PiS szykuje kolejny cios w polski rynek kapitałowy. Tym razem chce nałożyć na FIZ-y podatek CIT
Pod hasłem walki z optymalizacją podatkową, która ma zwiększyć wpływy podatkowe na flagowe programy PiS, jak 500+ czy Mieszkanie+, obóz rządzący przygotowuje kolejny, dotkliwy cios wymierzony w polski rynek kapitałowy. Do Marszałka Sejmu właśnie trafił projekt ustawy autorstwa posłów PiS, który znosi zwolnienie z podatku dochodowego Funduszy Inwestycyjnych Zamkniętych (FIZ). To będzie poważne uderzenie w polskich inwestorów, mniejsze TFI i fundusze inwestujące w innowacje. Co gorsza, posłowie rządzącej partii nie do końca wiedzą co tak naprawdę robią.
FIZ-y podwójnie opodatkowane
Spawa jest poważna, a nawet bardzo poważna. Brak podwójnego opodatkowania i możliwość odroczenia zapłaty podatku Belki był czynnikiem, który wspierał rozwój branży Funduszy Inwestycyjnych w Polsce, po 2002 roku. Bo właśnie w tym roku został wprowadzony w Polsce podatek od zysków kapitałowych, czyli tzw. podatek Belki.
Żeby zrozumieć istotę sprawy przypomnijmy kilka faktów. Fundusze inwestycyjne z formalnego punktu widzenia dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to fundusze otwarte, które są dostępne dla każdego, przez co muszą utrzymywać w swoich portfelach dużo aktywów płynnych, co ogranicza efektywne inwestowanie. Druga to fundusze zamknięte, które oferują swoje jednostki w emisjach i są bardziej wyspecjalizowane, dzięki czemu mogą być bardziej efektywne (też dzielą się na dwie grupy, ale o tym w dalszej części). Według nowego projektu posłów PiS te drugie fundusze mają zostać dodatkowo opodatkowane podatkiem CIT, co praktycznie przekreśla sensowność ich istnienia.
2 mld zł z opodatkowania 724 funduszy FIZ
Twórcy ustawy w jej uzasadnieniu powołują się na dane, które mówią, że w 2015 roku w Polsce działało 91 funduszy inwestycyjnych otwartych i 724 funduszy inwestycyjnych zamkniętych. Te drugie wypracowały w 2015 roku 12 mld zł zysku. Według prostych wyliczeń nałożenie na ich zyski podatku CIT ma przynieść Budżetowi Państwa od 2-2,5 mld zł.
Silny cios w małe spółki i niezależne TFI
Pomysł opodatkowania FIZ to cios w inwestorów poszukujących ponadprzeciętnych stóp zwrotu. Jeszcze bardziej ograniczy płynność na najmniejszych spółkach i utrudni im pozyskiwanie kapitału. Otwarte fundusze inwestycyjne nie mogą sobie pozwolić na inwestowanie większych środków w niepłynne walory, bo każdego dnia są narażone na umorzenie certyfikatów. Dlatego okazji inwestycyjnych w gronie mniejszych spółek poszukiwały FIZy, ale po ich opodatkowaniu z pewnością ograniczą te działania, bo będą one mniej opłacalne. To może być duży cios skierowany zwłaszcza w małe i niezależne firmy inwestycyjne, których w ostatnich latach wiele powstało. Takie biznesy po wprowadzeniu nowych rozwiązań podatkowych przestaną być opłacalne.
W rozmowie ze Strefą Inwestorów jeden z zarządzających takiego funduszu, który pragnie zachować anonimowość powiedział:
Jeżeli na mój FIZ zostanie nałożony podatek CIT to mogę zamykać ten biznes. Żaden inwestor nie pozostawi u mnie swoich aktywów choćbym się dwoił i troił. Mam za mało zgromadzonych aktywów, aby uruchomić fundusz otwarty, więc jedyne rozwiązanie jakie pozostanie to wynieść się z biznesem za granicę albo zmienić branże.
FIZy to nie FIZANy. Czy politycy wiedzą co robią?
To jednak nie wszystko. Projekt ustawy autorstwa posłów PiS przypomina próbę zabicia muchy strzałem z armaty. Pod hasłem walki z optymalizacją podatkową wymierzony zostanie potężny cios w polski rynek kapitałowy, który zmniejszy jego efektywność i konkurencyjność. Sebastian Buczek Prezes Quercus TFI zwraca uwagę, że:
Nasi politycy po raz kolejny zaskakują Polaków. Ich znajomość funkcjonowania funduszy jest porażająca. Nie rozróżniają antypodatkowych FIZANów od zwykłych FIZów. Znowu chcą tworzyć rozwiązania prawne gorsze niż w UE. Spowoduje to masowe przesunięcie aktywów zgromadzonych w FIZANach do rozwiązań międzynarodowych, np. luksemburskich. Poszkodowani mogą być zwykli inwestorzy, którzy inwestują swoje oszczędności w FIZy lokujące w polskie i zagraniczne akcje i obligacje.
Różnica, o której mówi Sebastian Buczek jest zasadnicza. FIZANY to zamknięte fundusze aktywów niepublicznych, które były kierowane do wąskiej grupy inwestorów, czasem jednego w celu optymizacji podatkowej. FIZy inwestują natomiast na rynku giełdowym i są skierowane do wielu inwestorów. Tego posłowie nie rozumieją, co widać w treści uzasadnienia do projektu ustawy.
Fragment poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych
Fundusze inwestycyjne zamknięte publiczne |
Fundusze inwestycyjne zamknięte niepubliczne |
---|---|
Kierowane do nieograniczonej liczby inwestorów | Kierowane maksymalnie do 99 inwestorów |
Obowiązek zatwierdzenia prospektu emisyjnego (lub memorandum,informacyjnego) przez KNF | Jednorazowy zapis na certyfikaty nie mniejszy niż równowartość w złotych 40 000 euro |
Możliwość dopuszczenia certyfikatów do obrotu,na GPW | Wykorzystywane w celu optymalizacji podatkowej |
Certyfikaty wyłącznie na okaziciela |
Różnice pomiędzy FIZ a FIZAN, o których posłowie PiS zapomnieli. Źródło: FIZ.pl.
Prognozy wpływu z podatku przeszacowane
Krótko mówiąc, jeżeli projekt ustawy zostanie wprowadzony to czeka nas odpływ kapitału do zagranicznych funduszy inwestycyjnych, najprawdopodobniej luksemburskich. Podwójnie opodatkowane krajowe TFI nie będą konkurencyjne w stosunku do zagranicznych TFI, które takiemu opodatkowaniu nie będą podlegać, inwestując w te same aktywa. Nasze TFI będą miały dwa wyjścia. Zrezygnować z biznesu albo przenieść go do bardziej sprzyjających pod względem podatkowym lokalizacji. W prostej linii to oznacza jedno.
Politycy znowu przeszacowują prognozowane wpływy podatkowe. Jeżeli rozwiązanie zostanie wprowadzone, to czeka nas masowe zamykanie FIZów i powolne wyprowadzanie kapitału zagranicę. Także już teraz „w ciemno” można powiedzieć, że prognozowane 2-2,5 mld zł wpływów podatkowych nie uda się osiągnąć. Jedno natomiast uda się na pewno: osłabienie konkurencyjności i elastyczności naszego rynku kapitałowego. Niestety stanie się to kosztem rodzimych inwestorów i przyszłego wzrostu gospodarczego. Nie po raz pierwszy.