Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

W Europie brakuje paliw mimo że zakłady petrochemiczne pracują na maksimum możliwości

Udostępnij

Obejmowanie Rosji sankcjami ujawniło kolejne uzależnienie Unii Europejskiej od sąsiada na wschodzie. W całej Unii Europejskiej brakuje paliw i produktów rafineryjnych, w tym szczególnie diesla. Efektem tej sytuacji jest maksymalizacja zysków zakładów petrochemicznych na Starym Kontynencie, które pracują z pełną mocą. To zjawisko występuje także w Polsce.

W całej Europie rosną marże modelowe

W Polsce kwestia rosnących marż modelowych państwowych spółek paliwowych (PKN Orlen, Grupa Lotos) rodzi coraz więcej kontrowersji. Opozycja parlamentarna podkreśla, że ten parametr urósł w ostatnich miesiącach nawet o kilkaset proc. i wiąże się to z „łupieniem Polaków”. Jednak w rzeczywistości marża modelowa odzwierciedla jedynie warunki makroekonomiczne a nie realne zyski wynikające ze specyfikacji określonych rafinerii. Jest ona bardzo zbliżona dla wszystkich firm paliwowych w Europie.

Modelowa marża rafineryjna Grupy Lotos w maju wzrosła do 59,87 USD/bbl

Według danych firmy Refinitiv, na które powołuje się BBC, w czerwcu 2021 r. europejskie rafinerie zarabiały 9,26 dolara za baryłkę benzyny i 6,84 dolara za baryłkę oleju napędowego. W tym miesiącu było to już odpowiednio 43,11 dolara za benzynę (wzrost o 366 proc.) i 51,13 dolara za olej napędowy (wzrost o 648 proc.). To pokazuje, że zyski sektora petrochemicznego warunkuje rynek a nie decyzje biznesowe. PKN Orlen czy Grupa Lotos nie różni się tu zasadniczo od swojej zachodnioeuropejskiej konkurencji.

Winna wojna na Ukrainie

Polska nie jest samotną wyspą, ale częścią Unii Europejskiej i podlega tym samym zjawiskom co reszta Wspólnoty. Olbrzymi popyt na benzynę i olej napędowy na Starym Kontynencie w połączeniu z utrudnieniami dotyczącymi importu tych produktów z Rosji zaktywizował europejskie rafinerie, które wykorzystują obecnie 100 proc. swoich mocy. Wiele z nich zostało uruchomionych po długotrwałym przestoju. Zjawisko to nasilił także brak znaczących zapasów paliw w Europie. Również w Polsce magazynuje się głównie ropę naftową, a nie paliwa. Zgodnie z danymi z najnowszego raportu organizacji branżowej Fuels Europe przed wybuchem konfliktu na Ukrainie aż 80 proc. importu oleju napędowego do Unii Europejskiej pochodziło z Rosji. Natomiast zgodnie z danymi Eurostatu i Banku Światowego łączny import benzyny i oleju napędowego do Wspólnoty z rosyjskich zakładów petrochemicznych był szacowany w 2021 r. na około 35,7 proc. unijnego zapotrzebowania.

Co prawda tych produktów nie objęto bezpośrednio sankcjami, ale wiele firm zdecydowało się na zmianę dostawców, a handel z rosyjskimi podmiotami stał się utrudniony. Tymczasem jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie europejski sektor rafineryjny był niedoinwestowany i zmagał się z rosnącymi kosztami funkcjonowania w kontekście zaostrzającej się polityki klimatycznej. Konflikt tylko zaostrzył te problemy.

Również w ujęciu światowym wpływając destrukcyjnie na dotychczasowe łańcuchy handlowe. Od lat mamy do czynienia z globalnym niedoborem mocy w sektorze petrochemicznym, wzmocnionym dodatkowo w ostatnich miesiącach licznymi regionalnymi zakazami eksportu paliw i produktów rafineryjnych np. z Chin.

Cena paliwa powinna spadać w związku z taniejącą ropą, ale sytuacja na światowych rynkach pozostaje niestabilna

Co z tego wynika?

W całej Europie występuje obecnie deficyt paliw i produktów rafineryjnych – szczególnie oleju napędowego. To konsekwencje przeorientowywania szlaków importowych w wyniku wybuchu wojny na Ukrainie.

Wszystkie rafinerie na Starym Kontynencie pracują obecnie na maksimum swoich możliwości i starając się odpowiedzieć na rosnące zapotrzebowanie klientów notują rekordowe zyski. Polska nie jest samotną wyspą i również w jej przypadku czynniki makroekonomiczne determinują sytuację branży petrochemicznej.

Można spodziewać się, że kolejne kwartalne wyniki PKN Orlen i Grupy Lotos będą niezwykle wysokie. Analogiczna sytuacja będzie mieć miejsce, przynajmniej w odniesieniu do rynków europejskich, w konkurencyjnych koncernach paliwowych takich jak BP, Eni czy Total.

Gazprom chce by Europie zabrakło gazu. Po ograniczeniu przepływu w Nord Stream wyłącza Turkish Stream

Udostępnij