Efekt Trumpa a atom. Polska będzie musiała okazywać wdzięczność Westinghouse?
Nieprzewidywalność polityki zwolenników Trumpa podważa zaufanie do amerykańskich rozwiązań, a sytuacja z Starlinkiem pokazuje, że technologie mogą być wykorzystywane przez Biały Dom jako narzędzie nacisku politycznego. W tym kontekście wybór Westinghouse jako partnera do budowy drugiej elektrowni jądrowej w Polsce staje się co najmniej problematyczny.
Nieudane negocjacje finansowe z Amerykanami
Obecny rząd zmienia podejście do procesu decyzyjnego w sprawie drugiej elektrowni jądrowej. Zamiast najpierw wskazywać partnera inwestycji, rząd chce przeanalizować oferty i warunki finansowe. Już 5 lutego Tusk mówił, że poprzedni rząd nie trzymał się tej prostej zasady:
„Bardzo chciałbym wiedzieć, jak wygląda poważna oferta ze strony Stanów Zjednoczonych, także jeśli chodzi o polityczne konsekwencje ewentualnego kontynuowania tego projektu wraz z Amerykanami, jeśli chodzi o drugą elektrownię” – oświadczył premier.
Prezes Rady Ministrów skrytykował także działania gabinetu Mateusza Morawieckiego, który jego zdaniem przyjął odwrotną strategię. „Najpierw powiedzieli kto na pewno dostanie zlecenie budowy tej elektrowni, mówię o Choczewie, o tej kaszubskiej pierwszej lokalizacji (…) teraz na nas spada obowiązek negocjowania, między innymi ceny, kosztów, bo one są gigantyczne” – zaznaczył Tusk. Dodał także, że „Temu komuś (chodzi o Westinghouse - przyp. red.) jest dużo łatwiej z nami teraz negocjować, no bo nie ma alternatywy. Wszystkie przygotowania były pod tę konkretną ofertę.”
Amerykańskie technologie a polityczny nacisk
Wczorajsza wymiana zdań między Elonem Muskiem, Radosławem Sikorskim i Marco Rubio może mieć istotne konsekwencje dla wyboru amerykańskich technologii w różnych sektorach, w tym energetyce. Musk, podkreślając kluczową rolę Starlinka na ukraińskim froncie, zasugerował możliwość jego wyłączenia, co wywołało reakcję Sikorskiego, przypominającego, że Polska finansuje system i może poszukać alternatywnych dostawców. W odpowiedzi miliarder odpisał: „cicho bądź, mały człowieku”. W ostrą wymianę zdań włączył się również sekretarz stanu USA, Marco Rubio informujący, że nikt nie zamierza wyłączać Starlinków, a Polska powinna wyrazić wdzięczność, bo bez nich rosyjskie wojska stałyby już na polskich granicach (najwyraźniej nie ma świadomości co do istnienia obwodu kaliningradzkiego).
Nieprzewidywalność polityki zwolenników Trumpa podważa zaufanie do amerykańskich rozwiązań, a sytuacja z Starlinkiem pokazuje, że technologie mogą być wykorzystywane jako narzędzie nacisku politycznego. W tym kontekście wybór Westinghouse jako partnera do budowy drugiej elektrowni jądrowej w Polsce staje się co najmniej problematyczny. Dotychczasowe negocjacje finansowe z firmą nie przyniosły przełomu, a ewentualny wpływ polityki Trumpa może jedynie zwiększyć to ryzyko. Pytanie czy Trumpiści nie nakażą naszemu rządowi okazywania większej wdzięczności dla Westinghouse i wzięcia na siebie kosztownego finansowania?