Kryzys gospodarczy ma też dobre strony uważa Elon Musk i w pewnym sensie ma rację
Elon Musk jest głową czterech spółek, a wkrótce dojdzie mu piąta. W międzyczasie występuje w telewizji, udziela wywiadów, zajmuje się kolonizacją Marsa oraz wciela się też w rolę ekonomisty.
Zarządzający spółkami jak Tesla, SpaceX, Neuralink i The Boring Company (a wkrótce może Twittera), w czwartek napisał, że długotrwała globalna recesja niekoniecznie jest złą wiadomością.
How long do you think this recession will last Elon? You called it!! Just curious could this one last year(s)??
— GEARMY GENERAL (@TheTeslaBull) May 27, 2022
Zobacz także: Silna gospodarka może nie uratować giełdy przed krachem, ostrzegają analitycy Saxo Bank
Musk uważa, że globalna recesja prawdopodobnie wynika z wybuchowej mieszanki, czyli rosnącej inflacji i rosnących stóp procentowych co w jego opinii potrwa jeszcze ponad rok. I tutaj podkreśla dobre strony, tak długi okres bessy wyeliminuje z rynku wszystkie spółki, które nie generują przychodów, mają słaby cash-flow i głównie przepalają swój kapitał.
Nie jest to pierwszy raz w historii, gdy Musk przedstawia swoje przemyślenia na tematy ekonomiczne. Przedstawiając humanoidalnego robota Optimus, mówił o korzyściach płynących z zastosowania robotów dla całej gospodarki. Lepsza relokacja kapitału to jedna z potencjalnych korzyści wynikających z recesji. Musk nie jest pierwszą osobą, która to sugeruje. Andrew Mellon pełnił funkcję sekretarza skarbu za czasów trzech prezydentów USA - Hardinga, Coolidge'a i Hoovera - i na początku lat 30. powiedział coś podobnego.
Na zdjęciu: Andrew Mellon, amerykański miliarder, bankier, finansista, inwestor. Pełnił funkcję sekretarza skarbu Stanów Zjednoczonych od 9 marca 1921 do 12 lutego 1932.
„Zlikwidować siłę roboczą, zlikwidować akcje, zlikwidować rolników, zlikwidować nieruchomości. Wyczyśćcie system z zgnilizny. Wysokie koszty utrzymania i wysoki poziom życia obniżą się, a przedsiębiorczy ludzie pozbierają wraki po mniej kompetentnych osobach" - taką radę Hoover przypisał Mellonowi w swoich wspomnieniach.
W myśl zasady... Jak przychodzi odpływ to widać kto pływał nago
W czasach hossy, hura gospodarczego optymizmu – kolokwialnie mówiąc – rośnie wszystko. Każda hossa ma historię spółki, która wydaje się totalnie nie mieć sensu. Firmy łączą się ze spółkami celowymi, gdzie z trudem są realizowane pierwotne prognozy przychodów. To może być znak, że ich modele biznesowe nie są tak dobre jak się spodziewano.
Recesja ma to do siebie, że resetuje alokację kapitału w gospodarce. Jest to bolesne i powoduje spadek cen akcji, wzrost bezrobocia – ogólnie społeczny wstrząs. Uwagi Mellona zostały wypowiedziane na początku Wielkiego Kryzysu. Te słowa nie zestarzały się dobrze.
Krach i depresja nastąpiły oczywiście po latach dwudziestolecia międzywojennego. Pod koniec tej dekady kapitał był już przeznaczany na odpowiednik chwiejnych start-upów z początku XX wieku. Spowolnienie gospodarcze w USA, które nastąpiło po latach 20. ubiegłego wieku, było brutalne. Bezrobocie wzrosło z około 3% w 1929 roku do prawie 24% w 1932 roku.
Organy regulacyjne ponoszą część winy za to, że pogorszenie koniunktury po latach 20. ubiegłego wieku było gorsze, niż było konieczne. „Jeśli chodzi o Wielki Kryzys (...), to nasza wina. Jest nam bardzo przykro i nie zrobimy tego ponownie" - powiedział były prezes Rezerwy Federalnej Ben Bernanke w 2002 roku na przyjęciu z okazji 90. urodzin ekonomisty Miltona Friedmana, laureata Nagrody Nobla.
Na zdjęciu: Ben Bernanke, w latach 2006 - 2014 prezes FED. Tygodnik „Time" ogłosił go Człowiekiem Roku 2009.
Bernanke miał na myśli to, że amerykański bank centralny mógł zareagować, prowadząc bardziej akomodacyjną politykę - obniżając stopy procentowe i pomagając dłużnikom spłacać rachunki - i w ten sposób złagodzić kryzys.
Być może Wielki Kryzys nie musiał być aż tak wielki, ale sugerowanie, że korzyści płynące z pogorszenia koniunktury przewyższą koszty, jest ryzykowne. Zarówno wzrosty, jak i spadki koniunktury mają swoją listę przykrych, nieprzewidzianych skutków.
Akcje Tesli, podobnie jak akcje innych producentów samochodów, zachowują się tak, jakby nadchodziła recesja. Akcje Tesli, General Motors (GM) i Ford Motor (F) spadły od początku roku średnio o 35%, czyli gorzej niż porównywalne spadki S&P 500 i Dow Jones Industrial Average, które wyniosły odpowiednio 15% i 10%.
W czasie kryzysu akcje spółek motoryzacyjnych tracą praktycznie najszybciej, ponieważ w czasach gorszej koniunktury ludzie nie kupują samochodów. Inwestorzy obawiają się o przyszłość. Jest to największa przyczyna spadku wartości tych akcji w tym roku. Wszystkie trzy spółki motoryzacyjne mają dobrą lub bardzo dobrą sytuację finansową generując duże przychody.