Żałuję, że serial Billions zacząłem oglądać dopiero teraz. Ciekawa fabuła, świetna gra aktorska i częste zwroty akcji to mocne strony produkcji dostępnej na ShowMax. Tłem dla wydarzeń jest Wall Street. Opinie o serialu są bardzo dobre, zresztą zasłużenie. Oceny Na FilmWeb to nawet 7,9 gwiazdki. Już wkrótce pojawi się trzeci sezon tej produkcji. Oto dlaczego warto po nią sięgnąć i nadrobić zaległości przed kolejnym sezonem.
Miliarder kontra prokurator
Bobby Axelrod, grany przez Damiana Lewisa, to multimiliarder, który dorobił się swojego majątku zarządzając funduszami typu hedge. Wywodzący się z nizin społecznych bohater piął się po szczeblach kariery przez całe życie. Dzisiaj jego fundusz AXE Capital to czołowa tego typu instytucja na rynku. Swoją pozycję zbudowała bijąc przez kilkanaście lat indeks S&P500, o kilkadziesiąt procent rok w rok. Ta ścieżka nieprzerwanych sukcesów przykuwa uwagę władz i rozpoczyna się śledztwo.
Chuck Rhodes (gra go Paul Giamatti) to główny prokurator w Nowym Jorku specjalizujący się w ściganiu przestępców, zwłaszcza finansowych. Wykształcony na najlepszych uczelniach, wywodzi się z wyżyn społecznych. To on bierze na cel Axelroda. Sprawę traktuje bardzo pragmatycznie. Uważa, że udowodnienie przestępstw właścicielowi AXE Capital będzie stanowiło trampolinę do jego dalszej kariery politycznej. Sprawa zaczyna się jednak przenosić na grunt prywatny. W AXE Capital pracuje bowiem Wendy, żona Chucka, która mimo prowadzonego przez męża śledztwa nie chce zrezygnować ze swojego stanowiska.
Serial „Billions”: ciekawa fabuła, zwroty akcji z giełdą w tle
Grający multimiliardera zarządzającego funduszami Damian Lewis naprawdę dobrze wcielił się w swoją rolę. Postawiłbym go na równi z Michaele Douglasem w „Wall Street” czy Leonardem DiCaprio w „Wilku z Wall Street”. Lewis w przekonujący sposób zbudował postać rekina giełdowego Bobbego Axelroda - człowieka kontrowersyjnego i bez żadnych skrupułów, który mimo wszystko budzi pewną sympatię. To nie jest klasyczna negatywna postać.
Chuck Rhodes ma natomiast swoją ciemną stronę. Nie jest funkcjonariuszem państwowym bez skazy. To właśnie wokół starcia tych dwóch panów zbudowana jest cała fabuła: zmienna, zaskakująca i nie zawsze oczywista. Osoby z rynku znajdą w produkcji smaczki giełdowe. Odwrotne przejęcia, squeeze-outy czy transakcje M&A przewijają się w trakcie odcinków.
Oprócz głównych bohaterów w filmie pojawia się kilkanaście innych ciekawych postaci. W tle odbywa się chociażby starcie żon Bobbego i Chucka, czyli Lary i Wendy.
Podsłuchy, wtyczki, próby przeciągania osób na swoją stronę - to jest to czego, w tym serialu na pewno nie brakuje.
Po co ścigamy tych przestępców?
Serial „Billions” skłania do głębszych przemyśleń. To nie jest rozrywka w czystej postaci i to jest chyba w tym wszystkim najbardziej intrygujące. Po drodze pojawiają się dylematy moralne. Bobby Axelrod nie zarabia przecież pieniędzy tylko dla siebie. W AXE Capital ulokowane środki ma fundusz emerytalny policjantów z Nowego jorku, czy fundacja strażaków. Bobby chętnie wspiera też charytatywnie wiele instytucji i organizacji.
Dlatego niezwykle pobudzająca wyobraźnię jest jedna z rozmów podwładnych Chucka, na ten temat. Jej konkluzja prowadzi do wniosku, że stoją na straży efektywności rynku. Działają po to, aby nie opłacało się jednemu z ich kolegów ze studiów - uzdolnionemu studentowi z dwoma doktoratami - pracować w funduszu hedge, tylko robić coś bardziej pożytecznego dla społeczeństwa i wykorzystywać swoje zdolności dla czegoś więcej niż, tylko zarabiania dużych pieniędzy.
To nie wszystko. Z drugiej strony zaślepiony zemstą i prywatnymi pobudkami prokurator z Nowego Jorku sam zaczyna naginać prawo, wykorzystywać sztuczki i nielegalne metody, aby złapać Axelroda. Czy tak to właśnie powinno wyglądać? Czy w imię sprawiedliwości można łamać prawo? Nie wiem, ale ogląda się to bardzo dobrze!
Serdecznie polecam odrobienie zaległości w serialu „Billions”. Bo 3 sezon serialu już wkrótce!
