Do końca 2022 roku Polska zrezygnuje z kupowania gazu i ropy z Rosji - zapowiada premier
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że do kwietnia Polska zakończy import rosyjskiego węgla, a do końca roku kupno ropy i gazu z Rosji. To najbardziej ambitny plan wśród państw Unii Europejskiej. W jaki sposób wpłynie na giełdę?
Węgiel, gaz i ropa to zupełnie odrębne obszary w kontekście bezpieczeństwa energetycznego i zaawansowania procesu dywersyfikacji.
Rosyjski węgiel ma niewielkie znaczenie dla bezpieczeństwa Polski
Najmniejsze znaczenie dla stabilności dostaw paliw do Polski ma kwestia importu węgla z Rosji. Jego zużycie nie dotyczy w zasadzie spółek państwowych, ale ma pewne znaczenie dla firm prywatnych oraz konsumentów indywidualnych. Co do zasady nie ma jednak technicznych przeciwwskazań, by sięgnąć po potrzebny surowiec z innego kierunku. To jedynie kwestia kosztów. Szczegółowo ten aspekt opisałem już na Strefie Inwestorów podkreślając, że w przypadku embarga na węgiel z Rosji największym problemem jest kwestia prawna. Bez konsensusu unijnego trudno zakazać kupna surowca pochodzenia rosyjskiego z innego państwa Wspólnoty.
Z perspektywy giełdowej krótkoterminowo beneficjentem odejścia od węgla z Rosji będą spółki górnicze takie jak Bogdanka. Średnioterminowo już jednak niekoniecznie. Tu wiele będzie zależało od sytuacji rynkowej i tego czy faktycznie w Polsce pojawią się większe wolumeny surowca z Australii czy RPA. Samo górnictwo w Polsce jest zbyt zaniedbane i niedofinansowane by być w stanie istotnie zwiększyć wydobycie i załatać „dziurę importową”.
Koniec rosyjskiego gazu był planowany już wcześniej
W przypadku branży gazowej pożegnanie z rosyjskim gazem odbyłoby się pod koniec tego roku nawet bez deklaracji premiera Morawieckiego i aspektu wojny na Ukrainie. Wydobycie krajowe, rozbudowany terminal LNG w Świnoujściu oraz gazociąg Baltic Pipe pozwolą zastąpić ciążący Polsce od lat kontrakt jamalski na dostawy gazu z Gazpromu. Ta umowa wygasa do końca roku, wtedy też zostanie uruchomiony nowy rurociąg, którym będzie realizowany import błękitnego paliwa z Norwegii.
Ten proces był przygotowywany latami, dlatego nie powinien wywołać szoku cenowego (spora część gazu będzie pochodzić z norweskich złóż PGNiG). Jednak początek przyszłego roku przyniesie tylko chwilowe poczucie komfortu. Szybko rosnąca konsumpcja błękitnego paliwa wymusi nowe inwestycje w dywersyfikacje. Stąd zainteresowanie PGNiG nowym terminalem LNG, tym razem pływającym, który miałby stacjonować w Zatoce Gdańskiej. Procedura open season badająca zapotrzebowanie na surowiec z tego obiektu pokaże nam skalę problemu.
Z perspektywy giełdowej należy pamiętać, że PGNiG utrzymujący pozycję monopolistyczną na rynku gazowym w Polsce do końca roku zostanie wchłonięty przez PKN Orlen. To w zasadzie drugi z wspomnianych koncernów stanie się centrum decyzyjnym projektu porzucenia rosyjskich węglowodorów.
Odrzucić rosyjską ropę – najtrudniejsze wyzwanie
Paradoksalnie najtrudniejszym zadaniem dla Polski będzie porzucenie rosyjskiej ropy o czym szczegółowo pisałem już na Strefie Inwestorów.
Udział rosyjskiej ropy w przerobie krajowych firm petrochemicznych nieustannie spada (w PKN Orlen wynosi już poniżej 50 proc.), ale nadal stanowi ona bazę dla mieszanek blendowanych z innymi gatunkami. Surowiec z Rosji pozwala także uzyskiwać duży bonus finansowy polskim zakładom. Jest gorszej jakości niż ropa z innych kierunków, ale dzięki temu również tańszy, a rafinerie PKN Orlen i Grupy Lotos wyspecjalizowały się w jego przerobie.
Do końca roku z pewnością możliwe jest zredukowanie wykorzystania rosyjskiej ropy o kolejne kilkadziesiąt proc. poprzez nieprzedłużenie kontraktu z Rosnieftem, który obowiązuje do końca roku. Zostanie on prawdopodobnie zastąpiony ropą z Saudi Aramco. Powinno to być efektywne kosztowo dzięki synergii logistycznej i charakterowi porozumienia z Saudami (transakcja wiązana dotycząca objęcia przez nich mniejszościowych udziałów w Rafinerii Gdańskiej). Jednak wykraczające poza ten aspekt, kolejne gwałtowne ruchy w tym roku mogą być obarczane dużymi podwyżkami na stacjach paliw.
Piotr Naimski w #PR24: tego rodzaju gwałtowna zmiana będzie musiała kosztować. Orlen i Lotos będą musiały zmienić dostawców ropy naftowej dla rafinerii. To będzie się wiązało z odejściem od niektórych kontraktów, co nie ukrywajmy, będzie kosztowało
— Polskie Radio 24 (@PolskieRadio24) March 30, 2022
Z perspektywy giełdowej szybkie wypełnienie obietnicy jaką złożył premier tj. całkowitego odejścia od rosyjskiej ropy, może negatywnie wpłynąć na wyniki spółek petrochemicznych, ale również detalicznych. Należy pamiętać, że Orlen i Lotos dostarczają bazę paliwową dla wszystkich uczestników rynku.
Czy plan Morawieckiego jest realny?
Zapowiedziany przez premiera Morawieckiego plan odejścia od rosyjskich węglowodorów do końca roku będzie w mojej ocenie trudny w realizacji i może pociągnąć za sobą duże koszty dla spółek i społeczeństwa. Najbardziej harmonijnie proces ten powinien przebiegać w sektorze gazowym. Kłopotliwy będzie dla sektora naftowego, a w przypadku węgla może po prostu się nie udać bez wsparcia pozostałych członków UE.