Amerykanie są "zapakowani w akcje" pod korek i kupują je na kredyt. Prof. Robert Shiller ostrzega, że na giełdzie widać mentalność Dzikiego Zachodu
41% oszczędności amerykańskich gospodarstw domowych jest obecnie trzymane w akcjach - wynika z danych JPMorgan Chase.
Amerykańskie indeksy są na historycznych maksimach, albo w ich pobliżu, a Amerykanie „zatankowali akcje pod korek”. Według prof. Roberta Shillera na giełdzie zapanowała mentalność Dzikiego Zachodu.
Inwestorzy zadłużeni po uszy na akcje
41% oszczędności amerykańskich gospodarstw domowych jest obecnie trzymane w akcjach – wynika z danych JPMorgan Chase. To jest najwyższy poziom w historii. Wynika on zarówno z wysokiej ekspozycji na giełdę, jak i ze wzrostu cen akcji w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, który zwiększył udział tego aktywa w portfelach. Wedle American Association of Individual Investors, zaawansowani inwestorzy indywidualni w marcu mieli największą ekspozycję na akcje w historii – 70%. Byli też rekordowo zadłużeni na zakup akcji, mieli rekordowo wysoki lewar.
Zadłużenie inwestorów i S&P500 (w dzisiejszych USD)
Źródło: Advisor Perspectives
„Entuzjazm Amerykanów co do akcji nie gaśnie. W ostatnich miesiącach zmienność na giełdzie była niska, a wyceny pięły się w górę, a to są idealne warunki przyciągające kolejnych inwestorów indywidualnych. Spółki pokazały bardzo dobre wyniki, bardzo dobrą dynamikę rozwoju, a stymulusy rządowe zwiększyły stopę oszczędności gospodarstw domowych. To wszystko sprawiło, że w trakcie pandemii Amerykanie otworzyli miliony rachunków maklerskich i czują się komfortowo, bo zajęte pozycje rosną na wartości” – zwracają uwagę analitycy JPMorgan Chase.
Co ciekawe, inwestorzy nauczyli się kupować na korektach. Robią to już wręcz z automatu, jak tylko S&P500 spada w trakcie sesji o więcej niż 1% - wynika z badań Vanda Research. Dyrektor JPMorgan Nikolaos Panigirtzoglou powiedział w The Wall Street Journal: “Inwestorzy indywidualni są mocno zarobieni po 2020 roku, głównie dzięki hossie na akcjach. W końcu podejmą decyzję o zamknięciu wielu pozycji i zredukowaniu ryzyka. To może wywołać efekt kuli śniegowej”.
Zobacz także: 7 spółek z bardzo wysoką dywidendą powyżej 8% i rekomendacje wypłat zysków od 89 spółek
Dziki Zachód na rynku inwestycyjnym
Zdobywca Nobla z ekonomii prof. Robert Shiller odniósł się ostatnio do tego zjawiska podczas występu w telewizji CNBC. Według niego widać formującą się bańkę. Najbardziej martwi się on o akcje, nieruchomości oraz kryptowaluty. Według niego, na tych rynkach widać szalejącą mentalność Dzikiego Zachodu.
“W ujęciu realnym, ceny domów nigdy nie były tak wysoko. Dane S&P CoreLogic Case-Shiller Home Price Index obejmują 100 lat, więc to co się obecnie dzieje jest bezprecedensowe. Nie sądzę, że całą winę można zwalać na banki centralne. Tutaj chodzi o coś więcej, niż o druk pieniądza. Tutaj wchodzą w grę emocje, socjologia inwestowania. Obecnie cenowe momentum na rynkach akcji czy nieruchomości jest tak dynamiczne, że wzrosty zapewne nie skończą się jeszcze przez rok albo i dłużej” – stwierdził.
S&P/Case-Shiller U.S. National Home Price Index
Źródło: FRED
Prof. Shiller uważa, że głęboka korekta cenowa na tych przegrzanych rynkach musi nadejść i pojawi się za kilka lat. „Według mnie, ceny akcji i nieruchomości za 5 lat będą niżej, niż dziś” – ostrzega.
Najbardziej przewartościowane są, według niego, kryptowaluty. „Kryptowaluty jako źródło kreacji wartości są… dwuznaczne. Ten rynek bazuje mocno na psychologii, jest mocno spekulacyjny. Oczywiście, za wieloma cryptos stoją ciekawe, innowacyjne technologie, ale ich wyceny są pompowane narracjami, a nie rzeczywistością” – powiedział prof. Shiller.
Noblista przyznał, że nigdy nie kupił żadnej kryptowaluty ani bitcoina. „Wiem, że obecnie wiele osób to robi. Ja też się nad takim krokiem zastanawiam, może powinienem być aktywny na tym rynku, żeby doświadczyć na własnej skórze tych emocji?” – zapytał prof. Shiller.