Akcje są mocno przewartościowane, rajd cenowy może jeszcze potrwać, ale trzeba pamiętać o ryzyku – ostrzega Howard Marks w najnowszym liście do inwestorów.
Inwestorzy podczas koronahossy założyli różowe okulary i znaleźli się w roku 2022, tymczasem nad rynkami wisi jeszcze wiele zagrożeń – pisze znany inwestor Howard Marks w najnowszym liście do klientów firmy inwestycyjnej Oaktree pt. „The Anatomy of a Rally” („Anatomia rajdu”).
Jakie są przyczyny koronahossy?
Marks zaczął od przypomnienia, z jak bardzo nietypowym zjawiskiem mamy do czynienia na giełdach w czasie pandemii. 19 lutego S&P500 wyszedł na historyczny szczyt (3 386 pkt.), a potem nadszedł koronakrach. W 5 tygodni indeks spadł o 34%, najszybciej w historii. 23 marca znalazł dołek na poziomie 2 237 pkt., a podczas sesji 24-26 marca zaliczył odbicie sięgające blisko 18%, najbardziej dynamiczne w historii.
„Świat zmaga się z pandemią najgorszą do 100 lat, a gospodarka z recesją najgorszą do ponad 80 lat. Tymczasem rynek akcji w tym czasie odrobił straty z początku pandemii i zbliża się do historycznych szczytów, na których był, gdy perspektywy ekonomiczne dla świata i dla USA były bardzo dobre. Jak to możliwe?” – zastanawia się Marks.
I próbuje odpowiedzieć, wskazując na kilka czynników generujących koronahossę:
- Inwestorzy uwierzyli, że Fed i władze USA swoją polityką pieniężną i fiskalną mogą wyprowadzić gospodarkę na prostą po lockdownie. (A wręcz, że Fed jest w stanie podnosić swój bilans w nieskończoność, windując tym samym wyceny aktywów)
- Krzywa zachorowań idzie we właściwym kierunku – na południe, a nie na północ. Najgorsze scenariusze (deficyt szpitalnych łóżek) nie zostały jak na razie zrealizowane.
- Narasta optymizm co do znalezienia leku / szczepionki.
- Inwestorzy pamiętali o zasadzie „nie walcz z Fed’em” drukującym na potęgę pieniądze.
- Obligacje straciły bardzo na atrakcyjności inwestycyjnej, co wypycha kapitał w stronę akcji.
- Uruchomił się mechanizm FOMO – „fear of missing out”, czyli strachu przed przepuszczeniem okazji inwestycyjnej na rynku akcji.
Notowania S&P500 - AT
Zobacz także: George Soros zrealizował zyski na Tesli i zaczął kupować akcje Activision Blizzard
O jakich zagrożeniach zapomnieli inwestorzy?
Jednak, według Marksa, inwestorzy zapomnieli w tym zakupowym szale o wielu rodzajach ryzyka, które przyniosła ze sobą pandemia i lockdown. Jego zdaniem inwestorzy kupując akcje w okresie połowa marca – połowa czerwca 2020 byli myślami już w roku 2021 a nawet 2022, a tymczasem po drodze może się jeszcze wiele zdarzyć. Co takiego? Marks wylicza:
- Jest duże prawdopodobieństwo, że otwarcie się gospodarek wywoła drugą falę zachorowań.
- Rządy państw nie będą chciały drugiego lockdownu, więc druga fala będzie miała o wiele gorsze skutki zdrowotne, niż pierwsza.
- Istnieje prawdopodobieństwo, i to niemałe, że skuteczny lek / szczepionka nie pojawi się tak szybko, jak rynek obstawiał.
- Pojawią się fatalne dane makroekonomiczne za II kwartał, całoroczne też nie będą dobre. Tak naprawdę, nikt nie wie, jak złe te dane będą i czy już są w cenach.
- Z powodów politycznych Fed i skarb USA mogą zaprzestać realizacji polityki pomocowej na tak ogromną skalę.
- Wiele sektorów - jak linie lotnicze, sprzedaż detaliczna, gastronomia czy turystyka – może mieć ogromne problemy przez czas dłuższy, niż kilka miesięcy.
- Może nadejść fala bankructw dużych giełdowych przedsiębiorstw, nawet mimo szaleńczego druku pieniędzy przez Fed.
- I wreszcie: na skutek działań banków centralnych może się pojawić wysoka inflacja, może też dojść do znacznego osłabienia USD i podważenia jego statusu głównej waluty rezerwowej świata.
Howard Marks konkluduje, że powodów do lutowo-marcowego błyskawicznego krachu było wiele, ale wielu konkretnych powodów dla koronahossy brakuje. Koronahossa to efekt hurra-optymizmu – wskazuje założyciel Oaktree Capital. „Generalnie, na rynkach sprawy toczą się obecnie błyskawicznie. 34% spadku w 5 tygodni, następnie 45% wzrostu w 11 tygodni – te fluktuacje są wprost niewiarygodne. W jednym ze swoich listów napisałem kiedyś, że w życiu codziennym sprawy mają się całkiem dobrze, lub nie za dobrze, tymczasem na rynkach jest super, lub jest tragicznie. Inwestorzy przechodzą od stanu totalnego pesymizmu do hurra-optymizmu szybciej, niż kiedykolwiek” – zwraca uwagę Marks.
Na koniec Marks ostrzega inwestorów: „Hossa ma trzy etapy. W trakcie pierwszego nikt nie wierzy w poprawę w gospodarce i na giełdzie, a to jest właśnie świetny czas na kupowanie akcji. Tam byliśmy w II połowie marca. Potem przychodzi etap drugi, gdy coraz większe grono inwestorów rozumie, że zaczęła się hossa. Trzeci etap jest wtedy, gdy wszyscy myślą, że hossa będzie trwała w nieskończoność. Patrząc na zachowanie indeksu S&P500 w maju i czerwcu, można dojść do wniosku, że jesteśmy już w trzecim etapie” – ostrzega Marks.
Wskaźnik C/Z 12m dla MSCI All Countries World Index
Źródło: Bloomberg
Podkreśla, że on – tak jak i wielu znanych i doświadczonych inwestorów – postrzega amerykańskie akcje jako mocno przewartościowane. Dodaje, że nad rynkiem i gospodarką wisi wiele niepokojących pytań, którymi niemal nikt obecnie nie zawraca sobie głowy. „Koronahossa jest budowana na wielkim optymizmie. Wszystkie optymistyczne scenariusze są w cenach, negatywne praktycznie są lekceważone. Oczywiście, perspektywy dla gospodarki nie są takie złe, dzięki stymulusom monetarnym i fiskalnym, ale przy tych wycenach akcje nie są już atrakcyjne dla dojrzałego i ostrożnego inwestora” – podsumował Marks.