Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Burton Malkiel: obligacje w portfelu tracą sens, bo nadchodzi wysoka inflacja

Udostępnij

Z pewnością indeksy są dziś o wiele wyżej, niż byłyby, gdyby nie luźna polityka Fed i innych banków centralnych – twierdzi prof. Burton Malkiel.

„Na najbliższe lata rekomenduję portfel wypełniony ETF-ami akcyjnymi lub akcjami dużych spółek dywidendowych” – powiedział w wywiadzie dla portalu MarketWatch prof. Burton Malkiel, autor kultowej książki „Błądząc po Wall Street”, promotor inwestowania w fundusze pasywne. Obecnie jest on głównym oficerem inwestycyjnym firmy robodoradztwa Wealthfront.

Traderzy przegrają w długim terminie z inwestorami

Prof. Malkiel – jak promotor inwestowania poprzez pasywne fundusze – został zapytany przez dziennikarkę MarketWatch o swój stosunek do Milenialsów aktywnie handlujących na giełdach, w USA m.in. poprzez appkę Robinhood. Odpowiedział: „Uważam, że dla wielu spośród tych młodych ludzi aktywne inwestowanie stało się substytutem hazardu czy zakładów sportowych. W pewien sposób z nimi sympatyzuję, gdyż uważam, że nikt nie jest w stanie wytrwać przez większość życia na rynku nie mając żyłki hazardzisty. Problem w tym, że moim zdaniem, prawdziwy inwestor stosuje zasadę kup i trzymaj. Day trader to nie jest inwestor, bliżej mu do hazardzisty właśnie. Co więcej, wiele statystyk wskazuje, że day traderzy raczej tracą, niż zarabiają. To tak jak w grach hazardowych: od czasu do czasu udaje się wygrać, ale w długim terminie jest się pod kreską”.

Zdaniem prof. Malkiela, koronakrach i koronahossa roku 2020 nie spowodują, że wyniki funduszy aktywnie zarządzanych znacznie się poprawią w stosunku do lat poprzednich. „Każdego roku firma S&P publikuje raport SPIVA (S&P Indices Versus Active) rok w rok aktywni inwestorzy przegrywają z szerokim rynkiem. A ci którzy wygrywają z nim w jednym roku, nie wygrywają z nim w kolejnym. Nie ma żadnego powodu, dla którego w roku 2020 aktywni zarządzający mieliby pokonać szeroki rynek” – stwierdził promotor pasywnego inwestowania.
 

Procent amerykańskich funduszy aktywnie zarządzanych przegrywających z S&P Composite 1500

aktywne usa

Źródło: S&P

Zobacz także: Najlepsze polskie fundusze inwestycyjne akcji od startu koronahossy

Modelowy portfel 60/40 traci rację bytu

Prof. Malkiel przyznał, że aktywność banków centralnych z całego świata ma obecnie duży wpływ na giełdy. „Rynek akcji nie jest na te działania obojętny, bo nie jest umiejscowiony w próżni. Z pewnością indeksy są dziś o wiele wyżej, niż byłyby, gdyby nie luźna polityka Fed i innych banków centralnych. Wydaje mi się, że stopy procentowe na poziomie 0 spowodują, że w długim terminie średnia stopa zwrotu z akcji będzie niższa od historycznej, czyli w okolicach 5% średniorocznie. Problem w tym, że Fed nie za bardzo miał wyjście, musiał pójść w trakcie tej nietypowej recesji drogą druku pieniądza” - stwierdził.

Według autora „Błądząc po Wall Street”, ta polityka banków centralnych będzie miała poważne skutki w długim terminie. „Jeśli eksperci mówią dziś, że wysoka inflacja nigdy nie powróci, to uważam, że są zbytnio optymistyczni. Być może nie zobaczymy jej w 2020 czy 2021 roku, ale wydaje się, że świat wpada w pułapkę płynności, która poskutkuje właśnie powrotem wysokich cen. „To oznacza, że modelowy portfel 60/40 traci rację bytu [60% w akcjach, 40% w obligacjach – przyp. aut.]. To nie oznacza, że w portfelu nie powinno być tzw. bezpiecznych aktywów, ale raczej nie powinny nimi być obligacje, bo można się obawiać spadku ich cen w długim terminie. Ja rekomenduję portfel wypełniony ETF-ami akcyjnymi lub akcjami dużych spółek dywidendowych” – poradził Malkiel.

Fundusze pasywne nie zabiją efektywności rynku

Prof. Malkiel odniósł się również do kwestii rosnącej roli wielkich firm inwestycyjnych, oferujących fundusze pasywne i ETF, jako akcjonariuszy. Chodzi o takich graczy, jak Vanguard, BlackRock, State Street Global Advisors (tzw. Wielka Trójka). Bardzo często mówi się, że ich działanie – ci gracze kupują akcje największych spółek, więc rujnują powoli efektywność rynku – popsuje w długim terminie giełdę. „Obecnie na giełdzie amerykańskiej ci duzi gracze stanowią ledwie połowę rynku funduszy inwestycyjnych. Na rynku wciąż działa wielu aktywnych asset menedżerów czy funduszy hedge. Poza tym fundusze indeksowe nie wpływają na wycenę spółek. Proszę mi wierzyć, jeśli akcje Apple czy Microsoftu stają się przewartościowane, to kapitał zaczyna płynąć do mniejszych spółek, to zjawisko wciąż istnieje. Zawsze będą istnieć gracze, którzy chcą pobić rynek, bo jeśli to się udaje, można zarobić wielkie pieniądze. Sądzę, że wzrost wartości aktywów pod zarządem funduszy indeksowych będzie trwał, one staną się o wiele większe, a rynek wciąż będzie efektywny, aktywne zarządzanie i inwestowanie wciąż będzie istniało” – stwierdził Malkiel.

Zwrócił jednak uwagę, że firmy inwestycyjne oferujące fundusze indeksowe mają coraz większe znaczenie jako akcjonariusze, ich głosy znaczą coraz więcej. „To oczywiście nakłada na przedstawicieli tych graczy, obecnych w radach nadzorczych, wielką odpowiedzialność za losy wielkich spółek w długim terminie” – przyznał prof. Malkiel. „Tym bardziej, że te wielkie firmy inwestycyjne nie mogą sprzedawać akcji gigantycznych spółek, po prostu muszą je trzymać, bo to wynika z natury ich biznesu. Nie mogą, tak jak aktywny inwestor, łatwo pozbyć się ewentualnego problemu sprzedając udziały” – dodał.
 

Wielka Trójka jako udziałowiec spółek z S&P500 (dane na IV kw. 2019)

big three

Źródło: Bloomberg

Zobacz także: Howard Marks: akcje są przewartościowane, koronahossa jest pompowana hurraoptymizmem

Udostępnij