Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Powstanie krajowa agencja ratingowa – czy ratingi przyciągną nowych inwestorów do rynku obligacji

Udostępnij

Giełda Papierów Wartościowych, Polski Fundusz Rozwoju oraz Biuro Informacji Kredytowej podpisały porozumienie dotyczące powołania wspólnej agencji ratingowej. Ma ona działać w oparciu o Instytut Analiz i Ratingu (IAiR). Działalność krajowej agencji ma przyczynić się do lepszej analizy ekonomicznej i oceny ryzyka w segmencie małych i średnich przedsiębiorstw.

W Polsce rynek finansowania dłużnego nie jest tak popularny jak w innych krajach. Dlatego do tej pory oceny ryzyka kredytowego największych polskich spółek dokonywały tylko zagraniczne agencje ratingowe, takie jak: Moody’s, Fitch i S&P.

Powołanie krajowej agencji ratingowej wpisuje się w rządowy „Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” i ma na celu m.in. promocję obligacji korporacyjnych wśród inwestorów indywidualnych. Przede wszystkim oferta krajowej agencji ratingowej ma być skierowana do średnich i małych przedsiębiorstw, którym po prostu nie opłaca się korzystać z ratingów zagranicznych agencji.

Jak działa agencja ratingowa?

Agencja ratingowa to instytucja, która gromadzi i udostępnia informacje o ryzyku kredytowym podmiotów gospodarczych. Wydaje stosowne oceny państwom i spółkom, w szczególności emitentom obligacji.

Na podstawie wydanej oceny, inwestorzy powinni mieć możliwość lepszego oszacowania ryzyka przy podjęciu decyzji inwestycyjnej np. kupnie obligacji korporacyjnych. Mówiąc prościej, agencja ocenia wiarygodność finansową danej spółki lub emitenta obligacji, a inwestorzy - w oparciu o wydaną analizę - decydują, czy warto pożyczyć swoje pieniądze danej spółce.

Wydawanie ocen przez agencję ratingową odbywa się zazwyczaj na zlecenie danej spółki, która musi za to zapłacić (i to nie mało). Dobra ocena jest zatem korzystna dla obu stron. Pojawia się ryzyko związane z jakością ocen. Dlatego ważny jest sposób finansowania agencji ratingowej.

- Kluczowe jest to, kto będzie płacił za analizę. Jeżeli mają to robić spółki, to ten model może się nie sprawdzić, ponieważ nie wszystkie firmy stać na taką usługę. Przypomnę, że działa polska agencja ratingowa Eurorating i jakoś nie jest ona bardzo popularna wśród emitentów. Zatem kluczowe jest pytanie, kto za to wszystko zapłaci – zwraca uwagę Strefie Inwestorów dr Kamil Gemra, partner zarządzający w InnerValue.

Krajowa agencja ratingowa ma być korzystna dla rozwoju rynku długu w Polsce

Inicjatorzy porozumienia wskazują na korzyści związane z istnieniem krajowej agencji ratingowej. Przede wszystkim dostęp do ratingu, analiz ekonomicznych i ocen ryzyka mają uzyskać małe i średnie przedsiębiorstwa. W dłuższej perspektywie ma to zwiększyć znaczenie rynku długu w finansowaniu gospodarki. Natomiast inwestorzy giełdowi powinni mieć ułatwioną wycenę ryzyka inwestycji.

- Obecnie brak jest na rynku lokalnym silnej agencji ratingowej, która mogłaby świadczyć usługi ratingowe w segmencie małych i średnich przedsiębiorstw. Ustanowienie polskiej agencji ratingowej zwiększy przejrzystość rynku i bezpieczeństwo inwestorów oraz powinno ułatwić dostęp do kapitału mniejszym emitentom. Rozwój rynku obligacji korporacyjnych, w tym listów zastawnych, jest ważny z perspektywy całej gospodarki. Przyczynia się on do wzmocnienia bazy finansowania sektora przedsiębiorstw – powiedział Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.

Oficjalne rozpoczęcie działalności przez agencję krajową będzie możliwe dopiero po rejestracji w Europejskim Nadzorze Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA).

- Samo powołanie agencji, czy w zasadzie podpisanie porozumienia przez GPW, PFR i BIK, ma na razie znacznie tylko symboliczne. Temat agencji przewija się już od ponad 3 lat, więc do kolejnych zapowiedzi mamy prawo podchodzić z pewną rezerwą. O faktycznych korzyściach będziemy mogli powiedzieć, gdy agencja faktycznie rozpocznie działalność operacyjną. Nim to się stanie minie jeszcze trochę czasu, nie mówiąc o zarejestrowaniu w ESMA. Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem podejścia europejskiego nadzorcy do faktu, że większość udziałów w agencji należeć będzie pośrednio do Skarbu Państwa, w tym do organizatora obrotu giełdowego. Dotychczas ważnym hamulcem w rozwoju agencji ratingowej miał być konflikt interesów. Dokooptowanie do pierwotnego projektu PFR i BIK niekoniecznie eliminuje to ryzyko – wskazuje Strefie Inwestorów Michał Sadrak z serwisu Obligacje.pl.

Krajowa agencja ratingowa to drogowskaz dla inwestorów indywidualnych

Krajowa agencja ratingowa ma zachęcić emitentów obligacji do występowania o ocenę ratingową. W dłuższej perspektywie pojawianie się ratingów powinno przyciągnąć do rynku obligacji korporacyjnych nie tylko nowych emitentów obligacji, ale także kolejnych inwestorów, szczególnie inwestorów indywidualnych.

- Analizy agencji ratingowej są ważne w procesie inwestycyjnym inwestorów instytucjonalnych. Natomiast dla inwestorów indywidualnych mogą być swego rodzaju drogowskazem i mogą przełożyć się na większą chęć do inwestowania w obligacje – mówi dr Kamil Gemra z InnerValue.

- Rating daje inwestorom pewną wskazówkę co do profilu ryzyka kredytowego emitenta. Z jednej strony wiemy, że nie jest to narzędzie doskonałe, bo agencje ratingowe potrafią się mylić. Z drugiej zaś strony sam fakt poddania się przez spółkę wnikliwej analizie powinien być w pewnym stopniu wartością dodaną dla obligatariuszy – dodaje Michał Sadrak.

Emitent musi widzieć sens w ratingu

Jednak powstanie krajowej agencji ratingowej nie musi od razu przyczynić się do większego rozwoju rynku długu w Polsce. Mniejsze przedsiębiorstwa muszą widzieć realną i wymierną korzyść związaną z wydawaną oceną ratingową. Mówiąc krótko: musi się im to opłacać. Co więcej, nie jest też oczywiste, że wydawane oceny ratingowe faktycznie na dłużej przyciągną do rynku obligacji korporacyjnych nowych inwestorów.

- Od pierwszych ratingów od IAiR do ich upowszechnienia może być daleka droga. Emitenci muszą najpierw zobaczyć sens w wydawaniu pieniędzy na taką ocenę. Najlepiej w niższych kosztach pozyskania obligacyjnego finansowania, względnie także w bardziej atrakcyjnych warunkach obecności na Catalyst. Być może z biegiem czasu inwestorzy sami na tyle doceniliby ratingi, że zaczęliby wywierać presję na kolejne spółki – tłumaczy Michał Sadrak.

- Wiele w kwestii powszechności ratingów mogłoby się też zmienić, gdyby "rynek emitenta" zamienił się w "rynek kupujących". Z pewnością obniżenie apetytów na obligacje korporacyjne mogłoby wpłynąć na decyzje spółek w zakresie starań o oceny ratingowe. Póki co, wśród spółek plasujących dług, także do inwestorów detalicznych, o rating wystąpiły tylko PKN Orlen, GetBack i Murapol. Baza jest więc zbyt mała, abyśmy mogli oceniać zasadność płacenia za cenzurkę wystawioną przez agencję – dodaje analityk serwisu obligacje.pl.

Powołanie krajowej agencji ratingowej być może faktycznie przyciągnie więcej inwestorów na rynek obligacji korporacyjnych i zachęci mniejsze spółki do występowania o oceny ratingowe. Jednak nie można już dziś odtrąbić sukcesu. Na start krajowej agencji ratingowej jeszcze będziemy musieli trochę poczekać, a jakie będą efekty jej funkcjonowania – okaże się dopiero „w praniu”. Niemniej, podjęte działania należy ocenić pozytywnie, bo zachęcają one do dalszej dyskusji o rozwoju rynku długu w Polsce.

Udostępnij

Tagi