LPP zalicza kryzys w Social Media: internauci krytycznie ocenili nową kampanię marketingową Reserved | StrefaInwestorow.pl
Obrazek użytkownika Piotr Rosik
23 mar 2017, 12:51

LPP zalicza kryzys w Social Media: internauci krytycznie ocenili nową kampanię marketingową Reserved

„Internety” negatywnie oceniają kampanię marketingową marki Reserved należącej do giełdowej spółki LPP. Pojawiają się nawet głosy nawołujące do bojkotu produktów tej firmy. Może to w krótkim terminie negatywnie wpłynąć na sprzedaż spółki, ale nie to jest najważniejsze. Wizerunek najważniejszej marki LPP Reserved został nadszarpnięty i to kolejna wpadka wizerunkowa LPP w ostatnim czasie, po wydarzeniach związanych z optymalizacjami podatkowymi.

Urocza egzotyczna dziewczyna poszukuje przez Internet chłopaka z Warszawy o imieniu Wojtek, którego poznała na koncercie i się nim zauroczyła. „Pomóżcie mi go odnaleźć” – prosi w filmiku wrzuconym na YouTube’a.

Problem w tym, że to FAKE – czyli historyjka zmyślona. Internauci dali się nabrać. A filmik obejrzało w krótkim czasie niemal 2,2 mln ludzi. W ten sposób nową kampanię Reserved nazwaną „POLISH BOY WANTED!” rozpoczęła giełdowa spółka LPP. Za tym pomysłem marketingowym stoi agencja reklamowa Warsaw Creatives.

Fala „hejtu” płynie w kierunku LPP, bo ludzie poczuli się oszukani

Po wejściu na profil Reserved na FaceBooku rzucają się w oczy takie oto komentarze:

fb lpp

Na Twitterze też zrobiło się gorąco, niektórzy nie przebierają w słowach:

Ale nie tylko anonimowi Internauci krytycznie oceniają nową reklamę Reserved. Warto przytoczyć dwie opinie ekspertów, którzy udzielili wypowiedzi portalowi Wirtualne Media:

Oszukiwać można bardziej bezkarnie w szczytnym celu. Można pomyśleć, że w przypadku kampanii Reserved zmanipulowano widzów w imieniu zysków korporacji. Myślę, że tę narrację można było poprowadzić w nieco zręczniejszy sposób. Gratuluję szumu, który udało się wygenerować, ale trochę zabrakło pomysłu na rozwinięcie i poprowadzenie tej narracji

stwierdził Robert Sosnowski, dyrektor zarządzający agencji Biuro Podróży Reklamy. 

Fani na profilu FB Reserved nie kryją oburzenia, mówią o tym, że kolejny raz ktoś wykorzystał ich, aby wypromować swój produkt, przez co ich zaufanie do danej marki słabnie. Pomysł nie był unikalny, a jego rezultaty odbiją się negatywnym echem, które będą słyszane przez całą kampanię. Dzisiaj po paru godzinach, chyba nikt już nie chce być Wojtkiem

zwróciła uwagę Daria Sobczak, content designer z Grupy Eskadra. 

Jak tłumaczy się firma LPP? 

Zrobiliśmy niestandardową kampanię z założenia angażującą sporą rzeszę odbiorców. Chcieliśmy zrobić coś innego i przyciągnąć uwagę naszej grupy docelowej pośród natłoku czasem nudnych, szarych niczym nie wyróżniających się reklam. Oczywiście było to ryzykowne, ale wierzymy że polscy chłopcy są nie tylko spontaniczni, co udowodnili odpowiadając na apel Dee Dee, ale mają też dystans i poczucie humoru

powiedziała portalowi Wirtualnemedia.pl dyrektor marketingu marki Reserved Agnieszka Łabuszewska.

LPP popełniło podobny błąd, co Orange

Kampania LPP, i reakcje na nią, to jakby powtórka z historii z reklamą Orange sprzed ponad 2 lat. W listopadzie 2014 roku blogerka modowa Maffashion poskarżyła się, że skradziono jej telefon. Miała jednak wykupioną usługę przechowywania zdjęć w chmurze, dzięki czemu śledziła na bieżąco kroki złodzieja i publikowała wykonywane przez niego fotografie. W końcu złodzieja zdemaskowano, a ona odzyskała telefon...

Problem w tym, że cała historyjka okazała się nieprawdziwa – była reklamą usługi Cloud oferowanej przez Orange. Nie pomogło to ani wizerunkowi firmy telekomunikacyjnej, ani kursowi jej akcji (od tamtej pory poszedł w dół o 46 proc.). Twórcy kampanii LPP zapewniają, że kampania będzie dalej kontynuowana i firma ma zaplanowane materiały na cały rok.

Dziewczyna szukająca chłopaka to kolejna wpadka nadwyrężająca wizerunek LPP

To nie jest dobry czas dla LPP. Kilka tygodni temu zwracaliśmy uwagę na to, że spółka zamknęła dwa sklepy w reprezentacyjnym punkcie stolicy Polski, a jej wyniki finansowe nie zachwycają. Poza tym firma ma problemy z podatkami: istnieje groźba, że gdański urząd kontroli skarbowej może obciążyć spółkę dodatkowym obowiązkiem podatkowym za 2012 rok, w wysokości 24 mln zł z tytułu niewłaściwego ustalania kosztów uzyskania przychodu.

Kampania Reserved okazała się więc raczej strzałem w stopę, niż świetnym posunięciem marketingowym. Czy będzie bojkot produktów LPP? Trudno powiedzieć (my obstawiamy, że nie). Zresztą, nie znamy przypadku bojkotu, który zakończył się szczególnie drastycznym dla spółki giełdowej spadkiem zysku i przychodów. Problem w tym, że taką kampanią LPP na pewno sobie nie pomogło: w długim terminie kluczowe znaczenie dla firmy ma budowanie wizerunku marek. Tylko i wyłącznie dla marki klienci są w stanie płacić więcej za produkty. Można tą akcję odebrać też jako komunikat: ten, kto za wszelką cenę chce zwiększyć sprzedaż, marketingu wątpliwej jakości się chwyta... A taki komunikat z pewnością nie niesie ze sobą nic dobrego dla akcjonariuszy spółki.

Zobacz także: Czarne chmury nad LPP. Spółka zamyka sklepy Cropp i House w centrum Warszawy, bo były nierentowne

Śledź Strefę Inwestorów w Google News

Sprawdź więcej artykułów i analiz

Więcej praktycznej wiedzy o inwestowaniu na giełdzie, takiej jak analizy, artykuły, czy portfele edukacyjne, znajdziesz w części premium serwisu StrefaInwestorow.pl. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.