Czy polscy inwestorzy powinni się bać dalszego ograniczania QE3?
Mimo ostatnich zawirowań na rynkach wschodzących, wszystko wskazuje na to, że ograniczenie programu QE3 nie powinno zaszkodzić polskiej gospodarce. Jak pokazuje zachowanie rynków giełdowych, walutowych i obligacji Polska może skorzystać na tej operacji oraz na dalszych problemach w krajach rozwijających się. Przedstawiamy trzy wykresy, które pokazują jak Polska gospodarka powoli przestaje być postrzegana jako emerging markets i zaczyna być zaliczana do krajów rozwiniętych.
Kiedy 16 czerwca 2013 roku ówczesny szef FED, Ben Bernanke wspomniał o tym, że jeżeli dobre prognozy się spełnią, to ograniczanie programu QE3 może się rozpocząć już na jesieni 2013 roku, światowe rynki zareagowały paniką. Indeks WIG w zaledwie 7 sesji stracił na wartości 10,5%, a kurs USDPLN w 14 dni wzrósł o ponad 6,5%. Balon próbny, który wypuścił w ten sposób FED pokazał, że ograniczenie QE3 najmocniej odbije się na rynkach rozwijających się, w tym też i na Polsce.
Ostatecznie jednak FED rozpoczął ograniczanie programu dużo później, niż na początku deklarował, bo 18 grudnia 2013. Tym razem reakcja na polskim rynku była dużo bardziej stonowana, a właściwie powinno się napisać, że rynek nie zareagował w ogóle po ogłoszeniu tej decyzji. Drugie dokręcenie śruby, którego już większość inwestorów się spodziewała, nastąpiło miesiąc później, 29 stycznia 2014. Kolejne cięcie programu o 10 mld USD, rynek już dyskontował od co najmniej tygodnia. Mimo to, zwłaszcza rynki walutowe, mocno zareagowały na tę decyzję. Kurs USDPLN w zaledwie trzy sesje zyskał na wartości 3%. Dużo bardziej stonowana była jednak reakcja na GPW. Tutaj bowiem WIG odnotował już tylko 1 sesję spadków.
Bać się, czy się nie bać ograniczania QE3?
Masowe protesty w Turcji i na Ukrainie, rosnące niepokoje w Brazylii i dużej części Azji są najlepszym świadectwem tego z czym, przy okazji ograniczania programu QE3, muszą się zmierzyć kraje rozwijające się. W dużym uproszczeniu problem polega na tym, że zmniejszanie programu skupu aktywów wpływa na umocnienie amerykańskiej waluty względem innych walut. To z kolei sprawia, że inflacja w krajach rozwijających się rośnie ze względu na wzrost ceny surowców, zwłaszcza ropy, która jest kwotowana w amerykańskiej walucie. To z kolei sprawia, że kraje rozwijające się są zmuszone podnieść stopy procentowe i osłabiać aktywność gospodarczą w swoim kraju.
![]()
Wykres 1: Porównanie relatywnych stóp zwrotu z indeksów od maja 2013 WIG (niebieski), BUX (pomarańczowy), RTS (zielony), Bovespa (błękitny), XU100 (szary)
Dużo na temat tego, czy polscy inwestorzy powinni się bać ograniczenia programu QE3 może powiedzieć zestawienie relatywnych stóp zwrotu z indeksów giełdowych (Wykres 1) pięciu krajów uważanych do niedawna jako rozwijające się czyli Polski, Węgier, Rosji, Brazylii i Turcji.
Jako datę startową wybraliśmy koniec maja 2013, zanim jeszcze prezes FED zaczął oswajać rynki z perspektywą ograniczania programu QE3. W badanym okresie indeks WIG jako jedyny wyszedł na plus, zyskując 8% (prawa skala). Najmocniejsza przecena dotknęła giełdę w Turcji, ponad 31%. Na solidnym minusie, w tym okresie, wypadła też giełda w Brazylii -17%. Po około 5% straciła na wartości giełda w Rosji i na Węgrzech. Warto zaznaczyć, że tego rodzaju zestawienie nie do końca musi być wiarygodne. Charakterystyki poszczególnych indeksów się od siebie różnią i wybór konkretnych może wiele zmieniać. Inaczej jest jednak z rynkiem walutowym, tutaj bowiem trudno o inny wybór i brak możliwości odniesienia.
Polska - przejście z rynkowej drugiej ligi do pierwszej
Jeżeli ktoś nie wierzy indeksom giełdowym to powinien spojrzeć na rynek walutowy. Kiedyś Polska była w jednym worku z innymi krajami rozwijającymi się. Lata hossy w 2006 - 2007 roku, czy bessy, jaka później nastąpiła ewidentnie na to wskazywały. Wygląda na to, że te czasy już minęły, a polska gospodarka od tego czasu się zmieniła na tyle, że inwestorzy globalni już nie kwalifikują jej jako rozwijającej się. Krótko mówiąc nasz wzrost opiera się coraz bardziej na konsumpcji wewnętrznej i eksporcie, a nie na samych surowcach. To wystarczy do tego, aby polski Złoty dzielnie opierał się perspektywie ograniczania programu QE3.
![]()
Wykres 2: Porównanie relatywnych stóp zwrotu z rynku walutowego od maja 2013 USDPLN (niebieski), USDHUF (pomarańczowy), USDBRL (zielony), USDRUB (błękitny), USDTRY (szary)
Jak widać na Wykresie 2, w gronie porównywanych walut USD jedynie w stosunku do PLN stracił na wartości w badanym okresie ponad 6,5%,. Rekordowe umocnienie nastąpiło natomiast w stosunku do Liry tureckiej +15%. Wyprzedaż tureckiej waluty zmusiła tamtejszy bank centralny do dramatycznych decyzji. W jeden dzień stopy procentowe zostały podniesione z 4,5% do 10%.
Amerykańska waluta umocniła się też w stosunku do brazylijskiego Reala 8,5% oraz rosyjskiego Rubla 5,9%. Węgierski Forint w tym okresie nie zmienił znacząco wartości, gdyż Dolar zyskał w stosunku do niego około 0,7%.
W obliczu tych danych słowa ministra finansów Mateusza Szczurka, że powinniśmy się raczej martwić perspektywą umocnienia złotego, a nie jego osłabienia nabierają realizmu. Wygląda na to, że cała zawierucha w krajach rozwijających się nam sprzyja, gdyż osłabia tempo umocnienia polskiej waluty. To natomiast nie zmniejsza inflacji i pozytywnie wpływa na nasz eksport.
Rentowność obligacji - jedyny znak zapytania
Ostatnim testem tego, czy Polska jest jeszcze w drugiej czy też przeszła do pierwszej ligi to porównanie zmian rentowności obligacji.
![]()
Wykres 3: Porównanie relatywnych zmian rentowności 10 letnich obligacji skarbowych od maja 2013 Polska (niebieski), Węgry (pomarańczowy), Rosja (zielony), Brazylia (błękitny), Turcja (szary)
W tym zestawieniu gorzej od Polskich wypadają jedynie obligacje Turcji, których rentowność wzrosła o 60%. Nominalnie jednak obecna rentowność ich obligacji wynosi 10%. Drugi najwyższy wzrost rentowności w badanym okresie odnotowała Polska - 33%. Z tym, że u nas rentowność obligacji to 4,5%. Podobnie jak nasze osłabiły się też obligacje Brazylii, ale ich rentowność to już 13,2%. Na samym dole zestawienia znajdują się Rosja i Węgry, których rentowność obligacji kształtuje się obecnie na poziomie odpowiednio 8% i 6%.
Krótko mówiąc nasze obligacje odnotowały co prawda znaczący wzrost rentowności, ale i tak nominalnie, w gronie porównywanych państw, są oprocentowane na najniższym poziomie. Inwestorzy doceniają w ten sposób wiarygodność i perspektywę niskiej inflacji w naszym kraju. To w połączeniu z szybkim wzrostem gospodarczym może sprawić, że dalsze osłabienie, pomimo ograniczania programu QE3, nie będzie już postępować.
Zmiana ligi w samą porę
Mówi się, że historia powstaje każdego dnia, ale wszystko wskazuje na to, że jesteśmy świadkami przełomowych zmian w światowej gospodarce. W poprzedniej fazie, lata 2003 – 2012 gospodarki krajów rozwiniętych, w szczególności USA, importowały inflację od krajów rozwijających się, głównie BRIC i innych w tym Polski. Ceny surowców rosły, a Dolar osłabiał się. Kraje rozwijające się zarabiały na wzroście cen surowców, a zyski reinwestowały wzmagając dalszych wzrost inflacji na całym świecie.
W tym momencie, wraz z rozpoczęciem ograniczania programu QE3 karta się odwróciła. Surowce za sprawą spowolnienia gospodarczego po kryzysie przestały zyskiwać na wartości. Kraje rozwinięte, aby walczyć z perspektywą deflacji obniżyły stopy procentowe i masowo "drukowały pieniądze".Wraz z odradzającym się wzrostem gospodarczym sprawiło to, że ceny surowców się ustabilizowały. Niestety tylko dla rynków rozwiniętych, bo wraz z ograniczeniem programu QE3 amerykańska waluta umacnia się, co sprawia, że dla rynków rozwijających się inflacja zaczyna się rozpędzać. Krótko mówiąc, to kraje rozwinięte, na czele z USA eksportują inflację do rynków rozwijających się. Wszystko wskazuje jednak na to, że Polska w tym czasie zmieniła ligę i z krajów rozwijających się przeszła do rozwiniętych. Tym samym znowu przeszliśmy na stronę państw, w których powinno być lepiej, oczywiście relatywnie do reszty świata.
