Stopa dywidendy dla S&P500 na 20-letnim minimum – niższa była podczas bańki internetowej
Podwyższenie stopy dywidendy S&P500 nastąpi prawdopodobnie na drodze wyhamowania hossy, na skutek taperingu do którego przymierza się Fed – ostrzegają eksperci.
Stopa dywidendy dla S&P500 znajduje się na 20-letnim minimum. Mowa o indeksie, który gromadzi 500 największych i najważniejszych dla amerykańskiej gospodarki firm, waży około 45 bln USD kapitalizacji. W trakcie dekady 2010-2020 średnia stopa dywidendy dla tegoż wskaźnika wyniosła 2%, teraz znajduje się na poziomie 1,32%, najniższym od 2001 roku.
Stopa dywidendy dla S&P500
Źródło: Ritholtz Wealth Management
Banki centralne wywołały “hossę mnożnikową”
Skąd się wzięło takie zjawisko? Marcin Zięba, zarządzający PKO TFI tłumaczy, że ultra-ekspansywna polityka monetarna głównych banków centralnych sprawiła, że w okresie pandemii niosącym zagrożenia dla gospodarki światowej, rozmawiamy – paradoksalnie - nie o ciężkich czasach dla inwestorów, a o pokonywaniu kolejnych historycznych rekordów przez indeksy giełdowe. „Tak długo, jak trwa akomodacyjna polityka banków centralnych, w tym przede wszystkim amerykańskiego Fedu, można spodziewać się kontynuacji tych tendencji. Stopa dywidendy S&P500 na poziomie najniższym od 20 lat jest bezpośrednią konsekwencją tzw. hossy mnożnikowej, w której zyski spółek rosną wolniej, niż ceny akcji. W efekcie, przy podobnym poziomie zysków, którymi spółki mogą się podzielić z inwestorami, inwestorzy muszą więcej za prawo do udziału w tych zyskach płacić, co w naturalny sposób obniża ich rentowność” – tłumaczy Zięba. „Ponadto, biorąc pod uwagę konkurowanie klas aktywów między sobą, wraz ze spadającymi rentownościami obligacji, w miarę wzrostu cen obligacji, w ich ślad idą również akcje, których dividend yield również spada” - dodaje.
Barry L. Ritholtz, założyciel i główny analityk Ritholtz Wealth Management, uważa, że to w pewnym sensie zrównuje akcje z obligacjami, które płacą równie niski kupon. „To zjawisko ma kilka źródeł. Wyceny amerykańskich spółek znacząco urosły, na giełdzie jest już drogo, więc portfele 60/40 stały się tak naprawdę portfelami 75/25. Znaczący wzrost cen akcji oznacza spadek stopy dywidendy. Kapitał płynie ochoczo w kierunku funduszy indeksowych i pasywnych, odpływa zaś od funduszy aktywnie zarządzanych, to również powoduje zniżanie się stopy dywidendy. Poza tym, kapitału od rynku akcji nie odsysają już obligacje, które w latach 80-tych XX wieku płaciły sowite kupony” – wylicza Ritholtz.
Notowania S&P500 – 20 lat (na tle recesji)
Źródło: macrotrends.net
Zobacz także: Gwiazdy social mediów coraz mocniej wpływają na rynek. Młodzi ludzie wolą słuchać porad inwestycyjnych tiktokerów i youtuberów, niż profesjonalistów
Uwaga, bo akcje dywidendowe mogą tanieć, a obligacje drożeć
Co 20-letnie minimum stopy dywidendy dla S&P500 oznacza dla inwestorów? Zdaniem Ritholtza trudno dziś określić, jak ten fakt wpłynie w bliższej i dalszej przyszłości na zachowanie rynku w zakresie podejścia do ryzyka oraz na stopę wolną od ryzyka. „Wiem na pewno, że jest to bardzo doniosły fakt. Przez dekady spędzone na rynku nauczyłem się, że jeśli ważny wskaźnik melduje się na 20-letnim minimum lub maksimum, to to może oznaczać zmianę trendu” – stwierdza Ritholtz.
Według Zięby czynnikiem, który może zastopować wzrosty cen akcji dywidendowych - i co za tym idzie podwyższyć ich dividend yield - jest wzrost rentowności obligacji. „Mimo raczej niewielkiego ryzyka podwyżki stóp procentowych w USA w najbliższym roku, obecnie rysujące się tendencje normalizacji polityki monetarnej mogą wywołać reakcję obligacji już podczas taperingu, czyli stopniowego wygaszania zakupu obligacji przez Fed” – wskazuje zarządzający PKO TFI.
Zdaniem Zięby, tempo normalizacji polityki pieniężnej Fed przełoży się na skalę reakcji rynków obligacjach i na konkurujących z nimi spółkach dywidendowych. „W przypadku zaistnienia trendów inflacyjnych silniejszych, niż przewidywane przez Fed, normalizacja odbędzie się szybciej i w tym wypadku zarówno obligacje, jak i akcje dywidendowe, zaliczyć mogą swoje wieloletnie szczyty. W średnim terminie będzie to oznaczać wyższe stopy zwrotu z dywidend, co z perspektywy ceny akcji może być niekorzystne dla inwestora, który nabędzie je w momencie, gdy ich stopy dywidendy były niższe” – podkreśla zarządzający PKO TFI.
Rentowność obligacji 10-letnich USA
Źródło: ycharts.com