Przejdź do treści
Kategorie

Po odwołaniu Obajtka, Orlen czeka ewolucja a nie rewolucja

Udostępnij

W czwartek 1 lutego wyjaśniła się przyszłość Daniela Obajtka na stanowisku prezesa Orlenu. Szef polskiego giganta paliwowego został odwołany z pełnionej funkcji przez radę nadzorczą spółki z upływem dnia 5 lutego 2024 r. To dobry moment, aby zastanowić się nad przyszłością największego polskiego koncernu.


Rozbiory Orlenu trudno sobie wyobrazić

Kwestia przejęcia Lotosu przez Orlen jest na każdym poziomie tematem politycznym mocno wpisanym w polaryzację polskiego społeczeństwa. Z tej perspektywy jej jednoznaczna ocena będzie tak naprawdę możliwa dopiero za kilka lat, gdy okaże się czy siła rynkowa nowego koncernu i synergie pomiędzy jego częściami składowymi są rzeczywiście duże. Za mało prawdopodobny należy bowiem uznać fakt spektakularnego unieważnienia tzw. fuzji. Z pewnością wypełnieniu tzw. środków zaradczych Komisji Europejskiej przez Orlen (m.in. wymiana stacji benzynowych z MOL, przekazanie udziałów mniejszościowych Rafinerii Gdańskiej dla Saudi Aramco i przekazanie części baz paliwowych Unimotowi) towarzyszyły audyty finansowe wielkiej czwórki i umowy dwustronne zabezpieczone odpowiednimi klauzulami. 

To co ewentualnie jest jeszcze możliwe, to wydzielenie PGNiG z Orlenu (przy czym skupiam się tu na obszarze energetyki i paliw, a nie prasy jak w przypadku spółki Polska Press). Przy czym uważnie analizując dyskurs polityczny, można dojść do wniosku, że przejęcie tej spółki nie budzi kontrowersji tak wielkich jak Lotos. Powodów takiego stanu jest wiele. Orlen i PGNiG, szczególnie w obszarze upstreamu, czy technologii wodorowych mają wiele synergii. Wielu ekspertów od dawna wskazywało na silną kompatybilność obu podmiotów. Za PGNiG, w przeciwieństwie do Lotosu, nie stoi także silne trójmiejskie lobby, zainteresowane utrzymaniem centrali w swoim regionie.

Tak więc, wokół Orlenu więcej będzie w nadchodzącym czasie teatru politycznego, komisji śledczych, szumu medialnego, aniżeli działań, które pozwoliłyby na realne uzyskanie status quo ante bellum. Choć oczywiście polska rzeczywistość bywa tak nieprzewidywalna, że być może będę musiał kiedyś „odszczekać” te słowa.

Zobacz także: Jemeńscy Huti zagrożą dostawom gazu do Polski?

Z tej perspektywy – nikłych szans na unieważnienie tzw. fuzji, warto zastanowić się czy przejęcie władzy nad Orlenem przez nowy rząd rzeczywiście zasadniczo zmieni kierunek w jakim podąża dziś koncern?
Zielony kurs zostanie zachowany 

Orlen już w 2017 r. potwierdził swoje zaangażowanie w osiągnięcie neutralności klimatycznej do roku 2050, wprowadzając ambitne plany redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku. W tym samym czasie spółki skarbu państwa nadzorowane przez ministra energii, Krzysztofa Tchórzewskiego debatowały o konieczności inwestowania w węgiel, a swoje apogeum medialne przeżywał projekt Ostrołęka C. 
Bez względu na sympatie polityczne można więc powiedzieć, że zarząd Orlenu w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości podążał biznesowo generalnie za europejskim mainstreamem, tak jakby był spółką zarządzaną przez Platformę Obywatelską. Teza na wyrost? Przyjrzymy się zatem pokrótce strategii tzw. koncernu multienergetycznego.

Orlen podjął decyzję o ograniczeniu intensywność emisji dwutlenku węgla o 40% w sektorze energetycznym, o 25% w przerobie i wydobyciu węglowodorów, oraz o 15% ze sprzedanych produktów energetycznych do 2030 r.

Będą temu służyć inwestycje na poziomie 320 mld złotych wydatkowane w tym samym horyzoncie czasowym. Część krytyków stwierdzi, że tak pokaźne środki to jedynie „papierowy parametr”, bo osobno, przed fuzją, poszczególne spółki dysponowały podobną skumulowaną kwotą. Jednak w rzeczywistości w latach 2018-22 zysk netto Orlenu wzrósł ponad 2-krotnie (z 5,6 do 33,6 mld zł) bardziej niż przychód (z około 110 do 280 mld zł), co oznacza zwiększenie efektywności. 

Zobacz także: Audyt programu energetyki jądrowej – na co rząd Tuska musi zwrócić uwagę?

Kierunek wydatkowania środków inwestycyjnych także należy uznać za mainstremowy. Aż 120 mld zł zostanie wydane na zielone, niskoemisyjne inwestycje. 70 mld zł pochłonie budowa nowej energetyki. W tym obszarze planuje się zwiększenie mocy zainstalowanej w OZE do 9 GW, realizację projektów w fotowoltaice i energetyce wiatrowej oraz produkcję 1 mld m3 biogazu. 

Pozostała część środków posłuży m.in. rozwojowi elektromobilności. Orlen dysponuje obecnie na polskim rynku 511 stacjami ładowania i 1083 punktami ładowania aut elektrycznych. Tym samym depcze po piętach liderowi branży, czyli spółce Greenway Polska. Ta firma, według ostatnich danych, ma nad Wisłą 530 stacji i 1181 punktów ładowania. Stan posiadania kolejnych firm jest już istotnie mniejszy. Przy czym -co warto mieć na uwadze- od 2022 roku stacje ładowania Orlenu są zasilane w całości zieloną energią pochodzącą z odnawialnych źródeł energii.

Wszystko składa się na następujący obraz. W ostatnich latach Orlen inwestował zgodnie z wytycznymi unijnymi i zachowywał się jak mainstreamowa firma. Z jednym zastrzeżeniem. Przejęcie Polska Press należy uznać za patologię i nie miało w mojej ocenie żadnego sensu biznesowego. Jednak nie jest to core business Orlenu, który opisuję.

W efekcie nie sądzę, by nowe władze zasadniczo zmieniły kurs, w którym podąża obecnie Orlen, tym bardziej że jak już wykazałem, nie spodziewam się radykalnego odwrócenia procesu budowy koncernu multienergetycznego.

Zobacz także: Mimo ostrych mrozów polskie zapasy gazu wystarczą na dwa miesiące. Rośnie jednak zagrożenie rosyjskim sabotażem

Status quo z małymi wyjątkami

Orlen czeka zatem ewolucja a nie rewolucja. Zmiany będą dotyczyć obszarów stricte politycznych takich jak Polska Press, być może także wydzielenia PGNiG, ale nie z powodu braku synergii tej spółki z aktywami orlenowskimi. Chodzić będzie tu raczej o podział władzy. Dziś prezes koncernu multienergetycznego to de facto w ujęciu political power udzielny minister. To w warunkach bardzo zróżnicowanej koalicji rządzącej duży problem.

W obszarze energetyczno – paliwowym tylko jeden obszar jest realnie zagrożony brakiem jakiejś formy kontynuacji przez obecny rząd. Chodzi tu o małe modułowe reaktory jądrowe SMR. W swoim expose Donald Tusk podkreślił, że jedną z pierwszych spraw jakimi zajmie się nowy rząd będzie zbadanie kwestii wydania decyzji zasadniczej dla sześciu lokalizacji małych modułowych elektrowni atomowych planowanych przez spółkę Orlen Synthos Green Energy (OSGE). W grudniu Ministerstwo Klimatu obsadzone jeszcze przez stary rząd wydało decyzje zasadnicze mimo negatywnej opinii ABW. Nad tą kwestią pochyliła się już sejmowa Komisja ds. służb specjalnych. Najwyraźniej sprawa nabiera biegu. Pojawiają się pogłoski, że Orlen ma zbyt duży wkład finansowy w projekt i zbyt małą kontrolę nad nim.

Tekst został przeredagowany i pierwotnie ukazał się na łamach Dziennika Gazety Prawnej

Udostępnij

Tagi