Rekordowy budżet i składka Polski do ESA napędzają kosmiczny potencjał sektora space
Sektor kosmiczny przestaje być domeną ambitnych wizji, a zaczyna być realnym oknem możliwości dla polskich firm. Dziś, przy rekordowym budżecie ESA, programach liczonych w mld EUR i coraz wyraźniejszym znaczeniu technologii podwójnego zastosowania, ale potencjalnie atrakcyjnych zwrotach.
Przemysł kosmiczny, który jeszcze dekadę temu stanowił domenę głównie agencji rządowych, dziś znajduje się dziś w szczególnym okresie, zwłaszcza w Polsce. Renesans sektora, który dziś zdominowany jest przez prywatne przedsiębiorstwa i rozwijane przez nie innowacyjne technologie pozwalające na wygenerowanie astronomicznych zysków, pieszczotliwie określany jest mianem „NewSpace”. W tej nowej rzeczywistości coraz większą rolę odgrywa również Polska, która jako członek Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) aktywnie promuje krajową myśl techniczną starając się zapewnić udział polskiego biznesu w coraz większej liczbie europejskich programów kosmicznych kluczowych z punktu widzenia bezpieczeństwa.
Dla inwestorów indywidualnych, którzy aktywnie poszukują perspektywicznych nisz charakteryzujących się wykładniczym wzrostem „NewSpace” stanowi jeden z najbardziej intrygujących obszarów. Przemysł kosmiczny to połącznie nauki, bezpieczeństwa, innowacyjności oraz technologii „dual-use”, a ten miks w ostatnim czasie stał się wyjątkowo „trendy”.
Creotech przedstawił plan wydzielenia segmentu Quantum. Sprawdzamy potencjał kwantowego spin offu
Dwa filary rynku
Polski przemysł kosmiczny koncentruje się głównie na dostarczaniu specjalistycznych komponentów i usług opartych na danych, a nie na budowie wielkich rakiet. Przedsiębiorstwa funkcjonujące w Polsce można więc podzielić na operujące w dwóch segmentach – „downstream” i „upstream”.
Segment „downstream”, czyli segment naziemny, to obecnie najbardziej zyskowny i najszybciej rozwijający się obszar, który polega na zbieraniu, obróbce, analizie i wykorzystaniu danych satelitarnych w celach komercyjnych. Technologie rozwijane w tym segmencie wykorzystywane są m.in. w rolnictwie precyzyjnym, nadzorze infrastruktury krytycznej, usługach geolokalizacyjnych i obronnych. Całość działań w tym obszarze charakteryzuje się relatywnie niskimi kosztami operacyjnymi i wysoką skalowalnością.
Kurs akcji Creotech Instruments od początku 2025
Z kolei segment „upstream” związany jest bezpośrednio z projektowaniem i produkcją technologii i podzespołów wykorzystywanych w budowie satelitów i rakiet. Na tym polu polski przemysł odnosi coraz więcej sukcesów, czego dowodem jest rosnąca ilość zamówień na radary z syntetyczną aparaturą (SAR), systemy zasilania, mechanizmy precyzyjne oraz oprogramowanie. Choć to właśnie ten segment odpowiada za prawdziwe budowanie gospodarczej odporności, generowanie długoterminowych przychodów oraz zwiększenie globalnej rozpoznawalności jest bezpośrednio związane z uzyskaniem długoterminowych kontraktów np. poprzez udział w programach ESA.
Hossa kosmiczna nabiera tempa. Scanway i Creotech to dopiero pierwsi reprezentanci sektora na GPW
Paliwo, które wystrzeli polskie spółki w kosmos
Pod koniec listopada br. w niemieckiej Bremie odbyło się posiedzenie Rady Ministerialnej ESA (CM25). W ramach spotkania ustalono rekordowy budżet w wysokości 22,3 mld EUR, a Polska zadeklarowała łącznie ok. 550 mln EUR na programy opcjonalne związane m.in. z obserwacją Ziemi, bezpieczną łącznością, transportem kosmicznym, serwisowaniem na orbicie, bezpieczeństwem kosmicznym, eksploracją robotyczną oraz rozwojem technologii i aparatury dla przyszłych misji.
Szczególną uwagę należy zwrócić na program ERS (ang. European Resilience from Space), na który przeznaczona zostanie pula środków w wysokości 109 mln EUR. To właśnie ta kwota stanowi potężny zastrzyk środków dla polskich przedsiębiorstw. Wynika to wprost z faktu tzw. „georeturn’u”, czyli mechanizmu, który gwarantuje, że środki zainwestowane przez dane państwo są w dużej mierze zwracane w postaci kontraktów dla biznesu.
– Polski przemysł kosmiczny ma wszelkie predyspozycje, by stać się motorem innowacji i wzrostu. Nie mówimy już o niszowych projektach, lecz o dojrzałym ekosystemie, który w najbliższych latach wygeneruje kontrakty o wartości setek milionów złotych. Z perspektywy inwestora, spółki kosmiczne oferują unikalną kombinację wysokiego ryzyka i potencjalnie potężnej stopy zwrotu. Inwestycja w kosmos to w dużej mierze inwestycja w przyszłość – komentuje Mateusz Ulański, prezes Polskiej Fundacji Przemysłu Kosmicznego, której misją jest popularyzacja sektora w kraju.
Wycena Creotech Instruments przekroczyła miliard złotych. Prospekt Creotech Quantum blisko KNF
„NewSpace” tylko dla cierpliwych
„NewSpace” to dziś jedna z najbardziej „cierpliwych” klas aktywów. Z perspektywy inwestora trzeba zaakceptować fakt, że rozwój „upstream” nie należy do szybkich, prostych i tanich procesów (cykl od koncepcji, aż po komercjalizację potrafi trwać nawet 5-10 lat). W praktyce może oznaczać to długie okresy bez zysków, a także przychody, które – zwłaszcza w fazie rozwoju – mogą falować. Nie jest to więc rynek dla tych, którzy oczekują szybkich zysków, a raczej dla tych, którzy potrafią wytrzymać zmienność i zakładają, że realny zwrot pojawi się dopiero wtedy, gdy spółka „dowiezie” projekt, uzyska odpowiednią skalę i zabezpieczy kontrakty.
Kurs akcji Scanway od początku 2025 roku
Dlatego w tej branży liczone C/Z często niewiele mówi. Wycena spółek w dużej mierze opiera się na technologii (patentach, unikalnym know-how, przewadze w parametrach), a także zdolności do konsekwentnego wygrywania przetargów i budowania portfela kontraktów. Na to wszystko należy również nałożyć ryzyko związane z regulacjami i polityką. Sektor jest przecież mocno sprzężony z zamówieniami publicznymi, programami UE oraz kontraktami ESA/NATO, więc każdy potencjalnie zainteresowany ulokowaniem kapitału powinien śledzić nie tylko wyniki kwartalne, ale też możliwe do uzyskania granty i decyzje poszczególnych agencji.
Co z tego wynika?
Z inwestorskiej perspektywy wniosek jest prosty – to moment, w którym polski „NewSpace” ma paliwo, by przejść z fazy obietnicy do fazy przychodów, ale nie będzie to sprint, a raczej maraton. Rekordowe zobowiązania budżetowe ESA w połączeniu z georeturnem, zwiększają prawdopodobieństwo realnych zamówień dla krajowych firm w perspektywie najbliższych lat, a to w tej branży jest twardą walutą.
