Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Fuzja SolarCity z Teslą uczy, że nie każdy biznes na fotowoltaice i panelach słonecznych przynosi zyski

Udostępnij

Wszystko wskazuje na to, że przejęcie SolarCity nie wyjdzie na zdrowie Tesli. Miały być potężne efekty synergii, a są procesy sądowe i pretensje akcjonariuszy mniejszościowych. Miały być zyski, a są kurczące się udziały w rynku.

SolarCity to firma z segmentu fotowoltaiki, którą współtworzył Elon Musk i która miała podbić amerykański i globalny rynek odnawialnych źródeł energii (OZE), a dokładniej jego segment solarny. Nic z tego na razie nie wychodzi, a Tesla może mieć spore problemy przez to, że przejęła chylącą się ku upadkowi firmę pod koniec 2016 roku. Ta historia pokazuje, że perspektywiczna branża fotowoltaiki i odnawialnych źródeł energii ma ograniczenia.

Marzenia nie dogoniły rzeczywistości

SolarCity było pierwszym na świecie przedsiębiorstwem, które chciało oferować pełny zakres usług związanych z energią odnawialną, a dokładniej z energią słoneczną. Produkuje panele, przechowuje je, transportuje i montuje. Panele są nowatorskie: wyglądają jak dachówki, mają 25-letnią gwarancję. Założyli ją kuzyni Muska: Lyndon Rive i Peter Rive. Firma powstała w 2006 roku.

Problem w tym, że biznes SolarCity nie rozwijał się tak, jak należy. Co prawda kurs akcji na giełdzie rósł (IPO było w 2012 roku, spółka zebrała 92 mln USD sprzedając papier w cenie 8 USD), ale podobnie było z kosztami (bo firma oferowała panele z odroczonym terminem płatności), co oczywiście miało negatywny wpływ na jej wyniki finansowe. W samym I kwartale 2016 roku spółka straciła 660 mln USD. Doszło do tego, że zarząd zaczął pobierać ledwie 1 USD rocznego wynagrodzenia, by obniżyć koszty stałe, a do tego zwolnił 20% załogi. SolarCity potrzebowało ratunku. Firma Elona Muska SpaceX zaczęła kupować na potęgę obligacje emitowane przez SolarCity.

W końcu w połowie listopada 2016 roku Tesla przejęła SolarCity za 2,6 mld USD, mimo że dopatrywano się konfliktu interesów. Elon Musk był bowiem największym akcjonariuszem w obydwu spółkach (włożył w SolarCity 10 mln USD), a do tego przewodniczącym rady nadzorczej SolarCity. Przeciwko fuzji opowiadały się fundusze inwestycyjne, ale koniec końców poparło ją 85% udziałowców Tesli. Po niedługim czasie zdjęto SolarCity z giełdy Nasdaq (za 1 akcję SolarCity akcjonariusze otrzymali 0,11 waloru Tesli).

1. Historia notowań SolarCity na Nasdaq*

solar chart

*bez kilku ostatnich tygodni

Tesla przekonywała, że fuzja wyjdzie obu firmom na zdrowie. Podkreślała, że będą one osiągały olbrzymie efekty synergii, bo wykorzystanie energii słonecznej w gospodarstwach domowych będzie rosło w tempie geometrycznym. Wszystkie argumenty Tesli za przejęciem SolarCity można przeczytać TUTAJ.

Zobacz także: Obstawiający spadek akcji Tesli stracili od początku roku 2,5 mld USD. Mimo to spółka Elona Muska pozostaje najchętniej szortowaną firmą w USA

Są procesy, zysków brak

Dziś, w ponad 3 lata po przejęciu SolarCity przez Teslę, można mieć wielkie wątpliwości co do sensowności tego ruchu biznesowego. Marka SolarCity została de facto zlikwidowana, panele są sprzedawane pod marką Tesla. Kilka lat temu SolarCity miało około 33% rynku fotowoltaiki w USA, dziś ma około 7% (wnioskując za sprawozdaniami Tesli za pierwsze dwa kwartały 2019 roku). W III kwartale 2019 roku Tesla zainstalowała panele o łącznej mocy 43 MW, to o 54% mniej, niż w analogicznym okresie 2018 roku.

2. Wyniki sprzedażowe SolarCity jako segmentu biznesu Tesli

solar fin

Tesla nie podbija więc amerykańskiego rynku OZE, ma za to problemy prawne. Jest to pokłosie działań związanych z SolarCity. W sądzie stanu Delaware toczy się sprawa z powództwa niektórych akcjonariuszy Tesli oskarżających Muska o wyrządzenie straty spółce na drodze przejęcia SolarCity. We wrześniu 2019 roku w związku z tym procesem wyciekły dokumenty, z których wynika, że SolarCity było bankrutem, gdy było przejmowane przez Teslę, a Musk zarobił na tej transakcji kilkaset milionów dolarów. Toczy się też druga sprawa, w której powód chce wiedzieć na co dokładnie Tesla przeznaczyła 750 mld USD subwencji otrzymanej od stanu Nowy Jork na budowę fabryki paneli w Buffalo, która niby powstaje, ale w bólach, bo powstać wciąż nie może...

Mało tego, pojawiają się także wątpliwości co do jakości paneli, które do tej pory były produkowane w Chinach. Spółka Walmart pozwała kilka tygodni temu Teslę za szkody, jakie wyrządziło kilku supermarketom zainstalowanie na nich paneli SolarCity – one po prostu stanęły w ogniu, niszcząc dachy! Walmart domaga się odszkodowania i demontażu paneli z dachów 240 sklepów. A analityk JPMorgan napisał niedawno w raporcie o Tesli, że jej Solarny Dach (Solar Roof) – czyli flagowy produkt segmentu, który jest spadkobiercą SolarCity – to będzie w najlepszym wypadku „produkt niszowy”.

Nowe panele słoneczne spółki Tesla

Pod koniec października Tesla zaprezentowała 3 wersję paneli. Podobno są one zrobione z innych materiałów, niż poprzednie, mają także mniej elementów składowych – to ma sprawić, że będą łatwiejsze w montażu. Tesla zbiera na nie zamówienia (trzeba wpłacić 100 USD bezzwrotnej kaucji), a mają one być produkowane w fabryce w Buffalo. I lepiej, by ta fabryka zaczęła w końcu działać, bo jeśli Tesla od kwietnia 2021 roku nie zacznie zatrudniać w stanie Nowy Jork co najmniej 1,5 tys. osób, będzie musiała płacić 41 mln USD kary w skali roku...

Capture

Elon Musk uważa, że fuzja z SolarCity wyszła Tesli na dobre

Elon Musk zapewnia, że przejęcie SolarCity jednak przydało się Tesli. W połowie ubiegłego roku - zeznając we wspomnianym już sądzie w Delaware - ujawnił on, że w pewnym momencie przesunął wszystkie środki finansowe i ludzkie SolarCity do pracy nad Modelem 3.

- Gdybym nie zdjął wszystkich z energii słonecznej i nie skupiłbym ich na programie Modelu 3, ze szkodą dla SolarCity, to Tesla zbankrutowałaby - przyznał Musk.

Co ciekawe, Musk niedawno przyznał także, że rozumie, iż z perspektywy czasu można oceniać decyzję o fuzji jako błędną, bo można było pozwolić SolarCity iść swoją droga, jednocześnie próbując ratować Teslę w inny sposób. Z drugiej jednak strony, gdyby wybrano taki właśnie wariant, to Model 3 trafiłaby do sprzedaży z mniej więcej 1,5-rocznym opóźnieniem, co z kolei zaszkodziłoby Tesli – stwierdził Musk. Wyrok w procesie dotyczącym sensowności ekonomicznej fuzji ma zapaść w marcu 2020 roku.

Jak widać, SolarCity to raczej porażka, niż sukces, choć Elon Musk tego otwarcie nie przyznaje. Spółka istnieje, ale tak naprawdę stała się jednym z działów Tesli i nie oferuje produktów i usług pod własną marką. To wygląda tak, jakby Musk chciał, aby wszyscy zapomnieli o SolarCity. Historia tej amerykańskiej spółki chcącej niejako „na siłę” rozwijać fotowoltaikę powinna być ostrzeżeniem, że nie każdy biznes związany z odnawialnymi źródłami energii to świetny interes.

Źródło wykresu: Google Finance

Zobacz także: Spółka Tesla jest już warta 100 mld USD, więcej niż Volkswagen!

Udostępnij