Przejdź do treści

udostępnij:

Za podatek bankowy zapłacą Polacy, podwyżka opłat to tylko jedna z trzech opcji

Udostępnij

W piątek prezesi polskich banków mają stawić się przed sejmową komisją finansów, aby wytłumaczyć się politykom, z tego dlaczego podnoszą opłaty od usług bankowych. Do podwyższenia cen usług zmuszony został nawet państwowy PKO BP.  

Spieszymy zatem z pomocą i tłumaczymy politykom, że nie ma w tym nic dziwnego. Banki muszą przerzucić na nas koszt nowego podatku, bo inaczej nie będą mogły wypełnić funkcji, do której zostały powołane, czyli pośredniczyć pomiędzy tymi, którzy potrzebują finansowania, a tymi którzy dysponują nadwyżkami finansowymi. W taki czy inny sposób i tak zapłacimy, jako społeczeństwo za nowy podatek.  

Opcja 1 - spadek akcji kredytowej

Węgry za wprowadzony w 2010 roku podatek bankowy zapłaciły spadkiem akcji kredytowej zarówno dla przedsiębiorstw, jak i gospodarstw domowych. Pisaliśmy już o tym w połowie zeszłego roku, ale przypuszczalnie żaden z polityków obozu rządzącego tego artykułu nie miał okazji przeczytać, a szkoda.

Ilustracja 1: Kredyty dla gospodarstw domowych oraz kredyty dla przedsiębiorstw w Polsce i na Węgrzech - skumulowana zmiana 2009
Ilustracja 1: Kredyty dla gospodarstw domowych oraz kredyty dla przedsiębiorstw w Polsce i na Węgrzech - skumulowana zmiana 2009 - 2015. Źródło: NPB.

W latach 2009-2015, w czasie gdy skumulowana akcja kredytowa wzrosła w Polsce o 65% dla gospodarstw domowych i o 24% dla przedsiębiorstw, na Węgrzech skumulowana akcja kredytowa spadła odpowiednio o 31% w obydwu przypadkach.

Banki muszą generować zysk, aby jego część przeznaczyć na kapitał zakładowy i zwiększać akcję kredytową. Robią to bo po to, aby system bankowy pozostał bezpieczny. Muszą spełniać współczynniki adekwatności kapitałowej narzucane przez nadzorcę. Jeżeli nie mają zysku, który można pozostawić w spółce jako kapitał, nie mogą prowadzić akcji kredytowej. Taka sytuacja miała miejsce na Węgrzech i podobnie będzie w Polsce, jeżeli banki nie podwyższą opłat. Część ze starych kredytów, których udzieliły w przeszłości, zwłaszcza inwestycyjnych, przynosi im obecnie straty i muszę się przed tym bronić.

Opcja 2 – brak dywidend i spadek wycen na giełdzie

Jeżeli banki nie podwyższą opłat, to spadną im zyski. Jeżeli tak się stanie, to po pierwsze nie wypłacą dywidend, ucierpi na tym Skarb Państwa przez niższe wpływy z podatku od inwestorów i bezpośrednio brak dywidendy z PKO BP. Brak dywidend sprawi z kolei, że wartość banków znacząco spadnie.  

Wykres 1: Indeks WIGBanki, lata 2014 - 2016.
Wykres 1: Indeks WIGBanki, lata 2014 - 2016.

Indeks #WIGbanki od wyborów prezydenckich stracił na wartości 33%. Inwestorzy już dyskontują wpływ nowego podatku na zyski. Częściowo akcjonariuszami tych banków są wszyscy Polacy, czy to poprzez OFE czy TFI. Jeżeli banki nie będą miały zysków przez długi czas, to dla inwestorów właściwie nie będą nic warte i ich kursy ulegną jeszcze większej przecenie. Wraz z nimi nasze oszczędności emerytalne i potencjalnie wypłacone dywidendy. W takiej sytuacji będziemy przejadać swoje oszczędności. Dodatkowo, część banków może nie wytrzymać długo takiej sytuacji rynkowej bez zysków, zwłaszcza te które mają kapitał z wyemitowanych obligacji i z czasem może nastąpić nawet kryzys w sektorze. W skrajnej sytuacji będzie musiał interweniować Rząd i wszyscy będziemy musieli za to zapłacić.   

Opcja 3 – wzrost opłat od usług i marż kredytów

Bankierzy doskonale zdają sobie z tego sprawę z ryzyka opisanego scenariusza i decydują się na podwyżkę opłat za usługi. Wyższe wpływy z opłat zostaną przeznaczone na kapitał i dzięki temu dalsza akcja kredytowa, już na wyższej marży uwzględniającej nowy podatek, będzie generować zyski. Dzięki temu akcja kredytowa zostanie utrzymana, sektor bankowy pozostanie stabilny, a wyceny akcji na giełdzie odreagują. Budżet Państwa będzie zadowolony, bo będzie miał wpływy z nowego podatku od aktywów oraz podatek od inwestorów (z wypłaconych dywidend). Za wszystko zapłacą natomiast klienci i przyszli kredytobiorcy. To najsprawiedliwsza sytuacja, bo nie ma w ekonomii darmowych obiadów, za wszystko trzeba w ten czy inny sposób zapłacić.  

Udostępnij

Tagi