Przełamanie impasu atomowego w Polsce może oznaczać konieczność wyboru dwóch partnerów PEJ
Przełamanie impasu w zakresie budowy polskich elektrowni atomowych może oznaczać konieczność wyboru co najmniej dwóch partnerów przez spółkę Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ). Oznaczałoby to jednak drastyczny wzrost kosztów inwestycji ze względu na realizację projektów opartych o dwie różne technologie.
Atomowe dziedzictwo Naimskiego
Dymisja pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, Piotra Naimskiego, z pewnością wpłynie na dalsze losy projektu budowy elektrowni atomowych w Polsce. Kierunek jego działań (umowa międzyrządowa ze Stanami Zjednoczonymi, oparcie raportu środowiskowego o technologię AP-1000) wyznaczała jasny kierunek inwestycyjny, którego fundamentem miało być partnerstwo z firmą Westinghouse.
Jednak najwyraźniej środowisko skupione wokół Naimskiego zaczęło sobie z czasem zdawać sprawę z tego, że przy tak ostentacyjnym preferowaniu jednego podmiotu w projekcie jądrowym, mogą wystąpić problemy w rozmowach z Komisją Europejską, która wcale nie jest zobligowana do tego by udzielić Polsce zgody na tryb bezprzetargowy budowy przemysłu atomowego.
Choć to tylko hipoteza, najwyraźniej z tego powodu, w ostatnim miesiącu przed dymisją ówczesnego pełnomocnika ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, nasilały się plotki o możliwości wyboru dwóch partnerów: amerykańskiego Westinghouse i koreańskiego KHNP. Być może w grę wchodziły tu zresztą porozumienia międzysektorowe, bo w tym samym czasie ogłoszono w Polsce decyzję o ekspresowym i wielkoskalowym pozyskaniu uzbrojenia z Korei Południowej.
Premier wchodzi do atomowej gry
Dla każdego kto śledzi najnowszą historię polskiego programu jądrowego nie jest tajemnicą, że choć do tej pory głównym rozgrywającym był Piotr Naimski, to wpływ na najdroższe inwestycje w historii III RP miał również premier Mateusz Morawiecki. Prezes Rady Ministrów według naszych rozmówców miał odbywać spotkania z potencjalnymi partnerami PEJ i dyskretnie wspierać wizję wyboru dwóch technologii i dwóch partnerów, którzy umożliwiliby szybką budowę siłowni jądrowych w Polsce.
„W KPRM zdawano sobie sprawę z tego, że kooperacja z Amerykanami jest konieczna z przyczyn politycznych i gospodarczych, szczególnie w realiach wojny na Ukrainie. Jednak z drugiej strony to Morawiecki był autorem pomysłu, by normalizować relacje z Komisją Europejską poprzez Francję. Premier zdaje sobie także sprawę z możliwości blokujących jakimi dysponuje Macron, również w Brukseli” – twierdzi nasz rozmówca.
Niewielu obserwatorów sceny politycznej zauważyło, że upadek Naimskiego to nie tylko wzrost znaczenia jego przeciwnika Daniela Obajtka, ale również Mateusza Morawieckiego. Nowy pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, Mateusz Berger, to człowiek kojarzony z premierem. Nasi rozmówcy przekonują, że może to oznaczać wywrócenie amerykańsko – koreańskiego tandemu, któremu patronował Naimski na rzecz kooperacji amerykańsko – francuskiej.
Tylko tandem przełamie atomowy impas
Dla większości decydentów staje się jasne, że realizacja programu jądrowego zaczyna być uzależniona od wyboru dwóch partnerów i dwóch technologii. To z pewnością drastycznie zwiększy koszty budowy elektrowni atomowych w Polsce, ale może okazać się konieczne by przełamać lobbingowy i polityczny klincz.
„Taki układ urealnia akceptację Komisji Europejskiej dla trybu bezprzetargowego i szybkiego przejścia do realnych prac związanych z budową atomu w Polsce” – twierdzi nasz rozmówca.
Co z tego wynika?
Przejęcie kontroli nad programem budowy elektrowni atomowych w Polsce przez premiera może oznaczać redefinicję strategii wyboru partnera w projekcie. O wiele bardziej prawdopodobne staje się wybranie dwóch partnerów i dwóch technologii, co zwiększy koszty, ale równocześnie zwiększy szanse na przekonanie Komisji Europejskiej, o konieczności przeprowadzenia inwestycji w trybie bezprzetargowym.