywiście prezydencki projekt nie przewiduje przymusowego przewalutowania, jakie zakładano w pierwszej wersji, to jest to dobra wiadomość, bo byłoby to niebezpieczne dla sektora, a dodatkowo narażało państwo na procesy sądowe.
czy
Do tej pory rynek był pełen obaw o to czy ustawa frankowa nie uderzy zbyt mocno w banki, więc zakładam, że taka jej wersja powinna pozytywnie wpłynąć na kurs złotego oraz wyceny obligacji.
Stawianie ekspertów w niezręcznej sytuacji
Z ciekawości skontaktowaliśmy się telefonicznie z jednym z ekspertów, który pojawił się w tekście na łamach Rzeczpospolitej. Potwierdził, że rozmawiał z Rzeczpospolitą na ten temat 1 sierpnia. Na pytanie o to, czy to było jeszcze w trakcie sesji nie odpowiedział jednoznacznie, tylko zaczął tłumaczyć, że jego wypowiedź była ogólna i bardzo hipotetyczna. Faktem jest jednak to, że dziennikarze postawili go w niezwykle niezręcznej sytuacji. Przekazali mu bowiem poufną informację o niezwykłej wartości i jeszcze poprosili o udzielenie komentarza na jej temat! Wystarczyło, że ekspert powiedział o tym komuś innemu z rynku i informacja mogła zacząć żyć swoim życiem.
Wątpliwości pozostają
Cały czas nie możemy się otrząsnąć z tego, co się wydarzyło we wtorek. Na coś takiego na porządnym rynku kapitałowym nie powinno być przyzwolenia. Zwłaszcza jeżeli mamy podążać w kierunku zachodnich standardów. Pytania, które pozostają naszym zdaniem bez odpowiedzi, a które warto wyjaśnić.
- W jaki sposób dziennikarze Rzeczpospolitej weszli w posiadanie tak wartościowej informacji cenotwórczej?
- Kiedy dokładnie uzyskali tę informację?
- Komu ją przekazali, oprócz ekspertów z którymi rozmawiali?
- Czy ktoś nie wykorzystał tej informacji poufnej, aby zarobić pieniądze?
- Czy ktoś nie powinien odpowiedzieć za ten incydent?