Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Internet jest coraz bardziej podzielony, to źle wróży spółkom technologicznym

Udostępnij

Wielcy gracze ze świata biznesu i polityki zmierzają do tego, by podzielić internet na suwerenne części, które będą ze sobą w pewien sposób konkurować. To może utrudnić działalność transgraniczną przedsiębiorstw i pogorszyć ich wyniki finansowe.

Podział internetu na części podlegające lokalnej władzy politycznej czy wybranej władzy korporacyjnej może mieć coraz większe znaczenie dla inwestorów kupujących akcje spółek technologicznych – ostrzegają analitycy Aviva Investors w tekście „What a carve up! The future of internet”.

Internet bez wolności, za to z korporacyjnymi ogrodami

Analitycy Aviva Investors przypominają, że u zarania internetu postrzegano go romantycznie: jako wolnościową oazę. Dziś niewiele zostało z tego marzenia. Pandemia koronawirusa podkreśliła doniosłość internetu jako wynalazku, ale też ujawniła właśnie ten fakt: że internet w wielu krajach nie jest już oazą wolności.

„Wielkie korporacje tworzą swego rodzaju ogrody, otoczone siatką albo i murem. Gdy użytkownik takiej przestrzeni do niej wchodzi, może korzystać z jej uroków, ale jednocześnie jest bombardowany określonymi treściami, obrazami, reklamami. Na tymi wydzielonymi przestrzeniami z kolei starają się zapanować rządy. Efekt? Internet w coraz mniejszym stopniu jest platformą wolności, a w coraz większym królestwem podzielonym na księstwa. Globalne korporacje mają coraz więcej pracy przy dostosowywaniu swojego biznesu do praw obowiązujących w poszczególnych jurysdykcjach. Rządy starają się coraz wyraźniej zaznaczyć fakt swojego panowania na danej cyberprzestrzeni. To wszystko rodzi niepewność i poważne wyzwania dla inwestorów” – podkreślają analitycy Aviva Investors.

Zauważają oni, że firmy nie mogą już działać w internecie tak swobodnie, jak jeszcze 20, czy nawet 10 lat temu. Nie mogą tak łatwo skalować biznesu. Przedsiębiorstwa działające w cyberprzestrzeni stały się bardziej podatne na przepisy prawne i podatkowe, nakładane przez rządy.

Zobacz także: Powstaje polski Robinhood, stworzy go mPay na bazie przejętego DM Banku BPS

Zarówno rządy, jak i korporacje „bałkanizują” internet

Jak zwracają uwagę analitycy Aviva Investors, nowa era internetu – jako miejsca, które jest coraz mocniej kontrolowane przez rządy – zaczęła się w 2013 roku, wraz z aferą Edwarda Snowdena. Wraz z jej wybuchem okazało się bowiem, że internet jest przestrzenią, nad którą czuwa wielu „Wielkich Braci”, a wśród nich są wywiady, rządy i wielkie korporacje. Sieć jest coraz ściślej kontrolowana, m.in. pod płaszczykiem walki z przestępczością, ale tak naprawdę wiele rządów chce dzięki monitoringowi uniknąć takich zdarzeń, jak Arabska Wiosna z lat 2010-12.

W Chinach Partia Komunistyczna zbudowała „Wielki Firewall”, który limituje społeczeństwu dostęp do stron www wedle widzimisię członków jej kierownictwa. Chiński internet jest też na różne sposoby „chroniony” przed firmami z Zachodu, co pozwoliło rozwinąć się takim graczom, jak Baidu, Alibaba czy Tencent. Podobnie jest w Rosji czy Iranie – tam też internet jest w dużym stopniu „cenzurowany” i dzięki temu wyrastają lokalne potęgi (jak Mail.ru czy Yandex w kraju rządzonym przez Władimira Putina). Wedle raportu Freedom House, pandemia koronawirusa stała się pretekstem do rozszerzenia zakresu monitoringu internetu przez wiele rządów.

W Unii Europejskiej pojawiło się prawo Digital Services Act, które wymusza ochronę prywatności oraz godności użytkowników internetu, jednak – co oczywiste - na warunkach dyktowanych przez UE. To wywiera presję na Big Techy i może stać się przyczynkiem do „zimnej wojny internetowej” z USA – wskazują analitycy Aviva Investors.

Jednak nie tylko rządy, ale i wielkie korporacje przyczyniają się do swoistej „bałkanizacji” internetu. Skorzystały one na globalizacji i rozwoju sieci i nauczyły się monetyzować swój internetowy biznes. Teraz tworzą „zamknięte ogrody”, których użytkownicy nie mogą się kontaktować z innymi. Przesłanie wiadomości z Weibo na Facebooka jest niemożliwe, a takie przykłady można mnożyć.

Wedle badania Internet and Jurisdiction Policy Network aż 95% instytucjonalnych użytkowników sieci uważa, że w ciągu 3 lat pojawią się duże problemy związane z prawodawstwem. Aż 79% ankietowanych odpowiedziało, że widzi za mało starań ze strony instytucji międzynarodowych w zakresie zapewnienia dobrych standardów działalności w sieci.

4 wizje internetu i walka na linii USA - Chiny

W 2019 roku ukazała się praca naukowa „The Four Internets: The Geopolitics of Digital Governance”, autorstwa Wendy Lee i Kieran O’Hary. Zawarto w niej tezę o istnieniu 4 typów internetu:

  • Otwarty internet Doliny Krzemowej (nacisk położony na wolność).
  • Komercyjny internet świata angloskaskiego (nacisk położony na handel i zysk).
  • Chiński internet autorytarny (nacisk położony na kontrolę).
  • Europejski internet burżuazyjny (nacisk położony na ochronę wybranych wartości).

Każdy z tych internetów jest narażony na ataki Rosji. Te typy sieci mogą koegzystować, a żaden nigdy nie upadnie, ale też nie stanie się dominatorem. Największy bój toczy się między USA a Chinami – napięcia eskalują od 2017 roku, gdy na wojnę na różnych polach z Państwem Środka poszła administracja Donalda Trumpa.

Te napięcia geopolityczne utrudniają funkcjonowanie korporacjom, szczególnie tym chińskim na terenie USA. Jednym przykładem jest Huawei, a świeższym: TikTok – serwis streamingowy, który został rozwinięty przez chińską firmę ByteDance. W sierpniu 2020 roku USA chciały zmusić ByteDance do sprzedaży amerykańskiego oddziału TikTok, ale sąd się temu sprzeciwił. „TikTok to innowacyjna platforma wspomagana przez sztuczną inteligencję. Jest to w gruncie rzeczy pierwszy tego typu biznes z rynków wschodzących, który zaczął podbijać rynki rozwinięte. Niestety, trafił na zły czas napięć geopolitycznych” – wskazał Alistair Way, szef działu akcji rynków wschodzących w Aviva Investors. „TikTok umie doskonale wydobywać dane z użytkowników, więc nic dziwnego, że stał się obiektem ataku ze strony rządu amerykańskiego. Wydaje się, że takich pojedynków jak rząd USA kontra ByteDance będziemy w najbliższych latach widzieli coraz więcej” - dodał.

Warto dodać, że Chiny starają się budować dla siebie pole do cyfrowego rozwoju. Powstała koncepcja Cyfrowego Jedwabnego Szlaku, który powstaje w Azji i Afryce. Chińskie banki i firmy technologiczne występują do azjatyckich i afrykańskich graczy z niezwykle atrakcyjną ofertą (m.in. nisko-oprocentowanych kredytów czy dostępu do najnowszych rozwiązań technologicznych) w zamian za pozwolenie na w miarę swobodne działanie na ich terenie.

Reżimy internetowe

map

Źródło: Aviva Investors

W co inwestować w dobie podzielonego internetu?

Analitycy Aviva Investors wskazują, że inwestorzy coraz bardziej muszą przyzwyczajać się do tego, iż Big Techy będą ustępować pola lokalnym firmom, gdyż horyzontalnie zorientowane giganty – pozyskujące klientów m.in. z ruchu z Google - będą przegrywały walkę z mniejszymi graczami zorientowanymi wertykalnie.

„Rozczarowaniem ostatnich lat dla wielu inwestorów jest chińskie Baidu. Wielu myślało, że ta firma powtórzy tempo wzrostu Google, ale tak się nie stało. Inwestorzy muszą rozglądać się za wertykalnie budowanymi biznesami na wczesnym etapie rozwoju, które potrafią przyciągać klientów bez pośredników. Tego typu trend widać już w branży restauracyjnej, dostaw jedzenia, usług finansowych” – podkreślają analitycy Aviva Investors.

Dodają, że firmy technologiczne będą też ponosiły coraz większe koszty dostosowywania się do przepisów. Będzie to szczególnie widoczne w Europie, a ofiarą padną Big Techy z USA. To będzie wpływało negatywnie na wyniki finansowe tychże spółek.

Zobacz także: 13 spółek z NewConnect, które płacą regularnie dywidendy od co najmniej 5 lat

Udostępnij