Dzisiaj Fed podejmie decyzję w sprawie stóp procentowych, a zaraz potem Big Tech podadzą ważne wyniki
Dziś - środa, 29 października - wszystko rozgrywa się wokół FOMC. Rynek gra o 25 pb cięcia, ale to nie sam ruch stopy będzie decydował o końcówce roku, tylko ton Jerome’a Powella i wskazówki dotyczące bilansu. Przy 10-letniej rentowności USA krążącej wokół 4% każda zmiana w stopie dyskontowej uderza w spółki wzrostowe najmocniej - ich zyski leżą daleko w przyszłości, więc są bardziej czułe na koszt kapitału. Wieczorem pałeczkę przejmą wyniki Microsoftu, Alphabetu, Apple’a i Meta. To podwójny test: polityki pieniężnej i narracji o monetyzacji AI.
Debata Market Rebels i pokaz filmu „The Big Short”, 6 listopada, 19:00 - Cinema City Bonarka, Kraków
Rekordy na wejściu, cienki lód pod stopami
Wall Street podchodzi do decyzji z pozycji siły. We wtorek Dow Jones zyskał 0,68%, S&P 500 0,38%, a Nasdaq 0,67% - trzeci z rzędu komplet rekordowych zamknięć. S&P 500 zahaczył o okolice 6 900 pkt, a jeśli dziś dojdzie do czwartego dnia z rzędu, będzie to najdłuższa taka passa od 3 listopada 2021 r. Rekordy są faktem. Pytanie, czy Fed i Big Tech pozwolą im zostać na dłużej.
O co gra FOMC dziś, nie jutro
Rynek jest „ustawiony” na łagodzenie, ale Fed może zagrać inaczej niż życzą sobie kontrakty terminowe. Oczekiwanie na obniżkę o 25 pb podbił wrześniowy CPI na poziomie 3% r/r, z umiarkowanym wpływem ceł. Prawdziwy ładunek niesie jednak konferencja: sygnał pauzy w redukcji bilansu, większe reinwestycje wygasających papierów i wskazówki na najbliższe miesiące. Bilans Fed skurczył się z blisko 9 bln USD do ok. 6,6 bln USD, co drenowało płynność. Jeśli bank centralny zasugeruje odwrót w tym obszarze, pomoże wchłonąć dodatkową podaż Treasuries potrzebną do finansowania cięć podatków i sztandarowego pakietu fiskalnego administracji Donalda Trumpa, One Big Beautiful Bill Act.
Rentowności dyktują margines błędu
10-latka wcześniej w tym roku dobijała do 4,8% na fali obaw o inflację, napięć handlowych i sporów o niezależność Fed. Dziś okolice 4% wydają się stabilniejsze, ale to wciąż poziom, przy którym każda jastrzębia nutka Powella obniża wyceny growth. To logika prostego rachunku: wyższa stopa dyskontowa - niższa wartość przyszłych zysków. Dlatego właśnie spółki wzrostowe stoją najbliżej krawędzi.
Big Tech dopowie resztę
Sezon wyników za III kwartał jak dotąd wspiera trzyletnią hossę, ale ciężar dowodu spoczywa na wąskiej grupie liderów. Po latach inwestycji w sztuczną inteligencję inwestorzy chcą zobaczyć twarde przepływy, nie tylko roadmapy. Jeśli raporty pokażą, że AI realnie pracuje na przychody i marże, wyceny obronią się. Jeśli nie - zmienność wróci w najmniej wygodnym momencie roku.
Anthony Saglimbene zwraca uwagę, że 10 największych spółek stanowi już ponad 40% S&P 500 - około dwa razy więcej niż średnio przez ostatnie trzy dekady. To mechanizm, który niesie indeksy w górę, ale zmniejsza tolerancję na potknięcia jednego z liderów. Richard Steinberg z Focus Partner Wealth mówi wprost: po takiej szarży warto „przycinać na marginesie”, by mieć suchy proch na ewentualne zjazdy po publikacjach.
Matthew Miskin z Manulife John Hancock Investments przypomina, że tegoroczna koniunktura w dużej mierze jedzie na wzroście wartości aktywów - akcji i nieruchomości. Zamożniejsze gospodarstwa domowe wydają więcej, co trzyma gospodarkę na powierzchni. Niższe dochody wciąż ścierają się z rachunkiem za mieszkanie i koszykiem spożywczym. To hossa, która nie rozlewa się równomiernie, ale wciąż dostarcza paliwo.
Thierry Wizman z Macquarie przywołuje rok 1998 - trzy szybkie cięcia o łącznie 75 pb mogły dołożyć benzyny do bańki dot-com. Taka pamięć instytucjonalna może dziś temperować gołębie odruchy. Rynek wycenia łącznie 50-75 pb obniżek do końca stycznia, ale Fed nie musi akceptować scenariusza „gładkiego łuku”. Przy inflacji 3% i rynku pracy bez sygnałów alarmowych bank centralny może chcieć grać wolniej.
2026: rynki widzą kaskadę cięć, Fed - serię z pauzami
Kontrakty i opcje rysują spadek stopy do 2,75-3,0% na koniec 2026 - to wyraźnie poniżej dzisiejszego przedziału 4-4,25%. Analitycy z Wall Street też są po stronie szybkiego luzowania: Citigroup mówi o cięciach w grudniu, styczniu i marcu, Pantheon o ruchach w marcu, czerwcu i wrześniu, a Morgan Stanley widzi nawet pięć cięć, by pobudzić spowalniającą gospodarkę. Problem w tym, że Fed szkicuje coś bardziej „chropowatego”. We wrześniu mediany w projekcjach (SEP) pokazywały 3,4% na koniec 2026 - zaledwie 0,2 pkt proc. poniżej prognozy na 2025. Claudia Sahm słusznie przypomina, że mediany SEP to nie „prognoza Fed”, ale to wciąż najlepsza mapa myśli decydentów.
Kto będzie decydował, gdy emocje opadną
Do maja 2026 trwa obecna kadencja Powella jako przewodniczącego, choć jako członek Rady może zostać do początku 2028. We wrześniu do Zarządu dołączył Stephen Miran, nominowany przez prezydenta Donalda Trumpa, obejmując wygasającą w styczniu 2026 kadencję. Przyszłoroczny skład głosujących prezesów banków regionalnych też ma znaczenie: Cleveland (Beth Hammack), Philadelphia (Anna Paulson), Dallas (Lorie Logan) i Minneapolis (Neel Kashkari) dołączą do Nowego Jorku. To mieszanka pragmatyków i jastrzębi, którzy w publicznych wystąpieniach konsekwentnie kładą nacisk na ryzyka inflacyjne. Hammack mówiła niedawno w EBC, że inflacja powyżej celu utrzymuje się 4,5 roku i wymaga restrykcyjnego nastawienia. Kashkari ostrzega, że duże cięcia mogą ponownie rozkręcić presję cenową. Logan podkreśla ostrożność i „precyzyjną kalibrację” polityki, jeśli celem ma być 2%.
Vincent Reinhart z BNY Investments przypomina starą regułę Waszyngtonu: „personnel is policy”. Jego zdaniem nowa większość, gdy już się ukształtuje, będzie dążyła do szybkich cięć aż do momentu, gdy gospodarka i rynki same powiedzą „dość” - nawet do dolnego przedziału 2,5%. Z drugiej strony Joyce Huang z American Century Investments widzi w 2026 tylko jedno cięcie: spowolnienie w I połowie roku, a potem odbicie dzięki agendzie fiskalnej i wydatkom zamożniejszych gospodarstw.
Tło makro: cła, konsument i rynek pracy
Cła mogą nadal pchać inflację wyżej i utrudniać cykl łagodzenia. Konsumpcja - choć wciąż solidna - pokazuje pierwsze pęknięcia. Stopa bezrobocia sięgnęła 4,3% w sierpniu, a liczba zwolnień wzrosła o 66% r/r, najwyżej od 2020 na tym etapie roku. Jeśli słabość rynku pracy się pogłębi, argumentów za dodatkowymi cięciami będzie więcej. Na razie jednak Fed widzi rdzeń inflacyjny w okolicach 2,6% w przyszłym roku i bezrobocie przy 4,4% - to nie jest obraz wymagający „awaryjnego” luzowania.
Europa patrzy, bo koszt pieniądza jest globalny
Z naszej perspektywy decyzja FOMC dziś to bezpośredni wpływ na USD, koszt kapitału i apetyt na ryzyko na Starym Kontynencie. Przy tak wysokiej koncentracji amerykańskiego rynku margines błędu jest minimalny: jedna rysa w Big Tech i beta przestaje pomagać także po tej stronie Atlantyku. Do wtorku S&P 500 był na plusie o ponad 17% w 2025, a sektor IT urósł o 30,6% według FactSet. Twarde liczby wyglądają efektownie, ale to dzisiejszy duet Fed + wyniki największych technologii zdecyduje, czy dopisujemy jeszcze jedno piętro hossy, czy schodzimy na klatkę schodową.

