Skuteczne inwestowanie w wartość wymaga umiejętności wyceniania aktywów niematerialnych - mówi Michael Mauboussin
Inwestorzy muszą wyceniać spółki giełdowe nowymi metodami, bo coraz częściej głównymi składnikami majątku nie są fabryki i maszyny, tylko prawa, patenty lub marka – podkreśla legendarny amerykański zarządzający Michael Mauboussin.
Wycena spółki, której wartość drzemie w niematerialnych aktywach, jest trudna, jest swego rodzaju sztuką – powiedział Michael Mauboussin będąc gościem podkastu OddLots. Jest on szefem działu analiz w Counterpoint Global, był gwiazdą Legg Mason Capital Management. Jest autorem książki „More Than You Know: Finding Financial Wisdom in Unconventional Places”. A lepiej żeby inwestorzy szybko tę sztukę opanowali, bo obecnie już 90% aktywów spółek z S&P500 to właśnie aktywa niematerialne, podczas gdy 35 lat temu stanowiły one ledwie 32% aktywów ogółem.
Udział aktywów materialnych i niematerialnych w aktywach spółek z S&P500
Inwestorzy w wartość mają lekcję do odrobienia
Mauboussin zwraca uwagę, że pojęcie „inwestycji” w firmie zmieniło się znacznie w ostatnich dekadach. Obecnie inwestycjami są nie tylko maszyny, pojazdy, budynki, ale też prawa, patenty, marki – czyli rzeczy niematerialne. Inwestorzy muszą nauczyć się wyceniać te aktywa. „Inwestorzy muszą porzucić konserwatywne sposoby wyceny spółek, one już nie przystają do nowej rzeczywistości biznesowej” – twierdzi ekspert firmy Counterpoint Global. „Inwestorzy nie mogą się wspomagać radą księgowych, bo zostaną sprowadzeni na manowce” – ostrzega.
Ekspert Counterpoint Global podkreślił, że meandry wyceny fundamentalnej spółek w dzisiejszych czasach są naprawdę zawiłe. Aktywem mogą być bowiem nawet – w pewnym sensie – wydatki na marketing i reklamę. Jeśli spółka buduje markę za 1 mld USD, wydając pieniądze na marketing i reklamę, także buduje swoją wartość (to zależy od sektora, w którym działa). „Tego wydatku za kilka lat nie będzie widać w sprawozdaniu finansowym, ale on może być wtedy już wart 10 mld USD. Gdyby ta firma postawiła fabrykę za 1 mld USD, to ta fabryka byłaby aktywem, które widać na bilansie” – wskazał Mauboussin.
Dlatego, według Mauboussina, inwestorzy w wartość muszą nauczyć się wyceny spółek od nowa. Inaczej nie będą odnosili sukcesów w inwestowaniu. „Prawdziwa wartość spółek jest coraz częściej ukryta w niematerialnych aktywach, a nawet w wydatkach, które niekoniecznie są postrzegane jak aktywa. Inwestorów w wartość czeka wiele pracy, konieczność zmiany myślenia” – podkreśla ekspert firmy Counterpoint Global.
Zobacz także: Allegro ma prawo pierwokupu InPost. Jeżeli kupi paczkomaty będzie niepodzielnie rządziło na polskim rynku e-commerce
Były maszyny, są marzenia
Ulubionym przykładem Mauboussina jest Microsoft. Wskazuje on, że wartość fundamentalną tej spółki przed dekadami można było właściwie oszacować, patrząc jedynie na wzrost inwestycji w segmencie badania i rozwój i wyobrażając sobie, co ona może osiągnąć. „Wyceniany na tradycyjne sposoby, Microsoft przez wiele lat nie wydawał się okazją inwestycyjną” – podkreśla Mauboussin.
Notowania spółki Microsoft od 1986 roku
Źródło: Yahoo Finance
Według niego, wycena spółek farmaceutycznych i technologicznych jest szczególnie trudna, bo np. wartość leku, który już istnieje, ale jest na wczesnym etapie badań klinicznych, jest tak naprawdę trudna do oszacowania. Poza tym zauważył on także, że proces amortyzacji niematerialnych inwestycji (aktywów) przebiega inaczej, niż amortyzacji aktywów materialnych i zależy od konkretnego przypadku.
„Coraz częściej jest tak, że wartość spółki, szczególnie farmaceutycznej czy technologicznej, inwestorzy muszą oceniać po jej obietnicach, po jej wizjach. Coraz trudniej jest ocenić, czy obecna cena akcji jest zawyżona, czy też nie, bo to zależy od tego, w co wierzą inwestorzy, w jaką wersję przyszłości” – przyznał ekspert firmy Counterpoint Global.
Michaela Mauboussina można obserwować na Twitterze.