Do bańki spekulacyjnej w USA jeszcze daleko. Rośnie popularność akcji spółek technologicznych ale szału zakupów nie widać
Zainteresowanie akcjami spółek technologicznych jest spore, ale nie jest tak duże, aby można było bać się pęknięcia bańki spekulacyjnej – mówi analiza opublikowana niedawno na portalu CFA Institute.
Na początku 2018 roku zainteresowanie akcjami technologicznymi ze strony drobnych inwestorów było spore, teraz nieco zmalało – wynika z analizy Nicolasa Rabenera, dyrektora zarządzającego firmy FactorResearch. Raport dotyczący popularności akcji spółek FAANG (Facebook, Amazon, Apple, Netflix, Google) ukazał się na łamach portalu CFA Institute.
Wyceny spółek technologicznych rosną łagodnie
Zanim Rabener zajął się kwestią popularności walorów FAANG, zwrócił uwagę, że mimo dynamicznych wzrostów wycen w ostatnich latach, nie były one tak szalone, jak w okresie narastania bańki internetowej (dot-com bubble). Hossa na spółkach technologicznych ma o wiele łagodniejszy charakter, niż hossa na spółkach internetowych, która miała miejsce 20 lat temu.
1. Scalone notowania S&P500 i Nasdaq Composite
Zobacz także: Sztuczna inteligencja daje zarobić. Fundusze inwestycyjne związane z AI mają bardzo dobre wyniki
„Ulica” interesuje się spółkami technologicznymi, ale z umiarem
Rabener dokonał analizy popularności spółek technologicznych wśród drobnych inwestorów, stosując pięć zmiennych (m.in. zmienność) i tworząc z nich dwa wskaźniki. Okazało się, że na początku 2018 roku zainteresowanie „ulicy” akcjami FAANG było spore (było całkiem „tłoczno”), ale nie tak duże, jak w trakcie narastania bańki internetowej 20 lat temu.
2. Wskaźniki popularności akcji spółek technologicznych wśród drobnych inwestorów
Ekspert firmy FactorResearch zwrócił uwagę, że jeśli obydwa wskaźniki są odpowiednio wysoko (czyli jest „tłoczno”), to – oczywiście – rośnie prawdopodobieństwo nadejścia 15-procentowej (i głębszej) korekty w nadchodzących miesiącach. Problem w tym, że lekka korekta na walorach spółek technologicznych właśnie miała miejsce, co zapewne „ostudziło” nieco rozgrzane głowy inwestorów.
Poza tym, jak zwrócił uwagę Rabener, sam fakt, że na danych akcjach jest „tłoczno” nie musi jeszcze oznaczać nic złego. W końcu zainteresowanie akcjami (popyt) jest potrzebny do tego, by rosła ich cena.
- Optymalna sytuacja ma miejsce wtedy, gdy popularność danego waloru plasuje wskaźniki gdzieś między „tłoczno” a „pustawo”. Dobrze, aby świadomi inwestorzy wykazywali nim zainteresowanie, a tłum jeszcze nie zauważał – przyznał Rabener.
Wygląda więc na to, że „ulica” jeszcze nie rzuca się bez opamiętania na akcje spółek technologicznych. Być może jest jeszcze czas na dokładanie ich walorów do portfela, po ostatniej drobnej korekcie. Jednak należy pamiętać o tym, jak długo trwa obecna hossa i być ostrożnym.
Źródła wykresów: FactorResearch